Czarnooka kobieta roześmiała się, słysząc "wielkoduszną" ofertę Karruma, składaną Rizale. Doszła do wniosku, że u tego boga pierwiastek męski chwilami aż nazbyt przeważa.
- Masz rację, pani - zgodziła się bogini ognia, po chwili wahania jednak dotykając dłoni matki cienia, delikatnie, obiecująco, na zaczątek wspaniałej współpracy - jeszcze nie teraz. Reakcja władcy przestworzy mówi sama za siebie. Ale, gdy pozostali dostrzegą, czego tu brakuje, sami do nas przyjdą, wtedy... będziemy wiedzieć, że nadeszła odpowiednia chwila.
Fylarę w głębi ducha zadowolił brak pokory u pani życia, nie podobało jej się to, jak bogowie chcą wykorzystać wyjątkową boginię do własnych celów. Z dozą fascynacji obserwowała też dzieło Rephona, badała śmierć z równą ciekawością, co narodziny. Uznała, że to sprawiedliwe, by istoty dostały tyle życia, na ile pozwalały im przetrwać materialne powłoki czy własny spryt. Zaobserwowała, że czas dany tym kruchym stworzeniem bywa smutnie krótki. W myślach Fylary powoli zaczął kształtować się obraz czegoś pozornie doskonałego, co będzie ponad dotychczasowymi tworami Rizale, zawładnie nimi, a także spróbuje ułaskawić pierwotne domeny. Dzieła, które nie zniknie w mgnieniu oka, niczym iskra, stanie się za to jasnym płomieniem we Wszechświecie, a dodatkowo będzie upiększać tę planetę na podobieństwo golemów, jednak znajdując w tym działaniu wzniosły cel. Czegoś, co nie będzie kierować się ślepo rozkazami, otrzymawszy wolną wolę i cudowny rozum.
Istoty stworzonej na boskie podobieństwo.
_________________ 20% bardziej musztardowa
Ostatnio zmieniony przez Fedra ep Shogu 2012-07-29, 19:57, w całości zmieniany 1 raz
Thol obserwował rosnący gliniany kopiec, a właściwie prymitywną konstrukcję, czując podejrzane zaintrygowanie, może nawet rozrzewnienie, pulsujące przez jego metaliczną formę.
Nie miał najmniejszych wątpliwości, skąd te małe istotki się wzięły, jednak taki sposób ich bycia… cóż, widok naprawdę przepełniał go nowymi doznaniami.
A segmentowa, delikatna forma i potrzeba chwili przyniosły także inspirację.
***
Spotkanie zdawało się powoli przeistaczać w boski szczyt, gdy do Rizale podleciało coś niewiele większego od dłoni i brzęczącego.
Na pierwszy rzut oka wyglądało jak jeden z jej najnowszych tworów, w jakiś sposób wyniesiony po prostu w powietrze, gdy jednak zatrzymał się przed jej twarzą jasnym się stało, że to metaliczna konstrukcja boga ziemi, stworzona na obraz jej dzieł.
„Pozdrowienia, Bogini Rizale”, dobiegający z trzewi konstruktu głos był nieomal identyczny z faktycznym, metalicznym tembrem jego twórcy. „Jak się zapewne już domyśliłaś, natknąłem się na jedną ze wznoszonych przez twe najnowsze dzieła struktur.
Muszę przyznać, iż zarówno ich skłonność do tworzenia uporządkowanych siedlisk, jak i niesamowite zdolności syntezy pokarmu w obrębie jednostki zachwyciły mnie do głębi. Muszę przyznać, iż nie jestem w stanie wyobrazić sobie lepszego wykorzystania próbki elementu, jaką ci wręczyłem. To… cóż, myślę, że lepiej przejdę do rzeczy” ostatnie zdradzało wyraźne zakłopotanie, niespotykane u znanego z krytycznego nastawienia boga.
„Tak więc…” tu pojawił się zgrzyt, może kaszlnięcie? „Spieszę powiadomić, że przekonałem się o twoim niewątpliwym talencie, wybijającym się na tle Twórców, w związku z czym deklaruję poparcie dla twych przyszłych działań i projektów. Potraktuj przysłaną replikę jako prezent, posłuży ci do efektywnej komunikacji z moją osobą, w razie gdybyś wymagała mej obecności w dowolnej sprawie. Może też bez trudu zaprowadzić do mego miejsca pobytu – tę umiejętność zachęcałbym wykorzystać w niedalekiej przyszłości, gdyż pracuję aktualnie nad projektem, który może cię zainteresować, a nie należy do kategorii mobilnych.”
Tu wypowiedź raptownie się urwała, samo zaś twór wylądował przed boginią. System płaskich blaszek, sterczących z filigranowego tułowia zwinął się bezszelestnie.
Jego wzrok błądził między bóstwami, Rizale zjednała już sobie płomień i ziemię, lecz nim targały wciąż wątpliwości, a jego stosunki z boginiami stawały się coraz bardziej napięte.
- Nie było moim zamiarem urazić kogokolwiek. Piastunko życia, nie dostrzegasz różnic pomiędzy mną, a resztą naszych braci, więc może ja też nie jestem gotowy, a może tylko ja? A co z wami, czy zdołalibyście zaufać mnie, władcy przestworzy, nic nie wiedząc o moich zamiarach? Czy stanęlibyście ze mną ramię w ramię?
_________________ I lubię patrzeć, jak w panice
Pospólstwo z mieniem pierzcha drogą,
A po ich piętach wojownicy
Depcą i ławą suną mnogą.
Lubię to sercem całym!
Rizale uśmiechnęła się łagodnie, jakby wcześniejsze, dość ostre słowa nie miały miejsca. - Tylko współpracując możemy stworzyć coś, co nie rozpadnie się na lekkie trącenie. Nie dziwi mnie dbałość Twórców o swój żywioł, na niego mogą wpływać, więc o niego dbają. Ale wyrażają chęć dalszej współpracy, oddania części swojej władzy na rzecz naszego dzieła. Czy i ty gotów będziesz zrezygnować z władzy nad czymś, co należy do ciebie, aby stworzyć dzieło nie należące do żadnego z nas? Obdarzone własną wolą i własnymi umiejętnościami? - Uśmiech był zachęcający, ale wzrok wyraźnie szukał oznak wahania. - Zanim jednak się zdecydujesz, zrób coś dla swojego dziedzictwa. Stwórz istoty, które będą ozdobą niebios, które będą wzbudzać zazdrość u istot naziemnych lub podziemnych, a ja tchnę w nie życie, aby nikt nie mógł zarzucić ci stagnacji. To samo tyczy się również ciebie, pani. - Ostatnie słowa skierowała do ognistej bogini, gdyż i jej domena póki co trwała pusta i niezmienna.
- Moje istoty nie są żywe, fakt - Fylara pomyślała o fantazyjnych i zupełnie obojętnych stworach powołanych do wiecznego nie-życia z płomieni. - Ale jedyne, co mogę stworzyć, nie jest w stanie stabilnie egzystować na tym padole jak, chociażby, stworzonka Rephona. Jednak możesz użyczyć mi swojej wszechmocy, aby ożywić to.
Bogini ognia wyciągnęła ręce przed siebie, a między nimi zaczęła materializować się smukła istota o długich, ruchliwych kończynach i miękkich kształtach, przypominająca nieco obie boginie. Jej twarz była symetryczna, delikatna, ale zarazem drapieżna, zaś z czaszki wyrastały ostre acz niezbyt pokaźne rogi. Gładka powłoka ciała jarzyła się ledwo zauważalnie, jakby była płomieniami ujętymi w określone kształty, a długie włosy falowały, poddając się ruchom powietrza.
- Widzisz, co stworzyłam. W ich umysłach nie ma miejsca na litość czy dobroć, jest niemal sama bezduszność i logika. Jednak mają potencjał, by żyć, doskonalić i rozmnażać się, przyjąć twój dar, słodka Rizale. - Fylara uśmiechnęła się szeroko. - Nie są jeszcze tym, co obie chciałybyśmy na tym świecie widzieć, przyjaciółko. Ale nasi panowie wciąż nie są gotowi do podjęcia tak zobowiązującej współpracy, a i ten świat nadal nie jest zbyt odpowiednim dla delikatnych materii. Ożyw tę małą i jej współbratymców, jeśli taka jest twoja wola.
