D2 możliwości dla summonerów dużych nie daje. Przyzwania nigdy nie sa tak silne jak normalne jednostki, a trzymając w składzie jednostkę której jedynym celem są przyzwania (i nie rozwijają sie one wraz ze wzrastającym poziomem postaci) jest mało opłacalne.. i nigdy nie lepsze niż dodatkowa - normalna jednostka. Szczególnie jak już nasz Dowódca ma wyższy poziom doświadczenia i może werbować piec jednostek.
Wszystko zależy od umiejętności przyzwanej istoty. Jeżeli ta ma mnóstwo życia i atakuje wszystkie cele to jest przydatna. A piaty poziom do czegoś zobowiązuje.
Nie wspominając już o tym, że grając dowódcą z bazowym dowodzeniem (3) i Mistrzem Oręża to skład leveluje jak głupi.
Elledan Athellen napisał/a:
Przyzwania nigdy nie sa tak silne jak normalne jednostki
To zależy jak się jednostkę zrobi. Nie powiesz mi chyba, że wezwania Mistrza Okultystów są słabe? Poza tym, główną zaletą przyzywania jest możliwość robienia tego ciągle, więc odpowiednia taktyka walki pozwala stworzyć w praktyce ciągłe wsparcie summonów. Na dobrą sprawę jest to efektywniejsze niż wskrzeszenie hierofanty, bo jedno pole da się wykorzystywać w nieskończoność.
A moja propozycja summonów wynika z faktu, że zaproponowane przez Mike`a jednostki mają średnio indywidualny charakter, a drzewko przywoływaczy nadaje rasie unkalny posmak i zmienia taktykę gry.
Zapominacie o jednym fakcie nie ważne jak silnego stwora on przywoła skoro nikt normalny nie będzie z tym przywołańcem walczył tylko zaciuka samego przyzywającego.
Z tym Krakenem to już przesada jakoś mi się nie widzi (ten z DII) walczący na terenie Legionu, wyglądał by jak ośmiornica na grillu.
Vog, ale robisz przywołańca i on będzie atakował. A do tego blokuje działania pierwszej linii wroga, bo można nimi zasypać pierwszy szereg i ataki będą szły niemalże w próżnię, bo zaraz może zjawić się nowy paskud. A przyzwaniec atakujący na dystans może pomóc w eliminacji tych jednostek, który zagrażają jego mistrzowi.
Poza tym gdyby Morludzie nadawali się do walki na ladzie to wtedy oni by dokonali zemsty na krasnoludach a nie musieli by zostać wyręczani przez zupełnie nowa nacje.
No jasne, dobra Bogini Życia zwariowała, zaczęła szerzyć śmierć, a tyłek wypięła na morludzi tylko ze względu na ich budowę ciała... w takim wypadku mogłaby starać się przejąc elfy, przeca bez Galleana chętnie by poszły za nią zanim zauważyłyby co się święci. Po prostu Mortis zaczęła zabijać i nastawiła się wrogo do tego co stworzyła. Jak podaje oficjalna fabuła postanowiła zabić tych, którym dała życia. Dlatego potrzebne jej były trupy, bo nie są żywe.
Myślałem wcześniej, że rasa Moroludzi (nawet w sojuszu z Ludem Moczar) ma sens, ale jak tak teraz patrzę to nie bardzo. Rzeczywiście, nie ma żadnego logicznego wytłumaczenia wędrówek Moroludzi po lądzie. Niby coś ma latać, ale skoro lata to nie pływa. Nie po to ma skrzydła, żeby pływać jeszcze. Rozumiem, że to fantasy, ale niech to będzie fantasy oparte na logice.
Tutaj było mówione, żeby to zrobić jak w WarCrat'cie. Zaś w nim zostało to zrobione trochę badziewnie. patrząc na wygląd tamtejszych nag to one nie miały prawa po lądzie się poruszać. Chyba, że "na ślimaka", jakieś śluzy musiałby wydzielać. Czyli te wycieczki na ląd musiałby być krótkotrwałe, bo tak duże istoty szybko by się odwodniły. Nie mówię tutaj o tych co jakieś odnóża miały, czyli morlokach i żółwiach.
Wychodzi na to, że Moroludzie nie nadają się na rasę grywalną tylko przez to w jaki sposób miałby się trytony i syreny poruszać. W sumie to tacy Moroludzie byliby ciekawsi od Zielonoskórych jak dla mnie, no ale ten problem jest raczej nie do rozwiązania.
Eeee tam zwyczajnie stwierdziła ze są do luftu
Morludzie są nacją zasługującą na rozbudowę ale nie przesadzajmy by aż do grywalnej rasy. Zresztą próbkę do czego to prowadzi macie już w DIII gdzie pojawił się dwunogi Kraken.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum