Forum Disciples, Disciples 3 on
 
Forum Disciples, Disciples 3  Najlepsze forum poświęcone rewelacyjnej serii gry Disciples
 FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Regulamin  Zaloguj  Rejestracja   Chat [0]   Discipedia  Download 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Vogel
2014-02-19, 18:29
Rozdział I: Rzeka Krwi
Autor Wiadomość
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-03-06, 12:58   

Sidhe…czyste klejnoty w koronie papieskiego zjednoczenia, na froncie wrogim heretykom wiary skrzydlatych to do nich należą oszukańcze fortele, zmyślne przejście i szybkie ataki, nie w drogę im bojowe szturmy bloków żelaza. Płynne, prędkie i uważne ruchy, wbijające szermiercze ostrze prosto w odsłonięty punkt niemal idealnej ochrony wroga, mające na cel rozbić go przez wprowadzany chaos. Lojalni wobec siebie, i niekłamanych obietnicy, nieodpowiedzialni przy spotkaniach z samym sobą, niezłomni umysłowo, słabi fizycznie, czyści i złoci…Ludzie…Istoty tak proste, że nie warte nawet uwagi, metal pomalowany srebrem, aby zasłonić rdzę. Bardziej kosztowni niźli użyteczni, puści, słabi, niezłomne bloki mające uzupełnić miejsca w szeregach idących na straty, naiwni…A Volirae? Odziani w skrzydła, pełni dumy i oślepienia. Gdy stworzenie patrzy w słońce, jego wzrok zostaje stłamszony blaskiem. Gdy Volirae to robią, to słońce ugina się przed ich niezłomną wiarą, zdejmuje blokady i pozwala objąć przestworza, które jakby rozświetlało specjalnie dla nich…
Pewnego razu był sobie człowiek, spotkał on innego. Owy drugi był od niego wyraźnie słabszy, delikatniejszy, lecz stał majestatycznie i wytrzymałe, z skrzydłami, i w mało warte płótno odziany, na pewno nie chciał się załamać, przed owym twardym człowiekiem, który go spotkał. Człowiek ten usłyszał z ust skrzydlatego
–Chodź a pokażę ci naszego boga, który osłabi twoje lęki, on pozwoli ci żyć bez twoich zmartwień. – Człowiek zaś mu odpowiedział:
-Czym mogę ci zaufać? Nie wiem, dokąd możesz mnie zaprowadzić, mogę zginąć!
-Powiedział on „zabijać nie będziesz, osób, które we mnie uwierzą”
-Okradniesz mnie bądź oszukasz!
-„kradł nie będziesz przed osobą w grodzie twoim” „ani oszczerstw zimnokrwistych nie wymówisz”
I tak człowiek ten udał się za skrzydlatym, i został pierwszym ich wiernym, tak też zaciągał on następnych, a przez następne stulecia kolejni ludzie myśleli „nie chcę zostać okradzionym” „nie chcę zginąć” „nie chcę paść ofiarą oszusta” „nie mam zamiaru skończyć zdradzony w miłości” „nie chcę oglądać zazdrosnego wzroku mych sąsiadów” tak też myśląc posiadali jedno rozwiązanie – Słowa papieża.
Era ta ciemna była i długotrwała, człowiek ślepo podążał, mimo iż był w stanie stać na własnych nogach i osobiście dopuścić, aby jego zmartwienia się nie ziściły. Po czasie pewnym, zaczął się odłamywać, tak stał się heretykiem, a jego tarcza, zmieniła się w miecz, który chce go pogrzebać.

Czy taka jest prawda tej historii? – Kto wie – westchnął przypadkiem słyszalnie sidhe w swoich zamyśleniach, rozejrzał się spokojnie, ujrzał jakąś postać niedaleko, generałowa sidhe? A może dowodząca z drugiego namiotu? Nie chciał się przyglądać, zapomniał nawet, kiedy siadł na ławce przy stole niedaleko namiotu. Widać był mało dzisiaj pobudzony…
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Elendu 
Leśny Duszek
driada



Wiek: 34
Dołączyła: 21 Gru 2009
Posty: 158
Skąd: zewsząd
Wysłany: 2010-03-06, 14:38   

Widząc drugiego dowódcę swojej rasy zawahała się, po chwili jednak ruszyła w jego stronę. Po jego miejscu na zewnątrz namiotu domyśliła się, że skrzydlatego jeszcze nie ma. Stanęła przed Arblithem i oficjalnie skinęła głową, witając go jak osobę o równej pozycji, do której jednak czuła szacunek. Chociażby przez to, że zdawał się starszy - Witaj. - Powiedziała, po czym zawahała się. Nie miała pojęcia jaka była jego sytuacja, zarówno społeczna, wojskowa jak i osobista. Miała ochotę powitać go jako brata w mieczu, nie wiedziała jednak czy nie zostanie to odebrane jako obraza. - Jestem Eiria Hedegencroi. - Wykonała pytający gest w stronę ławki, niepewna czy białooki ma ochotę na jej towarzystwo.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-03-06, 17:35   

Azrael
Otwierał się przed tobą widok na tereny graniczące z Marchią - zielone, bujnie zalesione połacie terenu, niewielka rzeczka o wodach połyskujących w słońcu, przecinające lasy wydeptane ścieżki... Widomym po tym krajobrazie było, że wojna nie toczy się przy samych granicach, jej płomień szaleje znacznie dalej, blisko wschodniego brzegu. Trudno byłoby uwierzyć, że jakikolwiek konflikt ma miejsce gdyby nie...
...gdyby nie strzała którą poczułeś nagle w prawym skrzydle; napastnik musiał kryć się w lasach, na ziemi, a jednak trafił bezbłędnie, przebijając ciało.
Wyraźnie poczułeś, że unoszenie się w powietrzu zaczyna być trudne....
_________________
 
 
Wisz 
Weteran


Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 732
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2010-03-06, 19:15   

- Na Stworzyciela, co za ból - syknął przez zaciśnięte zęby. Azrael próbował za wszelką cenę zmniejszyć szybkość spadania, gdyż upadek z tej wysokości skończyłby się śmiercią lub jeszcze gorzej kalectwem. Rozpostarł skrzydła tak szeroko, jak tylko dał radę w swoim obecnym stanie. Jednocześnie próbował skierować się w stronę obozu, jak najdalej o miejsca, gdzie mogli się kryć napastnicy. Najważniejsze dla niego było bezpiecznie wylądować, gdy będzie już na ziemi, powinien spokojnie zatamować krwawienie i wstępnie uleczyć swoją ranę.
_________________
Piszę poprawnie po polsku.
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-03-06, 20:09   

Azrael
Opadanie nie było tak kontrolowane, jak mógłbyś chcieć - straciłeś panowania nad lotem w lesie, na niewielkiej wysokości, co przysporzyło ci nieco dodatkowych stłuczeń. Na twoje szczęście, jest to sam skraj lasu, od obozu dzieli cię może kilkaset metrów, ale znajduje się on za wzniesieniem, więc nie możesz liczyć na to, że ktokolwiek cie stamtąd zauważy.
_________________
 
 
Wisz 
Weteran


Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 732
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2010-03-06, 20:35   

W końcu znalazł się na ziemi, mimo, że nie wszystko poszło tak jak planował. Był cały poobijany, zaś prawe skrzydło krwawiło coraz mocniej. Musiał działać szybko. Strzała przeszła na wylot. Z trudem złapał za jej koniec i złamał ostrze, po czym szybkim ruchem wyciągnął ją. W czasie tej "operacji" z trudem się powstrzymywał, by nie krzyczeć, zaś świat w oczach mu zawirował. Gdy tylko wyciągnął strzałę, położył rękę na razie. Wymówił krótkie zaklęcie. - Przynajmniej przestało krwawić - mruknął. Odwrócił się w stronę, gdzie według jego rachuby powinien znajdował się obóz i ruszysz jak tylko mógł w swoim stanie przedzierać się przez zarośla, mając nadzieję, że tajemniczy napastnicy nie ruszyli na jego poszukiwania.
_________________
Piszę poprawnie po polsku.
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-03-07, 07:59   

-hm? – Mruknął spoglądając na Eirię przymkniętymi oczyma, po czym wstał otwierając je szerzej. – Nazywam się Arblith, Arux z rodu Aureanu, drugi syn, zwany ringte Sneachta – Odparł wykonując dostojny ukłon. Aureanu było rodem młodym, mającym obecnie dopiero drugie pokolenie, nawet, jeżeli przed założeniem nosili zwykłe nazwisko bogatszych sidhe, dopiero niedawno wznieśli się do wyższej klasy. Gdy tylko skończył ukłon spytał – cóż panią sprowadza? – po tonie pytania łatwo można było stwierdzić iż Arblith nie zadaje go wyłącznie z grzeczności, gdyby nie chciał zapewne rozmowy w ogóle by nie prowadził, nie zważając czy rozmówczyni ma na sobie jakieś większe zaszczyty.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Elendu 
Leśny Duszek
driada



Wiek: 34
Dołączyła: 21 Gru 2009
Posty: 158
Skąd: zewsząd
Wysłany: 2010-03-07, 21:35   

Jedynie chęć uzyskania dokładniejszych informacji na temat aktualnej sytuacji od dowódcy volirae - Odpowiedziała, jednocześnie oddając ukłon. W prawdzie nie słyszała o jego rodzie, nie znała jednak wszystkich rodów, nigdy nie lubiła uczyć się na pamięć wszystkich koneksji. Podeszła do ławeczki i usiadła, domyślając się że Sidhe nie usiądzie pierwszy w obecności kobiety. Domyślała się, że powinna jakoś rozpocząć rozmowę, nie wiedziała jednak jak zacząć.
 
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-03-09, 13:24   

Narkotyk niemal całkiem przestał już działać i powoli zaczęło ogarniać go znużenie. Obolałe ręce od ciągłego trzymania strzały na cięciwie krzyczało bólem o odpoczynek. Żadne zwierze nadające się na odpowiednia wymówkę dla jego ucieczki z obozu nie wyszło mu na spotkanie. Był tez nieco zdezorientowany nie do końca wiedząc jak głęboko w las się zapuścił na szczęście Yaskra nauczyła go kilku sztuczek dzięki którym mógł określić kierunek w którym mniej więcej znajduje się obóz i możliwie szybkim krokiem skierował się tam.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-03-09, 16:00   

Arbilith i Eiria
Zbliżył się do was starzec, volirae, o którym dane już wam było słyszeć - Aneon, przeznaczony do wspierania radą niedoświadczonego jeszcze dowódcy wojska, Azraela. Towarzyszył mu inny niebianin, młody i odziany w błękit.
Aneon wydał się zdziwiony tym, że jesteście przed namiotem:

-Czyżby brata Azraela nie było w środku?
_________________
 
 
Elendu 
Leśny Duszek
driada



Wiek: 34
Dołączyła: 21 Gru 2009
Posty: 158
Skąd: zewsząd
Wysłany: 2010-03-09, 18:32   

Podniosła się, nie chcąc rozmawiać na siedząco z kimś, komu prawdopodobnie wiek i doświadczenie dawały większe prawo spoczynku niż jej. - Nie, nie ma. Słyszałam że opuścił obóz, ale nie wiem ani w którym kierunku się udał ani na jak długo. - Powiedziała spokojnie, przyglądając się starcowi i jego towarzyszowi dokładnie, choć nie natrętnie.
 
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-03-09, 19:54   

Westchnął rad, że w końcu ktoś przerwał to niezręczne milczenie, niestety nie był tak wychowany z zachowania jak Eiria, zamiast wstać usadowił się wygodniej, wolał okazywać pewność siebie. Nie był tutaj jako oficjalny czciciel religii Volirae, stanowił tylko dodatkowe wsparcie. Nie znaczyło to jednak, iż chciał jakkolwiek starca urazić, co łatwo można było poznać po jego słowach – Niestety jest on nieobecny, a przykre to, gdy chciałem mu zadać kilka pytań. Mógłbym za to poprosić o odpowiedź na nie ciebie? Jeżeli odmówisz nie musisz zdradzać powodu.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Wisz 
Weteran


Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 732
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2010-03-09, 20:00   

Przedzierał się z trudem przez chaszcze. Był cały poobijany i pokaleczony. Mimo, że opatrzył swoje skrzydło i rana już nie krwawiła, to cały czas nieznośnie bolała, a stracona ilość krwi bardzo osłabiała Azraela. Do tego musiał iść jak najciszej i przy tym najszybciej, by napastnicy go nie wypatrzyli. Mimo wszystkich tych trudności, nie wydawał prawie żadnych jęków. W myślach oddawał się modlitwie do Stworzyciela i w miejsce, gdzie jego umysł nie odczuwałby bólu. Zdawało mu się, że słyszy w oddali odgłosy obozu, ale mogło mu się tylko wydawać, choć i knieje się przerzedzały. Pocieszyła go myśl, że idzie najpewniej w dobrym kierunku, co motywowało go do szybszego marszu.
_________________
Piszę poprawnie po polsku.
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-03-09, 20:28   

Drzewa były coraz rzadsze, zmysły jeszcze niedawno przytępione walką z narkotykiem wróciły już do pełni władz. Obóz musiał być już niedaleko a przynajmniej taką miał nadzieję.
Nim dotarł do skraju lasu jego uwagę przykuł dźwięk deptanych liści, widocznie szczęście mu jednak dopisze szybko napiął łuk i zamarł w bezruchu czekając na zdobycz. Dźwięk był coraz wyraźniejszy co go ratowało jeśli nie zmieni kierunku wyjdzie prosto na niego.
Jednak to co wyłoniło się zza krzewów nie było zwierzęciem, na wprost łowcy stał teraz ranny w skrzydło skrzydlaty i to nie byle jaki ale sam Azazel dowódca wojsk Volirae. Lucious szybko zarzucił łuk na plecy i podtrzymał słabnącego kapłana.
- Co się stało bracie Azazelu :?: Gdzie Twoje wojska :?:
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Wisz 
Weteran


Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 732
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2010-03-09, 22:02   

- Chwała Stworzycielowi, wreszcie swój - powiedział z nieukrywaną ulgą. Obecność żołnierza musi wskazywać, że obóz jest blisko. - Jaka jest wasza godność żołnierzu - spytał, przyglądając się człowiekowi. - I czy obóz jest daleko stąd? Bo jak pewnie zauważyliście, nie najlepiej ze mną.
_________________
Piszę poprawnie po polsku.
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-03-09, 22:17   

Zdziwiło go to pytanie jednak po chwili przypomniał sobie że na czas polowania wszelkie insygnia schował a strojem niczym się od swoich ludzi nie wyróżniał.
- Lucious the Lalye dowódca oddziałów ludzi, wybrałem się na polowanie inaczej nie spotkałbyś tu raczej nikogo. Obóz jest za tym wzgórzem widać już nawet dym z ognisk - powiedział gdy zbliżyli się do skraju lasu - Jak kaczki, wątpię by ten kto to zrobił szedł za Tobą aż tu ale na wszelki wypadek pójdziemy lasem, a za wzgórzem skierujemy się prosto na obóz. A Tym czasem bracie może skrócisz mi co takiego Ci się przydarzyło :?:
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-03-10, 10:04   

Eiria i Arbilith
Starszy niebianin na wieść o nieobecności dowódcy zamyślił się na chwilę, jednak szybko do rzeczywistości przywróciły go słowa Aure`a:
-Jeżeli tylko będę w stanie, postaram się na nie odpowiedzieć. Ale pozwólcie, że wpierw spocznę-to mówiąc usiadł, zwracając się niezwłocznie do młodzieńca w błękicie-wiem, że nie należysz do wyprawy, ale prosiłbym cię abyś udał się do oddziału kapłanów i nakazał im ode mnie, aby poszukali Azraela. Ostatecznie, jest to sprawa nie cierpiąca zwłoki.
Młody volirae skinął głową poruszając bezgłośnie ustami i ruszył sprężystym krokiem do wskazanej jednostki.
-Usiądź, dziecko-zwrócił się Aneon do Eirii-O czym chcieliście tedy ze mną rozmawiać?
_________________
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-03-10, 10:32   

Wracając od swojego oddziału Yaskra zobaczyła zebranie przez namiotem dowódcy skrzydlatych i natychmiast ruszyła w jego stronę mijając się z odzianym w błękit niebianinem. Kiedy już dotarła do zebranych oficerów ukłoniła się z szacunkiem podając skrzydlatemu swoje pełnomocnictwo do udziału we wszelkich zebraniach na równych prawach jakie posiadał Luciuos the Lalye. Była tam także wzmianka o przyczynie małomówności młodej oficer.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Wisz 
Weteran


Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 732
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2010-03-10, 10:55   

- Ah, dowódca oddziałów ludzkich. Szkoda, że poznajemy się w tak niesprzyjających okolicznościach. Jednak nigdy nie wiadomo, jaka będzie wola Stworzyciela - mówiąc to, podniósł głowę i próbował przez gałęzie drzew dostrzec niebo, niestety, nieskutecznie. - Mam nadzieję Luciousie, że nie będzie miał mi za złe, jeśli skorzystam z Twojej eskorty do obozu? A jeśli chodzi o to, co mi się stało... Wybrałem się na pobieżny zwiad i w jego czasie zostałem postrzelony przez nieznanego przeciwnika. Musiałem lądować i na piechotę spróbować dotrzeć do obozu. Na szczęście spotkałem Ciebie. A teraz zaś nalegałbym, byśmy już udali się w drogę powrotną, gdyż nikomu nie powiedziałem o swych planach i nie wiadomo, co się w obozowisku dzieje teraz.
_________________
Piszę poprawnie po polsku.
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-03-10, 12:47   

Ruszyli na tyle szybkim krokiem na ile pozwalał stan rannego. Na szczęście skrzydlaci z natury byli znacznie lżejsi od ludzi dzięki czemu podtrzymywany niebianin tylko nieznacznie spowalniał marsz.
- Jak tylko dotrzemy do obozu zbiorę ludzi i ruszę na zwiad, to najprawdopodobniej tylko jakiś mały podjazd i pewnie już opuścili tamto miejsce ale lepiej się upewnić.
Minęli wzniesienie i przed oczami mieli już widok na obozujących Sithe przyspieszając kroku wyszli z lasu i skierowali sie bezpośrednio do wewnętrznych formacji ludzi i niebian.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Podobne Tematy
 
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
theme by michaczos.net & UnholyTeam
Tajemnice Antagarichu :: Heroes of Might & Magic 1,2,3,4,5,6 Forum