Fylara pochyliła głowę w geście szacunku, oddając decyzję pod rozważania bogini życia i cienia. Ognista istota przysłuchiwała się, nie czując i nie pragnąc niczego, potrafiąc jedynie oczekiwać na rozkazy, patrzyła całkiem pustymi oczyma na rozwój wypadków.
- Widzę, że wszyscy bogowie zdają się grać przeciwko moim twierdzeniom. Niech więc tak będzie, pozostawię was teraz i stworzę istoty, z którymi będę się ścigać w przestworzach, a gdy przyjdzie czas, gdy nawet podstępny Rephon użyczy swej mocy, wezwij mnie, wesprę cię całą potęgą huraganu. Żegnajcie.
***
Karrum podpatrzył czyny swych braci, widział istoty wijące się na ziemi i pływające w morskich głębiach. Jego ambicja nie pozwalała mu stworzyć dzieła mniej godnego. I stworzył istoty o twardych dziobach i ostrych szponach, przyozdobił piórami, a skrzydłom dał siłę, aby mogły oderwać się od domeny Tchola. Jednak izolacja swego dzieła w przestworzach w niczym nie zaspokoi ambicji pana powietrza. I nurkowały w dół, wdzierając się w żywioły Tchola i Rephona, pożerając istoty, do których szczęście się odwróciło, jednocześnie domena Karruma pozostała niedostępna dla dzieł jego braci. Spojrzał wtedy z dumą i stwierdził, że jest to dobre. Jednak jego myśli błądziły wokół innego problemu.- Nienależące do żadnego z nas? Obdarzone własną wolą? Pięknie to brzmi, lecz nie można zaufać pochopnie pozostałym twórcom. Sam mam też inne plany wobec naszego, przyszłego tworu, zbyt ważne, aby pozostawić je w rękach przypadku. Ale jak przechytrzyć mych braci?- Popatrzył na swe nowo narodzone stworzenia i uśmiechnął się w duchu. Wybrał najgodniejszych przedstawicieli ptasiego rodu i tchnął w nie część swej boskiej mocy, a następnie wysłał je w różne zakątki świata.- Jeżeli ktoś okaże się na tyle sprytny i wytrwały, aby je odnaleźć, pozna część mnie, moje myśli staną sie jego snami, moje pytania, jego celem. A jeżeli odmówi stania się mymi oczyma, to trudno, nie musi…- Karrum bardzo ryzykował, podzielenie ducha osłabiło jego moc , jednak kto mógłby mu teraz zagrozić? Czy zrobił coś, czego mu zakazano? Przecież tylko bardziej zaangażował się w swe dzieło. A nawet jeżeli bogowie nie przyjmą tego wytłumaczenia, to nie są przecież głupi, jego brak oznaczałby katastrofę nie tylko przyszłego dzieła, lecz także wszystkiego co do tej pory powstało. Mógł więc, choć widocznie osłabiony, śmiać się dalej.
_________________ I lubię patrzeć, jak w panice
Pospólstwo z mieniem pierzcha drogą,
A po ich piętach wojownicy
Depcą i ławą suną mnogą.
Lubię to sercem całym!
Rizale przyjrzała się dokładnie postaci tkwiącej obojętnie na dłoni pani ognia. - Bezduszne i logiczne? Piękne, lecz czy nie będą zbyt niebezpieczne dla stabilności naszego małego eksperymentu? Byś musiała zapanowac nad nimi, żeby nie zniszczyły pozostałych ras, a jedynie ograniczyły się do własnych domen. Jeśli stworzysz dla nich domy, miejsca w których będą żyły i rozwijały się, a których nie opuszczą, wówczas udzielę swojego daru twoim istotom. Staną się wówczas stworzeniami z legend, poważanymi i poszukiwanymi przez bohaterów. Jeśli jednak te ograniczenia przestaną miec miejsce, zostaną nazwane potworami, demonami. Będą na nie polowac i zabijac bez litości, a krwawa wojna ognia z pozostałymi żywiołami może zniszczyc wszystko, na co razem pracujemy. Stąd moje warunki. Jeśli masz odmienne zdanie, jestem otwarta na twoje pomysły - Również skłoniła głowę, nie mogła wywyższac się nad pozostałych twórców, gdyż tylko jako równi sobie mogli ukończyc dzieło.
Fylara tworzyła.
Pokolenia istot śmiertelnych mijały, potomstwo nabywało nowych cech, pomagających mu przetrwać w surowych warunkach planety. Pojawiały się coraz to nowe gatunki stworzeń, bardziej złożone od poprzedników. A było to wszystko w oczach bogów jedynie chwilą.
Pani ognia nie przejmowała się domenami reszty stworzycieli, interesowały ją tylko nagłe wybuchy energii na powierzchni oraz wewnątrz skorupy ziemskiej. Stwierdziła, że nie znajdzie bardziej odpowiedniego miejsca niż samo centrum ich dzieła, więc w najgorętszych czeluściach wygospodarowała niewielką, jak na gabaryty globu, przestrzeń, gdzie stworzyła królestwo dla swoich podopiecznych. Zmusiła najgorętszą magmę, by rozstąpiła się, robiąc miejsce dla metropolii.
Zespoliła tony najtwardszych istniejących skał w zwartą całość, następnie, używając swej boskiej mocy, nadała materii kształt odwróconego stożka. Twór przypominał teraz dziwaczną, powykręcaną rzeźbę, pełną fantazyjnych ozdób, korytarzy, schodów, kolumn i odwróconych wież. Bogini zaczęła mozolny proces stwarzania żyjątek, będących niczym innym jak skupiskami gorąca, posiadających jednak ustalone kształty. Fylara dopuszczała drobne odstępstwa od normy, nie chcąc stwarzać gromady kopii.
I tak zapełniła najwyższy poziom miasta stworzeniami, niższe partie pozostawiając puste. W jej umyśle wykwitła idea - ogniste stwory miały stale doskonalić się z upływem czasu, ewoluować, a Fylara pragnęła, by najniższą część siedziby zajął najgodniejszy spośród nich, ten, którego w przyszłości obiorą za władcę.
- Możecie patrzeć na powierzchnię podczas nagłych wyładowań energii - powiedziała, kierując uwagę swojego ludu na monumentalny portal, znajdujący się w centrum tarasu, który tworzyła podstawa odwróconej metropolii - dzięki temu. Będzie wam nawet dane nawet wyjść stąd, jeśli wyczujecie odpowiednią okazję. Jednak po drugiej strony portalu zostaniecie unicestwieni. Te wrota prowadzą do pięknej, żywej krainy, na której nie możecie żyć dłużej niż śmiertelne stworzenia. Spożycie energii pozwalającej wam stąd wyjść oznacza koniec, światło nie jest w stanie dać wam wystarczającej ilości ciepła. Zapamiętajcie moje słowa.
W podobnej do lekko falującego zwierciadła powierzchni jawiły się błyskawicznie znikające widoki z różnych stron świata. Silne wyładowania atmosferyczne czy gwałtowne pożary pozwalały patrzeć na obrazy z powierzchni planety dłużej niż przez kilka sekund.
Fylara ciekawa była, jaki efekt wywrze na Rizale jej mały akt kreacji. I czy pani życia uzna tę cywilizację za godną obdarowania życiem.
Wizja roztoczona przed jej oczami przez Panią Ognia spodobała jej się. Zakładała rozwój i dążenia rozłożone na przestrzeni wieków, co jest nieodłącznym elementem życia. Udzieliła więc swojego daru dla stworzenia lśniących istot, zawierając w nim pragnienie odkrycia czegoś nowego. Ten drobny element uzdatniał je do zmiany, do poznania emocji przeciwnych do ich natury. Pozwalał im poznać łagodność, troskliwość, wrażliwość, pod warunkiem że spotkają kogoś, kto ich tego nauczy. Ten drobny dodatek był jej małym eksperymentem, urozmaicającym perspektywę tworzenia.
- Twoje istoty otrzymały życie. Niech tworzą i korzystają z tego daru, na ile pozwala im ich natura. A teraz wybacz, inni twórcy najwidoczniej oczekują mojej uwagi - Uśmiechnęła się łagodnie, po czym podniosła z ziemi mechaniczne żyjątko. - Prowadź - szepnęła, po czym ruszyła za dźwiękiem metalowych skrzydełek.
Thol powoli analizował sieć drobnych wgłębień wyrytych na metalicznym podłożu nad którym lewitował. Z pozoru chaotyczna i nieogarniona, a w rzeczywistości dokładnie przemyślana i zaprojektowana plątanina służyła za medium, dzięki któremu Architekt Dziejów zamierzał umożliwić Twórcom to, o czym niektórzy z nich do tej pory nie śmieli nawet marzyć.
Metaliczny bóg szykował pogrzeb Chaosu, dokonując ostatniej inspekcji urządzenia które było zarówno katem jak i trumną.
Płyta z metalu, osadzona na niewielkiej wysepce, wyniesionej wysoko nad rozszalały ocean, zewsząd domykający linię horyzontu. Skrawek Ziemi, otoczony Wodą, wyniesiony w Powietrze i tętniący bijącą poniżej żyłą Ognia. Na nim to golemy utkały z poskręcanego metalu menhiry, formujące dwa kręgi - zewnętrzny, w którego skład wchodziło pięć pokaźnych "kolumn", oraz wewnętrzny, będący wianuszkiem pomniejszych. Wyżłobienia łączyły ze sobą wszystkie słupy, krzyżując i mieszając się między sobą, ostatecznie jednak zbiegając na powrót w samym centrum, ku ziejącemu pustką owalnemu otworowi, zaglądającemu w nieznane, ciemne trzewia tej ziemi.
„Chaos pozorny, by zwalczyć ten prawdziwy. Klatka, która da wolność. Ratunek niebezpieczniejszy od zagrożenia.”
Już teraz wiedział, że samo stworzenie tego miejsca było brzemiennym w skutki. Od czasu bowiem gdy ukształtował stabilne podwaliny dla zawieszonego w Nicości świata regularnie czuł, jak każdy ruch dowolnego z Twórców powodował, że pojedyncze strumyki Czasu wysychały, inne zaś, jakby zapełniając powstałe miejsce, wybijały wśród odległych perspektyw. Tym razem wrażenie było bardziej dojmujące, jak gdyby zasypał całe morze możliwości, przelewając ich potencjał w zupełnie inne przestrzenie.
Pierwszy raz tym doznaniom towarzyszył swego rodzaju niesmak, którego źródło szybko poznał. Wśród miriadów ścieżek, którymi podąża historia, niektóre są, w całości bądź części, wyjątkowo paskudne, brudne i obmierzłe. Wyglądało na to, że można obok nich przejść obojętnie tylko wtedy, gdy nie jest się bezpośrednio uwikłanym w ich genezę lub "gorszą część".
Decyzja została jednak podjęta wcześniej, teraźniejszość i przyszłość to już jedynie konsekwencje.
Z ciężkim sercem uderzył w jeden z menhirów, którego mistyczne echo rozbrzmiało na cały świat, zapraszając do siebie pozostałych Twórców.
***
Dla konstruktu polecenie było jasne, zaś nagły rezonans jaki rozszedł się z punktu przeznaczenia nie wydawał się negować wagi jego roli. Przeciwnie, twór zdawał się być nim pobudzony, jakby doprowadzenie bogini życia do celu przed innymi Twórcami stanowiło jego własną ambicję.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Vozu 2013-07-16, 10:04, w całości zmieniany 1 raz
- A więc chcesz pogrzebać Chaos żywcem?
Nagłe pojawienie się Rephona mogło wywołać lekkie zaskoczenie u boga ziemi, twórcy, który jakby nie było stworzył podwaliny by reszta mogła stworzyć cokolwiek. Teraz planował okiełznać, pozornie uśmiercić chaos jaki wciąż panoszył się na nowo powstałym świecie.
Pan Mórz obserwował poczynania Thola od jakiegoś czasu będąc ciekawym cóż z tego wyniknie. Nadal miał oczywiście do niego urazę za spowodowanie śmierci wielu wodnych organizmów jednak nie dawał tego po sobie poznać.
Złote, gadzie ślepia Rephona spoglądały z nad morskich fal na wynalazek jednego ze stwórców. Na bladej twarzy gadziego bożka malował się zagadkowy uśmiech.
- Niezmiernie ciekawi mnie co z tego wyniknie. Chociaż Ty pewnie już wiesz - wyłonił się z wody w humanoidalnej postaci stojąc, przeciwnie prawom natury, na jej powierzchni.
_________________
Jam jest Hermes
Który własne skrzydła pożerając
Oswojon zostałem
Wzywałeś mnie, oto jestem.- Karrum pozostał wierny rozpoczynania rozmowy w postaci swego żywiołu, choć ostatnim razem ta sztuczka okazała się zarówno banalna, jak i nieskuteczna. Rephona nie przywitał, ale nie tracił czujności. Niewiele wiedział o władcy głębin, to musiało się zmienić, lecz na to przyjdzie jeszcze czas, teraz całą swą uwagę poświęcił bogu ziemi.- Jakże miałem nie pośpieszyć, gdy najbardziej niezrozumiały dla mnie twórca tak wyraźnie domagał się mojej obecności. Ty pierwszy sięgnąłeś po element chaosu, a ten element stał się kamieniem węgielnym naszego dzieła, potem powołałeś konstrukty, które w tylko tobie znanym celu drążyły ziemie i tworzyły dziwne budowle, a nasze dary dla świata zdawały się jedynie cię drażnić i wymagać korekty. Zdaje się, mój pracowity przyjacielu, że związałeś się bardzo z naszym tworem, a dbasz o nie, jakby było tylko i wyłącznie twoją odpowiedzialnością. Ciekawe, czy masz na celu bezpieczeństwo i dobrobyt naszej spuścizny, czy kierują tobą własne, ukryte ambicje? Jeżeli to pierwsze, to powinniśmy się radować, nieważne czym spaskudzimy ten świat, zawsze to naprawisz. Jeżeli to drugie…- Karrum przybrał materialną postać, jego wzrok musiał spotkać się ze wzrokiem Tchola, musiał wiedzieć z kim ma do czynienia, musiał poznać jego reakcje, słabe punkty.- cóż, wtedy pozostaje cieszyć się, że wciąż mamy coś do powiedzenia. Nie obawiaj się, nie mam zamiaru ci przeszkadzać, nie teraz. Wiedz, że choć przez długi czas pozostawałem bierny, nie byłem ślepy. Ufam pragmatyczności twych czynów, wiele też się spodziewam po twym najświeższym i najbardziej okazałym tworze, a do tego najdziwniejszym. Oświeć mnie więc, czemu skupiłeś w nim mateczniki pozostałych twórców i jaką rolę w jego przeznaczeniu ja mam spełnić?
_________________ I lubię patrzeć, jak w panice
Pospólstwo z mieniem pierzcha drogą,
A po ich piętach wojownicy
Depcą i ławą suną mnogą.
Lubię to sercem całym!
"Jeżeli uważasz, Rephonie, że czas jest prosty na tyle, bym mógł sięgać weń dowolnie daleko, to pozostajesz w głębokim błędzie odparł chłodno Thol. "Obaj przybyliście tu pełni niezrozumienia a nawet podejrzeń dotyczących mych intencji - które jednakże mnie nie dziwią, jako iż brak zrozumienia wiedzie prostą drogą ku wszelkiej maści obawom.
Władca żywiołu ziemi obrócił się w kierunku Karruma, mierząc go swym iskrzącym wzrokiem. Przewidywał w nim źródła przyszłych kłopotów, a przynajmniej afrontów podobnych tym, które miał okazję słyszeć przed chwilą - wyraźnie przeciwstawne sobie domeny nie rokowały dobrze.
Moje intencje nie wymagają werbalnego potwierdzenia ani wyjaśnienia", powiedział twardo. "Efekty jakie ujrzycie gdy krąg ten skupi widomą pomoc wszystkich Twórców będą mówić same za siebie. Era szalejącego Chaosu ma się ku końcowi, świat będzie podatnym na każde nasze skinienie płótnem, które wypełnią twory z wyśnionych malowideł."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum