Forum Disciples, Disciples 3 on
 
Forum Disciples, Disciples 3  Najlepsze forum poświęcone rewelacyjnej serii gry Disciples
 FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Regulamin  Zaloguj  Rejestracja   Chat [0]   Discipedia  Download 

Poprzedni temat «» Następny temat
Pot, krew i kupa złota
Autor Wiadomość
Waskos 
Patriarcha
Kapłan Spamu



Wiek: 30
Dołączył: 09 Lut 2011
Posty: 595
Skąd: Masłowy Bród
Wysłany: 2013-05-12, 20:52   

Rozmowa z bardem, jakkolwiek przyjemna i interesująca, musiała dobiec końca. Ibrahim nie spodziewał się, że kapłan tak szybko dojdzie do siebie, ale przemęczenia chwytające ludzi nie zaprawionych w wędrówkach przez pustynie różnie odciskały się na ich zdrowiu. Kupiec nie wiedział jak należy przywitać się z kapłanem Ashnu, a nadrobienie tej wiedzy zajęło wysokie miejsce na liście rzeczy, które syn Djadira poprzysiągł zrobić przed śmiercią. Sytuacja była jednak o tyle komfortowa, że to duchowny powinien się martwić aby nie obrazić kupca, w końcu zawdzięczał mu życie i był na jego łasce. Biorąc to pod uwagę, Ibrahim uznał, że skromny ze splecionymi dłońmi.
- Pokój niech będzie z tobą, a także łaska i błogosławieństwo boże, synu świętego powołania. Mam nadzieję, że twoje świeżo odzyskane siły pozwolą aby przebieg naszego spotkania był korzystniejszy dla naszego poznania, niż za pierwszym razem.- Chęci Ibrahima były jak najbardziej szczere, ale jak się okazało, wiara nie zawsze przenosi góry.

Przybycie dziewięciu jeźdźców było nieoczekiwane, ale to, że ich nie zauważono było niedopuszczalne. Ibrahim odezwał się do przywódcy szajki.- Panie o władczym głosie. O ile mnie pamięć nie myli, a zdarza się to równie często jak emir składający pokłony mułom, to osada ta należy do miłościwie panującego nam sułtana.- Stali przez chwilę i patrzyli na siebie, niestety nic nie zwiastowało pokojowego rozstania.- A ja jestem jego skromnym sługą. A słudzy jednego pana nie powinni stwarzać sobie nieprzyjemności. A jesteś jednym z sług naszego władcy, nieprawdaż? Oczywiście, że jesteś, bo ktoś, kto nie służy naszemu sułtanowi…- Rozmowa zdecydowanie daleka była od pokojowych tonów.- nie miałby tu czegokolwiek szukać.
_________________
I lubię patrzeć, jak w panice
Pospólstwo z mieniem pierzcha drogą,
A po ich piętach wojownicy
Depcą i ławą suną mnogą.
Lubię to sercem całym!
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2013-05-12, 23:16   

Gdy tylko Gressil oddalił się z zadufanym w sobie łysym czubem, Darlath ześlizgnął się bezszelestnie z dachu, na którym przebywał. Elfka nie zdawała się go zauważyć, dla pewności więc odezwał się do niej z pewnej odległości.
- Lobelio? Wszsystko w porządku? - zapytał, ciągle pełen niezbyt dobrych przeczuć co do kapłana. W zasadzie, teraz bardziej obawiał się, że Gressil pewnego razu straci cierpliwość i skróci o głowę pisklę, któremu wydaje się, iż jest orłem. A skoro o ptakach mowa, Skree zniknęła z oczu jaszczurowi. Pewnie zobaczyła coś, co przykuło jej uwagę.
_________________
 
 
Fedra ep Shogu 
Leśny Duszek
Zgniłuszek Tatusiny



Wiek: 29
Dołączyła: 03 Lip 2011
Posty: 177
Skąd: dalece mobilnie
Wysłany: 2013-05-12, 23:42   

Zamrugała szybko kilka razy, zdumiona, że komuś udało się ją podejść. Elfka nie doceniła iście zwierzęcego sprytu i zwinności Darlatha, przyzwyczajona do ludzkiej hałaśliwości i rzucania się w oczy. Był to błąd niewybaczalny na elfich ziemiach, gdzie oczy i uszy trzeba było mieć czujne, zaś broń gotową w każdej sekundzie do obrony.
- Chyba tak. Choć nie lubię tracić rozeznania, a straciłam naszych towarzyszy i gościa z oczu. - Elfka rozejrzała się pospiesznie, z niepokojem dostrzegając brak towarzyszki dijnnita i dziwną ciszę panującą dookoła. - Gdzie Skree? Rzadko widuję was osobno.
_________________
20% bardziej musztardowa
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2013-05-13, 00:37   

- Mussiała coś zauważyć - syknął. Sokolica nie oddalała się bez "słowa", kiedy nie było ku temu powodów - Myślę, że powinniśmy wracać do obozu, Lobelio. Martwię się o to, co przyniesie nam ten... kapłan.

- Niezwłocznie. Moment - rzuciła elfka, związując skraj szaty za pasem. Podwinęła też rękawy, aby nie przeszkadzały jej podczas wspinaczki, po czym, zwinnie i lekko, wdrapała się na dach. - Stąd szybciej wypatrzymy obiekt zainteresowań twojej przyjaciółki.

“Zabawne”, pomyślał jaszczur, błyskawicznie wspinając się na powrót na budynek, osiągając dach gdy Lobelia była jeszcze w połowie, “mało nie-łuskowych tak robi. I strasznie wolno”.
Darlath wyprostował się nieznacznie, rozglądając bacznie dokoła. Gdyby raczyła się gdzieś pokazać, byłoby na pewno prościej.

Elfka, mrużąc oczy od nadmiernego słońca, lustrowała uważnie okolicę. Dopiero po dłuższej chwili udało jej się namierzyć sokolicę.
- Tam. Niedaleko jest nasz obóz... - zatrwożyła się Lobelia, wyczuwając instynktownie kłopoty.

Zwiadowca zatrzepotał gadzim językiem, jakby chcąc wyczuć emocje elfki.
- Jesteś zmartwiona. Możemy podejść, sprawdzić - zaproponował. W porównaniu z tym, co zazwyczaj sobą prezentował, jaszczur był dość rozgadany.

Skinęła głową. Mimo względnej powolności elfki w przemierzaniu ścieżki złożonej z dachów okolicznych domostw, w końcu dotarli do punktu, z którego mogli obserwować źródło zamieszania, będąc niezauważalnymi dla zebranych w dole.
- W takich chwilach żałuję, że nie chwyciłam w młodości za łuk - stwierdziła ponuro Lobelia. - Oni nie wyglądają na dobrych znajomych Ibrahima.
_________________
 
 
Arosal 
Bandyta



Wiek: 33
Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 873
Skąd: Wolsztyn
Ostrzeżeń:
 3/3/6
Wysłany: 2013-05-13, 14:41   

Kapłan wyczuł szczerość Ibrahima. Postawa tego człowieka świadczyła o jego obyciu i doświadczeniu. Z całą pewnością był to utalentowany kupiec, a zaletę tę należało docenić. Niestety, niespodziewane przybycie jeźdźców kompletnie zbiło młodzieńca z tropu. Thet spojrzał na Ibrahima chcąc przemówić, ten jednak już rozpoczął rozmowę ze swoimi gośćmi. Kapłan zebrał się w sobie pokonując wszystkie słabości i usunął się na bok. Chłopak czuł, że to bardzo ważne, postawa tych ludzi budziła niepokój.
 
 
Raven 
Nosferat
Wieczny Bluźnierca



Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 784
Skąd: Tar Al'naihme
Wysłany: 2013-05-13, 21:58   

Asim wymienił z Ibrahimem kilka, może kilkanaście zdań na temat ich dalszej współpracy nim pojawił się kapłan znaleziony przez Gressila i djinita. Ten osobnik jakoś nie szczególnie obchodził barda tak więc postanowił nie wtrącać się w ich rozmowę. Znaleziony na pustyni czy nie to jednak kapłan i z pewnością okaże się dupkiem. Półelf nie przepadał za czcicielami Ashnu ale nie tylko. Jeśli chodziło o religię to nie wielu było wiernych jakimkolwiek bogom na ziemiom sułtana, którzy byliby według niego znośni.
Kiedy na twarzy błękitnookiego pojawił się już lekki uśmieszek po usłyszeniu powitania kupca gawęda została przerwana. Pojawili się jacyś podejrzani osobnicy, którzy na kilometr cuchnęli kłopotami. A na czym jak na czym ale na tego typu sprawach się znał.
Ibrahim wykazał się zimną krwią i podjął dialekt z tajemniczymi przybyszami jednak jego słowa brzmiały w uszach barda jak zachęta do rozpoczęcia rzezi. On sam na dziewięciu? Radził już sobie z takimi grupami ale oczywiście nie w takich okolicznościach. Zawsze miał sporą przewagę pozycji i zaskoczenia. Życie w tym zawodzie co prawda zmuszało do podejmowania coraz to nowych wyzwań ale nie był pewien czy to nie przerosło by jego umiejętności. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że mogły to nie być zwykłe zbiry na jakich wyglądali. Bezpardonowe patrzenie się mu prosto w oczy przez odzianego na biało jegomościa nieco drażniło barda.
Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć jego pracodawcy, bard jakby nigdy nic położył dłoń na jednym zw swych kindżałów. Wyglądało to jakby ulokował dłoń tak by było mu wygodnie a jednocześnie był gotowy do podjęcia walki w razie konieczności.
Gdy tak stał, krok przed wąsaczem, wyglądał bardziej jak jego osobisty ochroniarz niż pomagier w sprawach handlu.
- Mistrzu? - z jego ust wymsknęło się tylko jedno pytanie. Umysł zabójcy już jakiś czas temu zaczął opracowywać plan jak pozbyć się w jak najkrótszym czasie dziwnych osobników bez narażenia swojego chlebodawcy na niebezpieczeństwo. Było to zadanie trudne ale nie niemożliwe. W dodatku Asim lubił wyzwania i sprawdzanie swoich możliwości.
To raczej pytanie w stylu "Potrzebujesz pomocy?". W razie gdyby sprawy przybrały zły obrót był gotów bronić kupca. W końcu wiązał ich kontrakt prawda?
_________________


Jam jest Hermes
Który własne skrzydła pożerając
Oswojon zostałem
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2013-05-18, 11:11   

Gresiil czekał na ripostę maga, ten jednak minął go i odezwał się do Ibrachima. W tym samym czasie w oczy rzuciło mu się dziwne poruszenie wśród wieśniaków pojawiła się grupa obcych. Wojownik rozejrzał się w poszukiwaniu reszty obrońców karawany ale żadnego nie dostrzegł, przynajmniej jedna dobrze rokująca rzecz.

Przywódca przybyszów nie odpowiedział od razu Ibrachimowi ale schylił głowę ku postaci w nikabie. Następnie wyprostował się i spojrzał wpierw na Asima potem odezwała się do kupca.
- Mordercy i złodzieje na usługach sułtana? - Mężczyzna niemal krzyczał – Kim jesteś by powoływać się na władcę?

