W powietrzu dało się czuć inność, wszechogarniające uczucie zagubienia zalało całą trójkę, jak fala uderza na rozbitka i zmusza do zanurzenia się w głębię, tak dla nich nie miało być odwrotu. Nie teraz, gdy ich życia zetknęły się z kształtującym los młotem na kowadle przeznaczenia.
Nie była to jednak inność taka, jak po oderwaniu z miejsc dobrze znanych, nie. Tam było coś jeszcze, jakieś miejsce, jakieś zdarzenie, coś, co przeminęło, a ślad zaginął w pamięci. Iluzja, złudzenie? Pozostały dręczące wątpliwości i pytania, pełne niepokoju.
Teraz jednak byli... nie wiedzieli gdzie, nie wiedzieli z kim. Dopiero co poczuli pod sobą pokryty trawą grunt, a na skórze dotyk wiatru. Na pewno nie byli tam, gdzie jeszcze chwilę temu.
Świat rzucił wyzwanie, rzucona rękawica czekała na podniesienie.
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-05-19, 07:07
Prokopia odskoczyła do tyłu. To nie tak miało być! Uczyli mnie, miało być zupełnie inaczej. Nie przeszłam? Rozejrzała się raz dwa - był tam ognistowłosy atleta oraz jakaś dziwnie ubrana, zielonkawa panna. Barbarzyńca oraz zarażona łacinniczka zapewne. Rękawem zasłoniła Prokopia sobie nos i usta, bo to był jedyny sposób uniknięcia zarażenia, które umożliwiały warunki... jak na razie.
-Kim jesteście?! Co tu się dzieje?
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Gwałtownie podniósł się z ziemi dotykając i oglądając swoje ciało. Nigdzie nie było śladu poparzeń także ubranie a właściwie to co z niego pozostawione nie nosiło śladów ognia. Ułaskawienie Nie świecie pokoju nie ma miejsca na litość, zatem co się tu dzieje.
Dopiero gdy usłyszał głos zorientował się, że nie jest sam. Dwie kobiety, które nie mogły być strażnikami: co się tutaj dzieje?
Ignorując zadane mu pytanie zaczął się rozglądać starając się zorientować w sytuacji.
To bowiem, co ujrzał czerwonowłosy, stanowiło obraz niczym z dziwacznego snu; cała trójka przebywała na niewielkiej, mającej może kilkanaście metrów kwadratowych wysepce, porośniętej trawą i kwiatami, a dryfującej bez przeszkód w powietrzu. Dokoła widać było wielkie ławice odłamków skalnych, nieduże stada małych wysepek, czy spore połacie lądu, samotniki w powietrznej przestrzeni. Na wielu było widać zróżnicowaną roślinność i budowle, zdające się być domami.
Te jednak z wysp, które zdawały się być zamieszkane, znajdowały się daleko, a wokół nich uwijało się ptactwo i inne kształty, zapewne jakieś dziwaczne stworzenia powietrzne, a wszystko to w czerwonawym świetle zachodzącego słońca, fantazyjnie nanoszącego barwy obłoki, którymi upstrzone było niebo.
Przez chwilę oddychała ciężko, zdezorientowana. Płuca paliły ją jak ogniem. Jeszcze przed chwilą była pod wodą, potrzebowały chwili żeby przestawić się na oddychanie powietrzem. A czego jak czego, ale powietrza było tu sporo. Przysiadła na ziemi, walcząc z zawrotami głowy. Była przyzwyczajona do drzew, zarośli, konarów przesłaniających widok oraz do ograniczonej widoczności w wodnej toni, ten bezmiar przestrzeni ją przerażał. Spojrzała na pozostałą dwójkę
- Też chciałabym wiedzieć - mruknęła cicho, na tyle jednak, żeby mogli ją usłyszeć
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-05-20, 15:47
Zachowanie zielonej panny tylko utwierdzało przekonanie Prokopii w tym, że ona musi być chora czy coś. Ogniowłosy zachowywał się zbyt podejrzanie, ignorowanie nie jest oczywiście czymś złym, ale od zachwytu nad okolicą bardziej racjonalnym byłoby dowiedzenie kim są współtowarzysze.
Odezwała się do zielonej -Mi na imię Prokopia. Jak się Ty nazywasz i co się z Tobą dzieje?
Nikt z nas nic nie wie. Gdzie nas przeniosło? Muszą być gdzieś tu jacyś nasi. Prokopia, równocześnie przy rozmowie, próbowała się połączyć do Sieci, jak w tym świecie są jej współtowarzysze od Królowej to się powiedzie i ktoś odpowie.
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
nadal ignorując towarzystwo staje nad krawędzią sprawdzając czy widać jakiś stały ląd. Przygląda się tez innym wyspom czy znajdują się na tyle blisko by na nie bezpiecznie przeskoczyć.
Podczas gdy niezbyt rozmowny mężczyzna kontemplował rozciągającą się w dole przestrzeń, być może bezdenną, przez którą żeglowały inne wyspy a widoki zasłaniały ławice chmur, dla Prokopii stało się jasne, że to miejsce nie ma nic wspólnego z tymi, które znała - próby kontaktu rozbiły się dosłownie o pustkę, nie czuła Sieci.
Wyglądało więc na to, że cała trójka, dwie zdezorientowane kobiety i milczący mężczyzna, tkwili zawieszeni na powietrznej wysepce, bez widoków na dostanie się na którąkolwiek z sąsiednich.
Jak na razie nie dało się dostrzec także aktywności tubylców.
- Jestem Karis, z ludu Lirona, mistrzyni uzdrowicielka - Przedstawiła się odruchowo formułą która do tak niedawna idealnie ją określała - Co masz na myśli pytając co ze mną? - Opanowała zawroty głowy, podniosła się i również podeszła do krawędzi. - Rozumiem że nikt nie wie, gdzie jesteśmy? Czy to zaświaty?
- Żadne zaświaty, to Shambhala! - dało się słyszeć oburzony, żeński głos, a w chwilę później na latającą wysepkę padł cień rzucany przez osobliwą konstrukcję, z grubsza przypominającą długą łódkę z wielkimi płetwami z drewna i płótna. Jej właścicielką okazało się młode jeszcze dziewczę, o skórze brązowej od słońca i związanych w warkocz czarnych włosach. Stała się widoczna gdy dziwny pojazd, wyginając się delikatnie jak węgorz, zniżył się, zbliżając do latającego lądu.
-Skąd wyście się tu wzięli?
- Widzisz pani w tym problem że nie bardzo wiem co się stało. - Ukłonił się - Ze wstydem przyznam, że trochę pofolgowałem sobie w zajeździe i możliwe że kogoś obraziłem za co ten odegrał się na mnie porzucając tu.- Uśmiechnął się ciepło.
- Moje towarzyszki niedoli zapewne ten sam łotr tu zostawił, niezmiernie wdzięczni będziemy za pomoc w wydostaniu się z tej wyspy.
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-05-21, 16:06
Świat jest inny, więc i nie ma walki o symetrię? Jednak wszystkie nasze czynności mają właśnie za cel tę walkę, więc i moja obecność tutaj, nawet jak nie ma on związków ze światem naszym, ma za cel znalezienie owej. Tak sobie Prokopia dumała. Kiedy chciała odpowiedzieć na pytanie Karis pojawiła się znienacka łódź i z jakąś dziewką. Najpewniej mieszanka, Abyssynka po mieczu lub spokrewniona z podobnemi ludami. Ogniowłosy wplótł się w rozmowę, więc nie ma sensu się do niej dołączać - na razie problem spada na jego głowę. Podeszła jednak bliżej, dalej trzymając rękaw pod nosem.
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Stanęła za plecami rudego, obserwując dziewczynę. Przypominała jej nieco naukowców z miasta Domer, ale nie miała tak bladej skóry, nie wyglądała też na tak niebezpieczną. Mimo to Karis zachowała pełną ostrożność, obserwując każdy jej ruch. Przyjrzała się też łodzi, starając się ocenić czy była to machina czy coś żywego, i jakim cudem latało. Zanotowała też w pamięci, żeby zapytać rudego, co to jest ten zajazd
Dziewczyna potrząsnęła głową.
- Ty coś... - potrząsnęła głową - Nie jestem głupia, nie dam się nabrać!
Pociągnęła za jedną z lin przymocowanych do dziwnego środka lokomocji, którym "powoziła", zwracając go w przeciwną stronę i zaczęła się oddalać.
- Jeżeli coś knujecie, to dla własnego dobra uciekniecie zanim wrócę! - krzyknęła zanim rozpędziła się w powietrzu, prezentując zebranym tylko własne, szybko oddalające się plecy i łopoczące skrzydła "węgorza".
_________________
Ostatnio zmieniony przez Vozu 2011-05-21, 21:15, w całości zmieniany 1 raz
Ciekawe jak - mruknęła, rozglądając się nad jakąkolwiek drogą ucieczki - Chyba jedyne co możemy to czekać na czyjś powrót, więc może w międzyczasie i ty nam cokolwiek o sobie opowiesz? - Zwróciła się do rudego. Nie wydawał się godny zaufania, ale nie mogła z góry spisywać go na straty.
Chwile rozważał wskoczenie to "łodzi" i wyrzucenie z niej dziewczyny po chwili jednak zrezygnował, przecież powiedziała że wróci, suka.
- Macie jakąś broń? - powiedział odwracając się w stronę towarzyszek niedoli. - Gressil - spokojniejszym tonem i lekkim skinieniem głowy odpowiedział na pytanie.
Wiek: 112 Dołączyła: 27 Maj 2007 Posty: 936 Skąd: Popielisty wschód
Wysłany: 2011-05-22, 09:28
-Broń, broń. - Powiedziała lekko skrzywiona Prokopia, i ręką, którą nie zakrywała nosa wyjęła stary, dziadkowy krótki miecz -Mieczyk mam, ale wolę jednak walczyć bez niego. Bo JA cała jestem bronią!- Po tych słowach lekko zahahała niczym kaszląc pod nosem.
_________________ Szaleństwo jest bramą, po której znajduje się nieśmiertelność. Nieśmiertelni mają wgląd na czas i przeznaczenie, a mając wgląd ma się też wpływ. Poddaj się władzy Mojrom, byś się nie rozpadł.
Pomacała się po boku, upewniając że nadal ma tam długi, myśliwski sztylet. Żałowała, że porzuciła łuk, zupełnie nieprzydatny w głębinach, i że nie została razem z nią przeniesiona włócznia syren. Tymczasem pozostało im tylko czekać. Usiadła na środku wyspy, pozornie odpoczywając, ale jednocześnie obserwując swoich towarzyszy niedoli. Nie wiedziała kim są, nie mogła więc im ufać.
Po dłuższym czasie do wyspy podpłynęło więcej przypominających łodzi obiektów, większych niż ten, którego używała dziewczyna - każdy przewoził po trzy osoby, o podobnej do jej karnacji, jednak uzbrojonych i wyglądających na gotowych do ewentualnej walki.
Po krótkiej wymianie zdań ze znaną wam już przedstawicielką tubylców, odezwał się do was mężczyzna w sile wieku, najprawdopodobniej przewodzący wypadowi.
- Pozdrowienia, przybysze. Ufam, że nie jest dla was problemem nasza ostrożność i płochliwość zwiadowczyni - trudno było ustalić, czy uśmiech który wam zaprezentował był oznaką szczerego żalu czy bezczelnej drwiny - jednak niezbyt często zdarza się, żeby obcy pojawiali się w tak... niezwykłych okolicznościach.
Jak zapewne zgadliście, oczekujemy wyjaśnień - dorzucił już ze znacznie mniejszą dawką, szczerej czy też udawanej, uprzejmości.
Podniosła się i skłoniła lekko przed przywódcą istot na łodziach. Kryształy na jej czole zalśniły w słońcu - Sami chcielibyśmy znać odpowiedź na pytanie, skąd się wzięliśmy. Tak samo jak i na to, gdzie jesteśmy. Ufam, że odpowiedź na to drugie pytanie możemy uzyskać od was? - Zapytała niewinnie, wyglądając na jeszcze drobniejszą niż była. Cały czas obserwowała przybyszów, starając się wyciągnąć jak najwięcej informacji o nich i ich tajemniczych pojazdach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum