Ukłonił się w odpowiedzi na pozdrowienie po czym stanął tak by być dobrze widocznym. Dobrze wiedział, że w tym towarzystwie jego wygląd zrobi z niego główny cel ataku, choć jak na ironie on jeden nie miał przy sobie broni, wolał więc nie prowokować.
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-05-27, 14:49
Jak się pojawili, to Prokopia powoli i skrycie schowała mieczyk, aby przypadkiem nie wywołać niechcianych reakcji po stronie przybyłych. Dłonie schowała w rękaw, kiwnęła głową na przywitanie. Przykucnęła następnie i na ziemi zaczęła latać palcem, na chybił-trafił różne linie i wzorki.
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Zachowanie Prokopii nie wzbudziło większego zainteresowania wśród grupy, poza nielicznymi ciekawskimi spojrzeniami, rzucanymi z grupy niezbyt ciężko uzbrojonych wojowników.
- Jak możecie nie wiedzieć, skąd przybywacie? - odezwał się przywódca, wyraźnie nieukontentowany odpowiedzią - Nie widziałem podobnych wam, ale musicie pochodzić z którejś części Shambhali, nawet, jeżeli nie wiecie, iż trafiliście na ziemie Ru'o, Wysp Środka.
Zmarszczył brwi, teatralnie wręcz prezentując swoje niezadowolenie.
- Myślę, że powinniście włożyć więcej wysiłku w swe odpowiedzi, byśmy nie uznali was za niebezpiecznych, a przede wszystkim nieszczerych.
Nie była to czcza groźba, biorąc pod uwagę połyskujące ostrza włóczni "jeźdźców" oraz noszone przez nich pancerze. Nadal jednak ich środki lokomocji pozostawały zagadką, chociaż obserwacje Karis na większych egzemplarzach, które ze sobą przywiedli, pozwalały stwierdzić, że ruchome spoiwa wykonane są z nieznanej jej substancji, co jednak nie mówiło nic o szczegółach technicznych.
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-05-27, 18:45
Prokopia zaczęła mruczeć pod nosem, wpierw cicho potem głośniej -Shambhali, Shambhali... Ta nazwa jest dla mnie tym samym, co łaciński bełkot.- Wstała i przyjrzała się temu, co powstało na ziemi. Niezbyt ciekawa figura geometryczna otoczona kilkoma jajkami. Intuicja nie mówi mi nic dobrego, nie ma co kręcić.. Spojrzała w twarz rozmówców, chowając ręce do rękawów
-Jam urodzona w Temie optimaton, w Świętym Cesarstwie Wschodniorzymskim. Po tych słowach nogą rozmazała powstały rysunek i znów zaczęła mazać palcem po tym.
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Ostatnio zmieniony przez MachaK 2011-05-28, 11:58, w całości zmieniany 1 raz
- Jestem Karis, z ludu Lirona. Ostatnie co pamiętam to powrót do domu po dnie morza, następnie zostałam stamtąd wyrwana i wrzucona tutaj. Nie mogę nic więcej powiedzieć, bo nie wiem nic więcej - Rozłożyła bezradnie ręce. Nie mogąc nic wyczytać z przybyszów spuściła wzrok, spod powiek przyglądając się swoim towarzyszom niedoli. Lepiej poznać nie tylko swojego wroga, ale i sojusznika.
Widząc, że i jego to nie ominie ponownie się ukłonił dowódcy patrolu.
- Gressil, niestety nie potrafię powiedzieć nic więcej poza tym ze nigdy nie słyszałem o żadnym z wymienionych tu miejsc. Jak widzisz panie nie nosze oręża - Dla dowodu wykonał powolny obrót - także waszej zwiadowczymi nie stała się krzywda gdy była tu sama. Potrzebujemy pomocy i pokornie prosimy o jej udzielenie.
- To, co mówisz, brzmi jak z naszych bajań, dziwna kobieto - powiedział mężczyzna wskazując na Karis - Obie zresztą podałyście nazwy, jakich nie znamy, podczas gdy wasz towarzysz zdał jedynie sprawę z bezbronności. Jakże to jest, iż jesteście razem, a mówicie osobno?
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-05-30, 18:15
Dalej marząc palcem po ziemi -Po co mamy mówić o naszej "bezbronności" kiedy owa jest oczywista? Bardziej na waszym miejscu zainteresowałabym się właśnie owym mężczyzną, gdyż ukazany gest zmusza was do uśpienia uwagi na jego osobie. - przerywając mazanie, podniosła głowę na przywódcę barbarzyńców, próbując pośrednio wzmocnić jego podejrzliwość.
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Przywódca tubylców już od dłuższego czasu wyglądał na zniecierpliwionego, wreszcie przerwał długą, martwą ciszę jaka zapadła po wypowiedzi Prokopii.
- Niech zatem wam będzie... - warknął, po czym dał znak swoim podwładnym; dwa latające pojazdy z przymocowanym do nich linami sporym koszem "podpłynęły" do krawędzi wysepki - Wsiadajcie i bez dziwnych sztuczek. Zaprowadzimy was do starszyzny, oni was wypytają... Powinni lepiej dać sobie radę.
Ukłonił się po czym bez ociągania się usiadł w koszu. Przyglądał się Prokopii, nie podobał mu się sposób w jaki mówiła i zachowywała. Za bardzo przypominała mu szalone druidzkie wieszczki z jego świata.
Również się skłoniła, wsiadła do kosza ostrożnie, żeby nie zachwiać nim zbyt mocno i spojrzała wyczekująco na Prokopię. Oba typy zachowań były jej w dużej mierze obce, nie wiedziała więc jeszcze co o tym wszystkim myśleć. Wolała zachować ostrożność.
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-06-06, 21:10
Prokopia stanęła tuż po Karis. Poszła szybkim krokiem w kierunku statku, kiedy minęła dowódcę zwolniła kroku i szybko powiedziała
-Zwolniłabym twoich oficerów
I szybko poszła tam, gdzie miało być miejsce dla nich.
Wszystko dzieje się tak, jak planowałam! Czy to możliwe, że są oni aż tak głupi?
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Mężczyzna nie skomentował wypowiedzi na temat jego oficerów, zamiast tego wydał rozkaz wyruszenia.
Pojazdy okręciły się i wzbiły w powietrze, by polecieć w stronę z której przyleciały, tym razem jednak z wami jako "eskortowanymi" przybyszami.
Shambhala wydawała się stworzona do podziwiania z lotu ptaka - wszystkie widoczne lądy, tak małe jak i znacznie większe od dużego miasta, szybowały w złożonej harmonii, niemożliwej do uchwycenia, jednak przeświadczenie, że nigdy się nie zderzają, samo się narzucało.
Po kilkunastu minutach lotu po waszej lewej ukazał się filar czerwonego światła, łączący widoczne wysoko nad przemierzanymi przez was obecnie krainami czarne, burzowe chmury, co rusz rozświetlane błyskawicami, z jeszcze ciemniejszymi i gęstszymi kłębami dymu, rozpościerającymi się nisko w dole.
Mimo czerni straszącej tak z góry jak i z dołu, świat wydawał się jasny, chociaż dzień chylił się ku końcowi, jak można było wnioskować z resztek już światła zachodzącego słońca.
Z przodu, w odległości może kilkunastu kolejnych minut lotu, widać było skupisko wysp, w większości nie większych niż nieduży rynek miejski, a nierzadko mających rozmiary na których ledwo pomieściłoby się małe domostwo. Wszystkie one orbitowały wokół pokaźnego kawału lądu, na którym rozsiadło się miasto o licznych kopułach.
Mniejsze wysepki również upstrzone były budowlami, z tej odległości trudno jednak było orzec, jak duże i czym dokładnie były.
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-06-13, 11:38
W czasie podróży Prokopia zagadała do współtowarzyszy
-Coś robimy czy idziemy jak barany na rzeź?
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
A jaki mamy wybór? - Zapytała cichym głosem Karis, ciekawie rozglądając się dookoła, trzymając się jednak z dala od krawędzi na wypadek ponownych zawrotów głowy. - Nie wiemy czego od nas chcą, co z nami zrobią, nawet dokąd nas zabierają. Opór w tej chwili nie ma sensu, i tak nie mamy jak stąd uciec, mają nad nami przewagę. A my mamy czas, żeby tę przewagę zniwelować - Głos ścichł jakby w zamyśleniu, kiedy uparcie usiłowała znaleźć coś co umknęło jej uwagi. Czy jestem w stanie znaleźć w tubylcach coś odbiegającego od normy? Czy mogę określić na ile toto latające to maszyny a na ile coś żywego? I co mogłam się dowiedzieć z obserwacji fizyczności współtowarzyszy?
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-06-13, 16:34
-Możemy łatwo zniwelować przewagę. Musielibyście jednak w 100% mi zaufać, oraz żadem ze strażników nie mógłby przez ten czas na nas patrzeć. Wyprostowała się i kokieteryjnie machnęła ręką do Gressila -Zawsze możemy zniszczyć to w drobny mak- Po czem mrugnęła do ognistowłosego.
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Spojrzał na nią po czym skierował wzrok na czerwony filar wyglądający jakby tylko on powstrzymywał czeluści od pochłonięcia tego małego świata.
- Zaufać nie ale i nie będę przeszkadzał. Sam jednak proponuje cieszyć się lotem.
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-06-18, 14:33
-Nie to nie. Sama ryzykować nie będę- powiedziała, usiadła i oglądała widoki.
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Karis Tubylcy zdają się być zwykłymi ludźmi, przynajmniej na tyle na ile miałaś kontakt z tym gatunkiem. Po karnacji łatwo stwierdzić, że obszar na którym przebywacie musi być stosunkowo suchy i słoneczny. Biorąc pod uwagę, że macie do czynienia z żołnierzami, trudno nawet myśleć o jakimkolwiek szacowaniu kondycji fizycznej przeciętnego osobnika...
Co się zaś tyczy pojazdów... jesteś nieomal pewna, że że to rośliny, żywe. A właściwie, to takie, które jeszcze nie zdążyły umrzeć - poprzez delikatne emanacje magii czujesz ich kurczący się czas.
Wszyscy Miasto wzniesione było z jasnego, przypominającego barwą piasek kamienia, odbijającego we wszystkie strony czerwone światło zmierzchu gdy nad nim przelatywaliście. Mimo okazałych rozmiarów, nie było tu nic do oglądania - brak praktycznie jakichkolwiek zdobień czy wymyślniejszych zabiegów architektonicznych sprawiał, że miasto było tak naprawdę jedynie zbitkiem kamiennych kloców czasem upstrzonych kopułami.
Mimo później godziny, na uliczkach i placach dało się dostrzec wielu ludzi, głównie rozsiadłych na murkach i wszystkim, co się do tego nadawało.
Żołnierze skierowali "wierzchowce" do dużego budynku na planie pięciokąta, na którego szczycie znajdowała się okrągła sala zwieńczona niepełną kopułą - na szczycie miała okrągły otwór.
Kosz delikatnie opadł na dach pięciokąta.
- Zostaniecie natychmiast przedstawieni Radzie - oznajmił dowódca "eskorty" - Takich przybyszy nie było tu nigdy.
Jego podwładni ustawili się po bokach,podczas gdy niecierpliwie oczekiwał, aż wysiądziecie z kosza i ruszycie do wejścia pod kopułę.
Karis wstała sprawnie, dbając, żeby jej ręce były na widoku. Udawała obojętną, ale zmysły miała napięte w oczekiwaniu na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Podeszła do krawędzi otworu i zajrzała ostrożnie do środka.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum