Forum Disciples, Disciples 3
Najlepsze forum poświęcone rewelacyjnej serii gry Disciples

Biblioteka - Rozdział I: Okruchy

Vozu - 2011-05-19, 01:34
Temat postu: Rozdział I: Okruchy

W powietrzu dało się czuć inność, wszechogarniające uczucie zagubienia zalało całą trójkę, jak fala uderza na rozbitka i zmusza do zanurzenia się w głębię, tak dla nich nie miało być odwrotu. Nie teraz, gdy ich życia zetknęły się z kształtującym los młotem na kowadle przeznaczenia.

Nie była to jednak inność taka, jak po oderwaniu z miejsc dobrze znanych, nie. Tam było coś jeszcze, jakieś miejsce, jakieś zdarzenie, coś, co przeminęło, a ślad zaginął w pamięci. Iluzja, złudzenie? Pozostały dręczące wątpliwości i pytania, pełne niepokoju.

Teraz jednak byli... nie wiedzieli gdzie, nie wiedzieli z kim. Dopiero co poczuli pod sobą pokryty trawą grunt, a na skórze dotyk wiatru. Na pewno nie byli tam, gdzie jeszcze chwilę temu.

Świat rzucił wyzwanie, rzucona rękawica czekała na podniesienie.

MachaK - 2011-05-19, 08:07

Prokopia odskoczyła do tyłu. To nie tak miało być! Uczyli mnie, miało być zupełnie inaczej. Nie przeszłam? Rozejrzała się raz dwa - był tam ognistowłosy atleta oraz jakaś dziwnie ubrana, zielonkawa panna. Barbarzyńca oraz zarażona łacinniczka zapewne. Rękawem zasłoniła Prokopia sobie nos i usta, bo to był jedyny sposób uniknięcia zarażenia, które umożliwiały warunki... jak na razie.

-Kim jesteście?! Co tu się dzieje?

Vogel - 2011-05-19, 10:58

Gwałtownie podniósł się z ziemi dotykając i oglądając swoje ciało. Nigdzie nie było śladu poparzeń także ubranie a właściwie to co z niego pozostawione nie nosiło śladów ognia. Ułaskawienie :?: Nie świecie pokoju nie ma miejsca na litość, zatem co się tu dzieje.
Dopiero gdy usłyszał głos zorientował się, że nie jest sam. Dwie kobiety, które nie mogły być strażnikami: co się tutaj dzieje?
Ignorując zadane mu pytanie zaczął się rozglądać starając się zorientować w sytuacji.

Vozu - 2011-05-19, 17:41

A sytuacja była w istocie niezwykła.

To bowiem, co ujrzał czerwonowłosy, stanowiło obraz niczym z dziwacznego snu; cała trójka przebywała na niewielkiej, mającej może kilkanaście metrów kwadratowych wysepce, porośniętej trawą i kwiatami, a dryfującej bez przeszkód w powietrzu. Dokoła widać było wielkie ławice odłamków skalnych, nieduże stada małych wysepek, czy spore połacie lądu, samotniki w powietrznej przestrzeni. Na wielu było widać zróżnicowaną roślinność i budowle, zdające się być domami.

Te jednak z wysp, które zdawały się być zamieszkane, znajdowały się daleko, a wokół nich uwijało się ptactwo i inne kształty, zapewne jakieś dziwaczne stworzenia powietrzne, a wszystko to w czerwonawym świetle zachodzącego słońca, fantazyjnie nanoszącego barwy obłoki, którymi upstrzone było niebo.

Elendu - 2011-05-20, 13:06

Przez chwilę oddychała ciężko, zdezorientowana. Płuca paliły ją jak ogniem. Jeszcze przed chwilą była pod wodą, potrzebowały chwili żeby przestawić się na oddychanie powietrzem. A czego jak czego, ale powietrza było tu sporo. Przysiadła na ziemi, walcząc z zawrotami głowy. Była przyzwyczajona do drzew, zarośli, konarów przesłaniających widok oraz do ograniczonej widoczności w wodnej toni, ten bezmiar przestrzeni ją przerażał. Spojrzała na pozostałą dwójkę
- Też chciałabym wiedzieć - mruknęła cicho, na tyle jednak, żeby mogli ją usłyszeć

MachaK - 2011-05-20, 16:47

Zachowanie zielonej panny tylko utwierdzało przekonanie Prokopii w tym, że ona musi być chora czy coś. Ogniowłosy zachowywał się zbyt podejrzanie, ignorowanie nie jest oczywiście czymś złym, ale od zachwytu nad okolicą bardziej racjonalnym byłoby dowiedzenie kim są współtowarzysze.

Odezwała się do zielonej -Mi na imię Prokopia. Jak się Ty nazywasz i co się z Tobą dzieje?

Nikt z nas nic nie wie. Gdzie nas przeniosło? Muszą być gdzieś tu jacyś nasi. Prokopia, równocześnie przy rozmowie, próbowała się połączyć do Sieci, jak w tym świecie są jej współtowarzysze od Królowej to się powiedzie i ktoś odpowie.

Vogel - 2011-05-20, 19:11

nadal ignorując towarzystwo staje nad krawędzią sprawdzając czy widać jakiś stały ląd. Przygląda się tez innym wyspom czy znajdują się na tyle blisko by na nie bezpiecznie przeskoczyć.
Vozu - 2011-05-20, 20:19

Podczas gdy niezbyt rozmowny mężczyzna kontemplował rozciągającą się w dole przestrzeń, być może bezdenną, przez którą żeglowały inne wyspy a widoki zasłaniały ławice chmur, dla Prokopii stało się jasne, że to miejsce nie ma nic wspólnego z tymi, które znała - próby kontaktu rozbiły się dosłownie o pustkę, nie czuła Sieci.

Wyglądało więc na to, że cała trójka, dwie zdezorientowane kobiety i milczący mężczyzna, tkwili zawieszeni na powietrznej wysepce, bez widoków na dostanie się na którąkolwiek z sąsiednich.

Jak na razie nie dało się dostrzec także aktywności tubylców.

Elendu - 2011-05-20, 21:49

- Jestem Karis, z ludu Lirona, mistrzyni uzdrowicielka - Przedstawiła się odruchowo formułą która do tak niedawna idealnie ją określała - Co masz na myśli pytając co ze mną? - Opanowała zawroty głowy, podniosła się i również podeszła do krawędzi. - Rozumiem że nikt nie wie, gdzie jesteśmy? Czy to zaświaty?
Vozu - 2011-05-21, 16:00

- Żadne zaświaty, to Shambhala! - dało się słyszeć oburzony, żeński głos, a w chwilę później na latającą wysepkę padł cień rzucany przez osobliwą konstrukcję, z grubsza przypominającą długą łódkę z wielkimi płetwami z drewna i płótna. Jej właścicielką okazało się młode jeszcze dziewczę, o skórze brązowej od słońca i związanych w warkocz czarnych włosach. Stała się widoczna gdy dziwny pojazd, wyginając się delikatnie jak węgorz, zniżył się, zbliżając do latającego lądu.
-Skąd wyście się tu wzięli?

Vogel - 2011-05-21, 16:33

- Widzisz pani w tym problem że nie bardzo wiem co się stało. - Ukłonił się - Ze wstydem przyznam, że trochę pofolgowałem sobie w zajeździe i możliwe że kogoś obraziłem za co ten odegrał się na mnie porzucając tu.- Uśmiechnął się ciepło.
- Moje towarzyszki niedoli zapewne ten sam łotr tu zostawił, niezmiernie wdzięczni będziemy za pomoc w wydostaniu się z tej wyspy.

MachaK - 2011-05-21, 17:06

Świat jest inny, więc i nie ma walki o symetrię? Jednak wszystkie nasze czynności mają właśnie za cel tę walkę, więc i moja obecność tutaj, nawet jak nie ma on związków ze światem naszym, ma za cel znalezienie owej. Tak sobie Prokopia dumała. Kiedy chciała odpowiedzieć na pytanie Karis pojawiła się znienacka łódź i z jakąś dziewką. Najpewniej mieszanka, Abyssynka po mieczu lub spokrewniona z podobnemi ludami. Ogniowłosy wplótł się w rozmowę, więc nie ma sensu się do niej dołączać - na razie problem spada na jego głowę. Podeszła jednak bliżej, dalej trzymając rękaw pod nosem.
Elendu - 2011-05-21, 20:59

Stanęła za plecami rudego, obserwując dziewczynę. Przypominała jej nieco naukowców z miasta Domer, ale nie miała tak bladej skóry, nie wyglądała też na tak niebezpieczną. Mimo to Karis zachowała pełną ostrożność, obserwując każdy jej ruch. Przyjrzała się też łodzi, starając się ocenić czy była to machina czy coś żywego, i jakim cudem latało. Zanotowała też w pamięci, żeby zapytać rudego, co to jest ten zajazd
Vozu - 2011-05-21, 21:55

Dziewczyna potrząsnęła głową.
- Ty coś... - potrząsnęła głową - Nie jestem głupia, nie dam się nabrać!
Pociągnęła za jedną z lin przymocowanych do dziwnego środka lokomocji, którym "powoziła", zwracając go w przeciwną stronę i zaczęła się oddalać.
- Jeżeli coś knujecie, to dla własnego dobra uciekniecie zanim wrócę! - krzyknęła zanim rozpędziła się w powietrzu, prezentując zebranym tylko własne, szybko oddalające się plecy i łopoczące skrzydła "węgorza".

Elendu - 2011-05-21, 22:13

Ciekawe jak - mruknęła, rozglądając się nad jakąkolwiek drogą ucieczki - Chyba jedyne co możemy to czekać na czyjś powrót, więc może w międzyczasie i ty nam cokolwiek o sobie opowiesz? - Zwróciła się do rudego. Nie wydawał się godny zaufania, ale nie mogła z góry spisywać go na straty.
Vogel - 2011-05-22, 10:04

Chwile rozważał wskoczenie to "łodzi" i wyrzucenie z niej dziewczyny po chwili jednak zrezygnował, przecież powiedziała że wróci, suka.
- Macie jakąś broń? - powiedział odwracając się w stronę towarzyszek niedoli. - Gressil - spokojniejszym tonem i lekkim skinieniem głowy odpowiedział na pytanie.

MachaK - 2011-05-22, 10:28

-Broń, broń. - Powiedziała lekko skrzywiona Prokopia, i ręką, którą nie zakrywała nosa wyjęła stary, dziadkowy krótki miecz -Mieczyk mam, ale wolę jednak walczyć bez niego. Bo JA cała jestem bronią!- Po tych słowach lekko zahahała niczym kaszląc pod nosem.
Elendu - 2011-05-23, 08:38

Pomacała się po boku, upewniając że nadal ma tam długi, myśliwski sztylet. Żałowała, że porzuciła łuk, zupełnie nieprzydatny w głębinach, i że nie została razem z nią przeniesiona włócznia syren. Tymczasem pozostało im tylko czekać. Usiadła na środku wyspy, pozornie odpoczywając, ale jednocześnie obserwując swoich towarzyszy niedoli. Nie wiedziała kim są, nie mogła więc im ufać.
Vozu - 2011-05-25, 19:40

Po dłuższym czasie do wyspy podpłynęło więcej przypominających łodzi obiektów, większych niż ten, którego używała dziewczyna - każdy przewoził po trzy osoby, o podobnej do jej karnacji, jednak uzbrojonych i wyglądających na gotowych do ewentualnej walki.
Po krótkiej wymianie zdań ze znaną wam już przedstawicielką tubylców, odezwał się do was mężczyzna w sile wieku, najprawdopodobniej przewodzący wypadowi.

- Pozdrowienia, przybysze. Ufam, że nie jest dla was problemem nasza ostrożność i płochliwość zwiadowczyni - trudno było ustalić, czy uśmiech który wam zaprezentował był oznaką szczerego żalu czy bezczelnej drwiny - jednak niezbyt często zdarza się, żeby obcy pojawiali się w tak... niezwykłych okolicznościach.
Jak zapewne zgadliście, oczekujemy wyjaśnień - dorzucił już ze znacznie mniejszą dawką, szczerej czy też udawanej, uprzejmości.

Elendu - 2011-05-26, 17:34

Podniosła się i skłoniła lekko przed przywódcą istot na łodziach. Kryształy na jej czole zalśniły w słońcu - Sami chcielibyśmy znać odpowiedź na pytanie, skąd się wzięliśmy. Tak samo jak i na to, gdzie jesteśmy. Ufam, że odpowiedź na to drugie pytanie możemy uzyskać od was? - Zapytała niewinnie, wyglądając na jeszcze drobniejszą niż była. Cały czas obserwowała przybyszów, starając się wyciągnąć jak najwięcej informacji o nich i ich tajemniczych pojazdach.
Vogel - 2011-05-27, 13:23

Ukłonił się w odpowiedzi na pozdrowienie po czym stanął tak by być dobrze widocznym. Dobrze wiedział, że w tym towarzystwie jego wygląd zrobi z niego główny cel ataku, choć jak na ironie on jeden nie miał przy sobie broni, wolał więc nie prowokować.
MachaK - 2011-05-27, 15:49

Jak się pojawili, to Prokopia powoli i skrycie schowała mieczyk, aby przypadkiem nie wywołać niechcianych reakcji po stronie przybyłych. Dłonie schowała w rękaw, kiwnęła głową na przywitanie. Przykucnęła następnie i na ziemi zaczęła latać palcem, na chybił-trafił różne linie i wzorki.
Vozu - 2011-05-27, 18:26

Zachowanie Prokopii nie wzbudziło większego zainteresowania wśród grupy, poza nielicznymi ciekawskimi spojrzeniami, rzucanymi z grupy niezbyt ciężko uzbrojonych wojowników.
- Jak możecie nie wiedzieć, skąd przybywacie? - odezwał się przywódca, wyraźnie nieukontentowany odpowiedzią - Nie widziałem podobnych wam, ale musicie pochodzić z którejś części Shambhali, nawet, jeżeli nie wiecie, iż trafiliście na ziemie Ru'o, Wysp Środka.
Zmarszczył brwi, teatralnie wręcz prezentując swoje niezadowolenie.
- Myślę, że powinniście włożyć więcej wysiłku w swe odpowiedzi, byśmy nie uznali was za niebezpiecznych, a przede wszystkim nieszczerych.
Nie była to czcza groźba, biorąc pod uwagę połyskujące ostrza włóczni "jeźdźców" oraz noszone przez nich pancerze. Nadal jednak ich środki lokomocji pozostawały zagadką, chociaż obserwacje Karis na większych egzemplarzach, które ze sobą przywiedli, pozwalały stwierdzić, że ruchome spoiwa wykonane są z nieznanej jej substancji, co jednak nie mówiło nic o szczegółach technicznych.

MachaK - 2011-05-27, 19:45

Prokopia zaczęła mruczeć pod nosem, wpierw cicho potem głośniej -Shambhali, Shambhali... Ta nazwa jest dla mnie tym samym, co łaciński bełkot.- Wstała i przyjrzała się temu, co powstało na ziemi. Niezbyt ciekawa figura geometryczna otoczona kilkoma jajkami. Intuicja nie mówi mi nic dobrego, nie ma co kręcić.. Spojrzała w twarz rozmówców, chowając ręce do rękawów
-Jam urodzona w Temie optimaton, w Świętym Cesarstwie Wschodniorzymskim. Po tych słowach nogą rozmazała powstały rysunek i znów zaczęła mazać palcem po tym.

Elendu - 2011-05-28, 11:29

- Jestem Karis, z ludu Lirona. Ostatnie co pamiętam to powrót do domu po dnie morza, następnie zostałam stamtąd wyrwana i wrzucona tutaj. Nie mogę nic więcej powiedzieć, bo nie wiem nic więcej - Rozłożyła bezradnie ręce. Nie mogąc nic wyczytać z przybyszów spuściła wzrok, spod powiek przyglądając się swoim towarzyszom niedoli. Lepiej poznać nie tylko swojego wroga, ale i sojusznika.
Vogel - 2011-05-28, 14:57

Widząc, że i jego to nie ominie ponownie się ukłonił dowódcy patrolu.
- Gressil, niestety nie potrafię powiedzieć nic więcej poza tym ze nigdy nie słyszałem o żadnym z wymienionych tu miejsc. Jak widzisz panie nie nosze oręża - Dla dowodu wykonał powolny obrót - także waszej zwiadowczymi nie stała się krzywda gdy była tu sama. Potrzebujemy pomocy i pokornie prosimy o jej udzielenie.

Vozu - 2011-05-30, 17:52

- To, co mówisz, brzmi jak z naszych bajań, dziwna kobieto - powiedział mężczyzna wskazując na Karis - Obie zresztą podałyście nazwy, jakich nie znamy, podczas gdy wasz towarzysz zdał jedynie sprawę z bezbronności. Jakże to jest, iż jesteście razem, a mówicie osobno?
MachaK - 2011-05-30, 19:15

Dalej marząc palcem po ziemi -Po co mamy mówić o naszej "bezbronności" kiedy owa jest oczywista? Bardziej na waszym miejscu zainteresowałabym się właśnie owym mężczyzną, gdyż ukazany gest zmusza was do uśpienia uwagi na jego osobie. - przerywając mazanie, podniosła głowę na przywódcę barbarzyńców, próbując pośrednio wzmocnić jego podejrzliwość.
Vozu - 2011-06-04, 11:21

Przywódca tubylców już od dłuższego czasu wyglądał na zniecierpliwionego, wreszcie przerwał długą, martwą ciszę jaka zapadła po wypowiedzi Prokopii.
- Niech zatem wam będzie... - warknął, po czym dał znak swoim podwładnym; dwa latające pojazdy z przymocowanym do nich linami sporym koszem "podpłynęły" do krawędzi wysepki - Wsiadajcie i bez dziwnych sztuczek. Zaprowadzimy was do starszyzny, oni was wypytają... Powinni lepiej dać sobie radę.

Vogel - 2011-06-05, 13:56

Ukłonił się po czym bez ociągania się usiadł w koszu. Przyglądał się Prokopii, nie podobał mu się sposób w jaki mówiła i zachowywała. Za bardzo przypominała mu szalone druidzkie wieszczki z jego świata.
Elendu - 2011-06-06, 22:00

Również się skłoniła, wsiadła do kosza ostrożnie, żeby nie zachwiać nim zbyt mocno i spojrzała wyczekująco na Prokopię. Oba typy zachowań były jej w dużej mierze obce, nie wiedziała więc jeszcze co o tym wszystkim myśleć. Wolała zachować ostrożność.
MachaK - 2011-06-06, 22:10

Prokopia stanęła tuż po Karis. Poszła szybkim krokiem w kierunku statku, kiedy minęła dowódcę zwolniła kroku i szybko powiedziała
-Zwolniłabym twoich oficerów
I szybko poszła tam, gdzie miało być miejsce dla nich.

Wszystko dzieje się tak, jak planowałam! Czy to możliwe, że są oni aż tak głupi?

Vozu - 2011-06-12, 16:15

Mężczyzna nie skomentował wypowiedzi na temat jego oficerów, zamiast tego wydał rozkaz wyruszenia.

Pojazdy okręciły się i wzbiły w powietrze, by polecieć w stronę z której przyleciały, tym razem jednak z wami jako "eskortowanymi" przybyszami.

Shambhala wydawała się stworzona do podziwiania z lotu ptaka - wszystkie widoczne lądy, tak małe jak i znacznie większe od dużego miasta, szybowały w złożonej harmonii, niemożliwej do uchwycenia, jednak przeświadczenie, że nigdy się nie zderzają, samo się narzucało.

Po kilkunastu minutach lotu po waszej lewej ukazał się filar czerwonego światła, łączący widoczne wysoko nad przemierzanymi przez was obecnie krainami czarne, burzowe chmury, co rusz rozświetlane błyskawicami, z jeszcze ciemniejszymi i gęstszymi kłębami dymu, rozpościerającymi się nisko w dole.
Mimo czerni straszącej tak z góry jak i z dołu, świat wydawał się jasny, chociaż dzień chylił się ku końcowi, jak można było wnioskować z resztek już światła zachodzącego słońca.

Z przodu, w odległości może kilkunastu kolejnych minut lotu, widać było skupisko wysp, w większości nie większych niż nieduży rynek miejski, a nierzadko mających rozmiary na których ledwo pomieściłoby się małe domostwo. Wszystkie one orbitowały wokół pokaźnego kawału lądu, na którym rozsiadło się miasto o licznych kopułach.
Mniejsze wysepki również upstrzone były budowlami, z tej odległości trudno jednak było orzec, jak duże i czym dokładnie były.

MachaK - 2011-06-13, 12:38

W czasie podróży Prokopia zagadała do współtowarzyszy

-Coś robimy czy idziemy jak barany na rzeź?

Elendu - 2011-06-13, 15:47

A jaki mamy wybór? - Zapytała cichym głosem Karis, ciekawie rozglądając się dookoła, trzymając się jednak z dala od krawędzi na wypadek ponownych zawrotów głowy. - Nie wiemy czego od nas chcą, co z nami zrobią, nawet dokąd nas zabierają. Opór w tej chwili nie ma sensu, i tak nie mamy jak stąd uciec, mają nad nami przewagę. A my mamy czas, żeby tę przewagę zniwelować - Głos ścichł jakby w zamyśleniu, kiedy uparcie usiłowała znaleźć coś co umknęło jej uwagi.
Czy jestem w stanie znaleźć w tubylcach coś odbiegającego od normy? Czy mogę określić na ile toto latające to maszyny a na ile coś żywego? I co mogłam się dowiedzieć z obserwacji fizyczności współtowarzyszy?

MachaK - 2011-06-13, 17:34

-Możemy łatwo zniwelować przewagę. Musielibyście jednak w 100% mi zaufać, oraz żadem ze strażników nie mógłby przez ten czas na nas patrzeć. Wyprostowała się i kokieteryjnie machnęła ręką do Gressila -Zawsze możemy zniszczyć to w drobny mak- Po czem mrugnęła do ognistowłosego.
Vogel - 2011-06-18, 12:17

Spojrzał na nią po czym skierował wzrok na czerwony filar wyglądający jakby tylko on powstrzymywał czeluści od pochłonięcia tego małego świata.
- Zaufać nie ale i nie będę przeszkadzał. Sam jednak proponuje cieszyć się lotem.

MachaK - 2011-06-18, 15:33

-Nie to nie. Sama ryzykować nie będę- powiedziała, usiadła i oglądała widoki.
Vozu - 2011-07-03, 20:30

Karis
Tubylcy zdają się być zwykłymi ludźmi, przynajmniej na tyle na ile miałaś kontakt z tym gatunkiem. Po karnacji łatwo stwierdzić, że obszar na którym przebywacie musi być stosunkowo suchy i słoneczny. Biorąc pod uwagę, że macie do czynienia z żołnierzami, trudno nawet myśleć o jakimkolwiek szacowaniu kondycji fizycznej przeciętnego osobnika...
Co się zaś tyczy pojazdów... jesteś nieomal pewna, że że to rośliny, żywe. A właściwie, to takie, które jeszcze nie zdążyły umrzeć - poprzez delikatne emanacje magii czujesz ich kurczący się czas.


Wszyscy
Miasto wzniesione było z jasnego, przypominającego barwą piasek kamienia, odbijającego we wszystkie strony czerwone światło zmierzchu gdy nad nim przelatywaliście. Mimo okazałych rozmiarów, nie było tu nic do oglądania - brak praktycznie jakichkolwiek zdobień czy wymyślniejszych zabiegów architektonicznych sprawiał, że miasto było tak naprawdę jedynie zbitkiem kamiennych kloców czasem upstrzonych kopułami.
Mimo później godziny, na uliczkach i placach dało się dostrzec wielu ludzi, głównie rozsiadłych na murkach i wszystkim, co się do tego nadawało.

Żołnierze skierowali "wierzchowce" do dużego budynku na planie pięciokąta, na którego szczycie znajdowała się okrągła sala zwieńczona niepełną kopułą - na szczycie miała okrągły otwór.
Kosz delikatnie opadł na dach pięciokąta.

- Zostaniecie natychmiast przedstawieni Radzie - oznajmił dowódca "eskorty" - Takich przybyszy nie było tu nigdy.
Jego podwładni ustawili się po bokach,podczas gdy niecierpliwie oczekiwał, aż wysiądziecie z kosza i ruszycie do wejścia pod kopułę.

Elendu - 2011-07-04, 13:26

Karis wstała sprawnie, dbając, żeby jej ręce były na widoku. Udawała obojętną, ale zmysły miała napięte w oczekiwaniu na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. Podeszła do krawędzi otworu i zajrzała ostrożnie do środka.
MachaK - 2011-07-04, 16:39

"Phi, gdyby tutaj było więcej takich jak ja to bym to wyczuła i się z wami inaczej bawiła. Gia tin athlia pórni..."

Spokojnie wychodząc z kosza. Kiedy weszła na grunt udawała, że się utyka. Jednocześnie wypatruje w oczach żołnierzy, który ma zerową reakcję. Kiedy obok niego przejdzie i będzie taka możliwość to uda, że się potyka tak, aby móc oprzeć się na w.w. osobniku. W tym momencie zatruje jego krew w takim stopniu, aby padł za jakieś 24 godziny. Potem podziękuje i pójdzie tam, gdzie będą ją kierować.

Jeżeli takiej możliwości nie ma, to idzie dalej udając kalekę.

Vogel - 2011-07-04, 17:51

Gressil wysiada jako ostatni i udając pełna obojętność na otoczenie podąża za towarzyszkami. Brak jakiejkolwiek broni strasznie mu ciążył.
Vozu - 2011-07-05, 10:14

Nagłe wsparcie się utykającej Prokopii na jednym z żołnierzy wywołało drobne poruszenie, nikt jednak nie zdawał sobie sprawy,co się tak naprawdę w tym momencie stało. I jakie przyniesie to konsekwencje.

Pod kopułą było duszno, w słupie słabego o tej porze dnia światła wpadającego przez otwór w dachu widać było gęste, snujące się opary kadzideł. Wokół centrum sali półokręgiem siedziały odziane na biało postacie, o twarzach skrytych tak w mroku, jak i pod cieniami rzucanymi przez kaptury ich szat. Żołnierze zostali na zewnątrz, nie przekraczając progu.

- Usiądźcie na środku, przybysze - odezwał się ktoś z Rady miękkim, kobiecym głosem - Musimy wiele się o was dowiedzieć...

MachaK - 2011-07-07, 17:32

"Niepotrzebnie tamtego zatrułam... za mało zjadłam na taki wyczyn. Kurka wodna, kiedy będzie można coś zjeść porządnego!"

Prokopia usiadła i nic się nie odzywała. Próbowała tylko wypatrzeć jakikolwiek najmniejszy oznak emocji siedzących w ciemności. Najmniejszy, tupanie nogą, bębnienie palcami - cokolwiek.

Elendu - 2011-07-08, 10:46

Patrzyła zdziwiona na zachowanie Prokopii. Przecież wcześniej nie kulała, a nie miała o co uszkodzić nogi czy nawet obciążyć. Zastanawiała się czy zaproponować jej leczenie, coś jej nie pasowało w tej kobiecie i drążyła ją ciekawość co to takiego. Musiała to jednak odłożyć na później. Weszła do pomieszczenia, obejmując je wszystkimi zmysłami jak na polowaniu. Skierowała się do miejsca, które jej wskazali i usiadła z wdziękiem, gotowa w każdej chwili poderwać się, nie tracąc na to wielu cennych ułamków sekundy.
Vogel - 2011-07-09, 15:00

Wchodząc do sali rozejrzał się po niej (Jak jest duża jaki wystrój)
- Witam szanownych przedstawicieli rady - ukłonił się - jeśli to nie problem wolałbym pozostać stojąc

Vozu - 2011-07-11, 17:37

    @Vogel
    Będziesz musiał wyedytować to o wspieraniu się ;>




Wskazany środek sali był pusty, musieliście usiąść więc na posadzce, tak samo z resztą, jak otaczający was członkowie Rady. O sali trudno było powiedzieć cokolwiek, wszystko ginęło w mroku jaki roztaczał się poza snopem światła wpuszczanym przez dach. Tylko podłoga, Rada i dym z kadzideł.
- Zechcesz zapewne zmienić swą decyzję - powiedziała ta sama kobieta - Pozwólcie teraz, że was poznamy...

W tym momencie wszyscy poczuliście obecność cudzych umysłów, wlewających się swobodnie w wasze, co momentalnie przytępiło wszystkie wasze zmysły; zaczęliście słyszeć dziwne szumy, a jedyne, co rejestrowały wasze oczy to rozmazaną mieszaninę światła i ciemności. Gressil zachwiał się, gdy zaburzyło mu zmysł równowagi.
Obca świadomość, czy może zbiór świadomości, rozproszyły się, zgłębiając te części waszych umysłów, które tylko mogły. Przeglądając wspomnienia, poznając rodzinne strony, historię...
Od samego początku każde z was czuło, że może zabraniać i zezwalać na dostęp wedle własnego uznania.

Elendu - 2011-07-11, 17:50

Na chwilę zablokowała wszystkie wspomnienia, po czym zaczęła pokazywać po kolei elementy. Pokazała swoje życie w wiosce i pozycję mistrzyni uzdrowień. Pokazała feralne polowanie, po którym musiała wyruszyć w podróż. Pokazała fragmenty wspomnień ze swojego świata, pokazujące jak bardzo odmienny jest od tego, co tutaj widziała. Pilnowała, żeby żadne z nich nie dowiedziało się o jej metodach uzdrawiania, umiejętnościach, ani, przede wszystkim, o Kamieniu Życia. Pokazała ostatnie momenty swojego życia. Pokazała, jak została otoczona przez Miroków. Pokazała uczucia utraty jakiejkolwiek energii, choć ukryła przyczynę tej utraty. Miała nadzieję, że uznają, że był to jakiś atak ze strony jej przeciwników. Pokazała ciemność, szarpnięcie i nagłe ocknięcie się na wyspie wśród obcych sobie istot. Następnie podniosła głowę, walcząc z nudnościami, i spojrzała na radnych. 'Coś jeszcze pragniecie wiedzieć?' zapytała, nie otwierając ust
MachaK - 2011-07-12, 17:42

"Jeżeli to są telepaci to zabawa nie ma sensu - niech se czytają co chcą. Może wywoła to chaos i zamęt, z którego będę musiała skorzystać?"

Prokopia udostępniła wszelkie wspomnienia, wszelką wiedzę którą posiada.

Vogel - 2011-07-14, 17:11

czuł ich obecność w umyśle, i starannie zamknął przed nimi umysł. Byli potężni zapewne złamali by go ale wcale tego nie próbowali, przeciwnie czekali na to by sam im wszystko pokazał.
Zamknął oczy przypomniał sobie zapach świeżego drewna i powoli przebijający się przez niego a w końcu dominacyjny dym. Wraz z nim ból coraz większy ogarniający większą cześć ciała i krzyk rozdzierający pierś.

Vozu - 2011-07-16, 09:43

Cudza świadomość odpłynęła, wziąwszy to co jej dano i nie naruszając postawionych granic. Szybko odzyskaliście normalną ostrość zmysłów.
- Dziękujemy wam za waszą współpracę. Lub jej brak - wyglądało na to, że kobieta będzie jedyną osobą mówiącą cokolwiek w imieniu Rady - Sytuacja jest jednak osobliwa: strażnicy mylili się wprawdzie mówiąc, że takich jak wy nigdy tu nie było jednakże pierwszy raz Rada ma do czynienia z osobami, które Przywędrowały do Shambhali nic wiedząc nic o tym.
Kobieta umilkła, pozwalając sali zanurzyć się w ciszy, by po chwili znów zburzyć ją swym głosem:
- Prawdopodobnie cała wasza trójka ma odciętą i zapieczętowaną część wspomnień. Próbowaliśmy je sforsować, jest jednak w tym coś osobliwego, co nas powstrzymało.
Na pewno jednak nie zablokowaliście ich wy sami...

MachaK - 2011-07-19, 20:22

-Dobrze, prze Pani - zaczęła sceptycznie Prokopia, mocno unosząc głowę - Ta teoria jest bardzo interesująca i w ogóle, ale jeżeli nie jesteśmy o nic oskarżeni to moglibyście nas wypuścić? Bo chyba - w tym momencie lekko przekrzywia głowę na prawo, zaś lewą dłonią wykonuje dwa okręgi w powietrzu - nie jesteście barbarzyńcami, aby przetrzymywać bez oskarżenia?

"Co ona gada za fantazje? Gazów delfickich czy etnieńskich się nawdychała czy głowę jej za długo trzymano w wodzie?"

Vogel - 2011-07-20, 14:39

- Czytanie umysłów nie jest zbyt uprzejmym sposobem zdobywania informacji, jeśli jednak zadowoleni jesteście z tego co wyczytaliście może powiecie nam przynajmniej w jakim celu tu trafiliśmy i gdzie nas to zaprowadzi?
Elendu - 2011-07-20, 19:38

- Chcielibyśmy też dowiedzieć się co nieco o was. Jak już się przekonaliście nie wiemy na czym stoimy, a przynajmniej ja nie wiem. Myślę że wypada jakoś odpłacić za za informacje, które od nas uzyskaliście? - Powiedziała to spokojnie, nie napastliwie, ale też nie ulegle. Uśmiechnęła się przy tym lekko.
Vozu - 2011-07-24, 11:01

- Nie wiem czemu uważasz to za nieuprzejme, Gressilu - w głosie kobiety zabrzmiało zdziwienie - To jedynie szybszy sposób poznania każdego z was, a mogliście ujawniać nam informację wedle swej woli.
Zrobiła krótką pauzę po czym podjęła:
- Istoty takie jak wy nazywa się Wędrowcami. Żaden nie pojawił się tu już od kilku pokoleń, a ci, którzy przybywali, nie byli skorzy do wyjaśnień.
Posiadacie dar podróżowania między światami, których istnieje podobno nieprzeliczona ilość. Nie jest nam wiadome jak potraficie to czynić, jednak wasze wspomnienia wystarczają by stwierdzić, że musi to być prawda - wasze wspomnienia nie opisują tego samego świata, ani niczego co istnieje na tym.
Wygląda jednak na to, że stanowicie pewną anomalię - nie jest normalnym, by kilku Wędrowców pojawiło się spontanicznie, bez wiedzy o samej możliwości podróży, w jednym miejscu.
Znów zapadła niczym niezmącona cisza, gdy mówczyni zbierała się do wypowiedzenia kolejnych myśli.
- Shambhala jest ofiarą dawnych generacji wam podobnych; wasza moc jest przy ich niczym robak przy człowieku - dysponowali potęgą wystarczającą, by dwóch jedynie, podczas pojedynku, roztrzaskało ten świat na kawałki. I tylko życzliwość innego sprawiła, że do tej pory istniejemy, zamieszkując te okruchy dawnej chwały.
Wędrowcy przynoszą kłopoty, obawiam się jednak, że nie jesteśmy was w stanie stąd wydalić, gdyż sami nie wiecie jak to zrobić...

MachaK - 2011-07-27, 12:21

-Wiedzieć teraz nie musimy, ale ją zdobyć możemy. Jeżeli zaś państwu to nie przeszkadza to pozwolicie, że się oddalę. -

Prokopia wstała, dygnęła na pożegnanie i skierowała się do drzwi.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group