Forum Disciples, Disciples 3 on
 
Forum Disciples, Disciples 3  Najlepsze forum poświęcone rewelacyjnej serii gry Disciples
 FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Regulamin  Zaloguj  Rejestracja   Chat [0]   Discipedia  Download 

Poprzedni temat «» Następny temat
Eden..?
Autor Wiadomość
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2009-06-06, 19:47   Eden..?

Prostym niemym sygnałem, szaman ustanowił początek ceremonii. W powietrze wzniósł się głos samotny, wspinający się wśród drzew, by dosięgnąć księżyca. Nim w połowie drogi swej się znalazł, dwa bratnie zaśpiewy pognały za nim. W ślad za tą trójką ruszyły następne, przez jeszcze następne ścigane.
Nie były to jednak pieśni, których treść można poznać, język zwykły znając. Były to dźwięki pierwotne, które mówiły tylko to, co czuły serca śpiewających. Ku srebrzystej tarczy miesiąca niosły podziw, dzięki i błagania.
Podziw, bo żadne inne zjawisko ni przedmiot na tym świecie nie jaśnieje blaskiem tak wspaniałym, a jednocześnie chłodnym i dostojnym. Bo żaden bóg nie był tak łaskawy, aby lud ten otoczyć swą opieką.
W pieśni kłębiła się też wdzięczność za każdą pomyślność doznaną w tym okresie, tak za te, które były udziałem całego plemienia, jak i te, które każdemu z osobna zostały podarowane.
Tej nocy jednak niczego tak wiele nie czuło się w duszach, ruchach i śpiewach, jak próśb. Czas próby się zbliżał, coroczne zmagania młodych, o okazanie swej dorosłości walczących. Jak od dawna czynili jego przodkowie, tak i teraz lud ten o łaskę i względy modły zanosił do bóstwa swego.
Bo też i ostatnich jedenaście pełni nic dobrego nie zwiastowały, a wieść niosła, że i inne ludy w niepokoju żyją. Znaków złych upatrywano już wszędzie, cześć wyolbrzymiano, części nigdy tak naprawdę nie było. Przeto zdumieniem i skrywaną radością powitano ostatnią pełnię przed wyruszeniem „niedorosłych”. Księżyc jaśniejący mocą pełną, kręgiem z chmur otoczony, dodał otuchy wilczemu ludowi. Pieśni przez nich wznoszone, a przez inne ludy określane szpetnie jako „wycia”, ze zdwojona siłą brzmiały, więcej też niźli w jakąkolwiek inną noc mieli śpiewacy ufności w ich życzliwe przyjęcie.
Każdy członek watahy był całą swą duszą życzliwy tym, którzy wyruszyć mieli na próbę. Nie byłoby tak, gdyby rozstrzygać się miała jedynie kwestia uznania ich za dorosłych; jednakże tutaj istotne było także ukazanie prestiżu plemienia, siły i sprawności młodych, a także zdobycze, z którymi mieli oni powrócić.

Młodzi wojownicy stali w kręgu na polanie, oświetleni przez blask księżyca. Wysoko nad nimi gałęzie drzew rozstępowały się, dzięki czemu słup zimnego światła mógł zawsze padać na polanką, uświęcając ją za każdym razem, gdy bóg pokazywał światu swe srebrzyste oblicze. Na gałęziach zaś, bądź innych podwyższeniach, przez samą naturę utworzonych, znajdowali się pieśniarze, niestrudzenie kierujący swe głosu ku niebu.
Każdy z wybranych do próby, wedle wszelkich nakazów, stał cichy i wyprostowany, aby pokazać całemu światu, że oprócz mocy i zdolności, także godność jest jego udziałem. Oręż swój dzierżyli w taki sposób, aby blask błogosławił broń tak samo, jak tych, którzy nią władali.
Powietrze gęste było od dymu, jaki unosił się z naczynia stojącego tuż przed szamanem. Dymu ciężkiego, który zamiast unieść się ku niebu, wolał pozostać przy powierzchni ziemi. Podobny był do mgły, jednak rytualny, mistyczny zapach, który był dla oparów tych właściwy, stanowił o jego odmienności od naturalnych zjawisk.
Sam zaś kapłan znajdował się w środku okręgu utworzonego przez wybranych. Cicho recytował formuły błogosławieństw, obdzielając nimi suto każdego z młodych. Gdyby nie modły chóru, cała ceremonia przebiegałaby w ciszy dziwnej a nienaturalnej.


Do świtu daleko nie było, rytuał dawno został zakończony. Zapał włożony w modły ulotnił się, wataha spała. Nie cała jednak.
Spoczynku nie zażywało dwanaście osób: wódz, szaman, oraz dziesiątka wybranych

Młódź, mimo jakże ekscytujących perspektyw rysujących się przed nimi, popadła w niejaką apatię. Czy było to spowodowane wielka wagą zadania, o jakiej ich zapewniano, czy też zwykła obawa przed nieznanym-trudno orzec. Jednak całe podniecenie, które jeszcze na samym początku modłów niemalże krzyczało w nich, zmuszało do ruchy, do rozmów, choćby szeptanych-później ustąpiło, niewykluczone, że miała w tym udział wymagana od nich powaga. Wszyscy, jak jeden mąż milczeli, czując wzajemnie swe nastroje.

Szaman był bardzo poruszony, nawet tego nie ukrywał. Kły i pazury, zawieszone na rzemieniach, które zwieńczały jego kostur, zderzały się ze sobą, wydając denerwujące dźwięki.
Denerwujące wodza dźwięki.
-To jest niedopuszczalne! –zaakcentował mocno ostatni wyraz- Tak się kończy kultywowanie siły i sprawności! Może i jest jednym z najsilniejszych wśród swoich rówieśników, ale to niczego nie usprawiedliwia. Nie ma prawa interpretować boskich intencji, a jego pewność siebie jest zatrważająca. Jeżeli śmie mówić z niezachwiana pewnością, że poradzą sobie z każdym, bo „Wu`a jaśnieje”; to jest to dowód arogancji do jakiej doprowadziło wybaczanie mu win z powodu jego sprawności bojowej.
Wódz, potężny wilczur, łypnął spod wielkiej blizny nad okiem na szamana.
-Przejdź do rzeczy.
-Co? –kapłan przestał krążyć wokół rozmówcy. Był zbity z tropu. Jak zawsze, gdy psuto mu rozbudowane wstępy do porażających nowin.
-To, że jak zwykle gadasz więcej, niż masz do powiedzenia-warknął wódz- Uskarżasz się na Grerga nie bez powodu. Więc bądź tak łaskaw i powiedz, dlaczego.
Zniesmaczona mina szaman utwierdzić mogła tylko w przeświadczeniu, że dramatyzował, a zniweczenie efektu popsuło mu humor. Szybko jednak wrócił do naturalnego wyrazu twarzy i rzeczowo zdał krótki raport.
-Postarałem się o kilka par oczu na nasze usługi. Twierdzą, że w tym roku w próbie uczestniczyć będzie Khee...
_________________
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2009-06-10, 16:06   

Pierwsze promienie słońca powitały młodych już na szlaku. Droga do Doliny była długa, a czasu mało. Pożegnanie krótkim było, szorstkim nawet. Kilka surowych słów wodza miało przypomnieć jedynie o wadze zadania, a także nakierować myśli wojowników na właściwe tory. Wyprawa ta nie była polowaniem ani też wypadem wojennym, próba miała być doświadczeniem bardziej wymagającym i o wiele niebezpieczniejszym niż wszystko, czego doświadczyli w życiu.
Obojętność społeczności była dość zrozumiała: to, że młodzi wyruszyli na próbę nie było niczym godnym większego uniesienia. Dopiero gdy wrócą spotkają się z podziwem i radością. Lub goryczą i pogardą.

-Oho, szczeniaki się zbliżają...-mruknął Gerr. Szaman był już przyzwyczajony do, powtarzającej się rok w rok, obecności dzieci. Do Doliny nie wysyłano byle kogo, wybierano zawsze kwiat „niedorosłej” młodzieży. Podziwianej przez najmłodszych z watahy.
W tym roku jednak, podziw ten wyjątkowo drażnił kapłana. Był wyjątkowo zawzięty na Grerga, uosabiającego w jego mniemaniu pychę i pewność siebie, dwie cechy których nienawidził. Miał w planach więc, przy okazji tradycyjnej opowieści, wyłożyć malcom nieco swych racji. Jako szaman był też w pewnej części odpowiedzialny za nauczanie dzieci.
Kiedy więc wreszcie udało mu się przedrzeć przez kanonadę wrzaskliwych pytań i nie cichszych od nich okrzyków zachwytu nad wyprawionymi na próbę, zaprowadził stadko do pnia, na którym usiadł, a krzykliwa horda zamilkła, dawno już nauczona szacunku do drugiej pod względem ważności osoby w watasze.
-Widać żeście małe i głupiutkie jeszcze. Rozpływacie się wręcz nad nimi-tu wskazał kierunek w którym oddaliła się grupa, już niewidoczna, dawno zasłonięta przez gęstwinę leśną- a nie wiecie, że wiele z „zalet” które tak wam imponują, zgubę im jedynie przynieść mogą. Wiecie, na czym polega próba?
Gwałtowne zaprzeczenia mogły zabić albo ogłuszyć siłą decybeli. Ale Gerr miał już doświadczenie, doznał jedynie lekkiego szoku. Część dzieciaków rzeczywiście nie wiedziała, te nieco starsze po prostu kłamały. Dzieci takie same jak wszędzie: powiedzą wszystko, byle usłyszeć jakąś opowiastkę czy wykład.
-No to słuchajcie co wam powiem. Próba do jakiej ich wyznaczyliśmy, nie jest tym samym, co przechodzić będą ci, którzy zostali tutaj. Popis zdolności bojowych nie wystarczy, sama sprawność nikogo nie uratuje. Zuchwali, tacy jak Grerg, którzy kpią sobie z każdego niebezpieczeństwa, będą tam jak łowcy. Ale zwierzyną, którą będą gonić, będzie ich własna śmierć.
Powszechne poruszenie zapanowało między szczeniętami. Krytykowanie wojownika, którego całe plemię uznawało za najlepszy wzór dla dzieci, była rzeczą niespodziewaną. Szaman postanowił załagodzić sytuację.
-Spokój, spokój... nie powiedziałem przecież, że jest on złym wojownikiem, nie wytykam mu słabości czy braku kunsztu. Ale musi nabrać rozwagi. Próba jest ważna dla watahy, bo może pomnożyć to dobre, co o nas mówią, ale też źle świadczyć mogą o nas kandydaci.
Dolina, jak powinnyście wiedzieć, jest stara jak sam świat. Gdy bogowie opuścili tę ziemię, którą zamieszkiwali kiedyś ze śmiertelnymi, zostawili swoje dawne siedziby nienaruszone. Przez brak ich obecności zaczęły jednak tracić na swej chwale, wdarły się tam rośliny, a ich ściany i sklepienia poczęły się chwiać. Dolina to tak naprawdę ukryta obniżeniu terenu gmatwanina drzew, pnączy i innych roślin, oraz materiału, z jakiego stworzono boskie przybytki. Jaki to materiał? Nie ma go na świecie, bo też nie dane jest śmiertelnym opływać w takie dostatki. Jest srebrzysty, ale ciemniejszy niż oblicze Wu`a i zimny, a obrazy odbija niczym woda. O reliktach, dzieci, słyszałyście? To przedmioty, które bogowie zostawili na tym świecie. Śmiałkowie, którzy je odnajdą, mogą się nazywać szczęśliwymi, bo wiele z nich ma moc wielką, a te, które nią nie są obdarzone, mimo wszystko świadczą o przychylności jednego, albo nawet większej ilości bóstw.
W Dolinie znajduje się ich szczególnie wiele. Od lat tam maja miejsce próby najlepszych, a dowodem pomyślnego ukończenia sprawdzianu. Ważne, aby chociaż jedna osoba z wybranych zdobyła relikt, ale większa ich ilość jest demonstracją siły.
Jakiś szmer przebiegł między główkami, nie dość cichy jednak, by szaman nie posłyszał jego treści.
-Jak to: co w tym trudnego? Niedoinformowane matołki, każde plemię przysyła do dziesięciu najlepszych spośród swej młodzieży! Konkurencja jest wielka, a w poprzednich latach zebrano już najdostępniejsze zdobycze. Naszych wojowników czekają mozolne poszukiwania oraz trudne walki, choć nie tylko. To czas i miejsce nie tylko na sprawdzenie swych sił w starciu z najlepszymi, ale też na kształtowanie przyszłości watahy. Niezliczone układy zawierane przez reprezentantów osad przerodziły się w trwałe sojusze bądź porozumienia. A kogo my wysyłamy jako dowódcę? Grerga, wojownika zakochanego w swej sile i mówiącego językiem wojny! Strach pomyśleć, co może się z nami stać...


Ujrzawszy rozbiegające się dzieci, wódz ruszył w stronę szamana. Gdy był już blisko, tamten wstał, okazując minimum wymaganego szacunku.
-Starczy ci już tej krytyki?- wbrew pozorom osoby tak poważane, jak przywódca watahy, także miewają skłonności do czynienia niezbyt pochwalanych rzeczy. Podsłuchiwania, dla przykładu.- Szczenięta potrzebują wzoru, który może doskonały nie jest, ale kultywuje właściwe wartości. Tak ci zależy na umniejszaniu jego wartości?
-Zależy mi na właściwym wychowaniu naszej przyszłości. Jeżeli ma to się odbywać na cudzych błędach, czy tez wadach, to nie widzę w tym nic złego.
-Nawet, jeżeli je wyolbrzymiasz? Sprowadzasz te niedoskonałości do poziomu śmiertelnego i permanentnego niebezpieczeństwa? Powinieneś więcej zastanowić się nad własnymi wadami.
Przerwał na chwilę po czym powiedział spokojniej:
-Mówiłeś mu o „tym”?
-Nie. I tak będzie nieostrożny, a gdyby jeszcze miał uganiać się za zemstą za nie swoją krzywdę, która go nie powinna w ogóle obchodzić. Wtedy długo by tam nie wyżył.
Wódz zmarszczył brwi.
-Gdybyś tylko mógł, to pewnie zadusiłbyś go własnymi rękoma.-rzucił na odchodnym.
-Owszem-ciszej odparł kapłan, także ruszając w swoją stronę
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Podobne Tematy
 
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
theme by michaczos.net & UnholyTeam
Tajemnice Antagarichu :: Heroes of Might & Magic 1,2,3,4,5,6 Forum