Gressil powoli przesuwał się w stronę dowódcy licząc na to, iż uda mu się złapać wzrok barda. Nie podobał mu się szept, zacięcie na twarzy a przede wszystkim ułożenie rąk, coś na co zaczął zwracać uwagę gdy dotarły do niego pewne plotki.
Wzmógł się hałas za ich plecami, zapewne zbliżali się kolejni żołnierze. Gressil subtelnie poprawił pas z szablą upewniając się, że nie zmarnuje nawet sekundy przy jej dobywaniu.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Waskos 
Patriarcha
Kapłan Spamu



Wiek: 30
Dołączył: 09 Lut 2011
Posty: 595
Skąd: Masłowy Bród
Wysłany: 2013-05-18, 22:26   

Jak wiadomo, kto lekceważy matematykę, ten przynosi wstyd całej nauce, a Ibrahim uważał się za człowieka uczonego. Szybka kalkulacja kupca nakreśliła nieciekawą sytuację. Odległość od karawany nie była duża, Ibrahim miał prawo zdążyć sprowadzić pomoc. Ale czy najemnik i bard zdołaliby powstrzymać awanturników wystarczająco długo? W rachunkach nie uwzględniał nawet kapłana, jego sprawność i pomoc były zbyt wielką niewiadomą
- Nieszczęście człowieka pochodzi od języka, a twój przyniesie ci ich wyjątkowo wiele. Bo kimże ty jesteś, że zarzucasz mnie grzechy, których się nie dopuściłem?- Ibrahim, zazwyczaj pogodny i radosny, teraz brzmiał zimno i stanowczo. Nie szukał zwady, ale nie mógł stracić twarzy przed własnymi ludźmi. Ryzyko było jednak duże, więc Ibrahim podjął ostatnią próbę pokojowego rozwiązania sprawy.- Nienawiść jest zwyczajem tylko pomiędzy krewnymi, pomiędzy obcymi jest jedynie przypadkiem. Ja jestem gotów o nim zapomnieć, a dalszy mój pobyt w osadzie naszego miłego sułtana nie przyniesie korzyści żadnemu z nas. Więc chyba nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy rozstali się w zgodzie?
Trudno powiedzieć, że Ibrahim popełnił jakiś błąd, nie był zbyt miękki, bo by go zgnietli, nie był też zbyt suchy, bo by go złamali. Zwyczajnie nie uwzględnił w swoich rachunkach, że nie wszyscy kierują się zasadami zdrowego rozsądku i wspólnej korzyści.
_________________
I lubię patrzeć, jak w panice
Pospólstwo z mieniem pierzcha drogą,
A po ich piętach wojownicy
Depcą i ławą suną mnogą.
Lubię to sercem całym!
 
 
 
Raven 
Nosferat
Wieczny Bluźnierca



Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 784
Skąd: Tar Al'naihme
Wysłany: 2013-05-21, 12:44   

Wychwyciwszy spojrzenie Gressila odpowiedział mu bez słów "za dużo ich". Ich sytuacja, choć nie była zbyt dobra na początku teraz pogorszyła się jeszcze bardziej. Było ich coraz więcej i zaczynali ich okrążać. Gdzie się podziali ludzie wynajęci przez Ibrahima do obrony karawany? Sami z dowódcą najemników sobie nie poradzą. Bard nie miał wątpliwości, że kupiec choć inteligentny i bystry w walce im nie pomoże a na obcego maga raczej nie mogli liczyć.
Czyżby to był pościg za nim? To możliwe chociaż ten głupiec Khan miał zdecydowanie inne metody a ci ludzie nie wyglądali na jego zbirów. Chyba, że wynajął kogoś bardziej kompetentnego. Ale jak dowiedział się gdzie teraz przebywał i z kim opuścił miasto? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi a trzeba było działać. Na jego twarzy malowało się zdecydowanie i gotów był podjąć tą nierówną walkę jeśli zajdzie taka potrzeba. Może zginie, może wszyscy zginą ale tanio skóry nie sprzeda.
_________________


Jam jest Hermes
Który własne skrzydła pożerając
Oswojon zostałem
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2013-05-21, 15:08   

Uśmiechnął się na "słowa barda", przypomniały mu się bowiem słowa jednego z dawnych towarzyszy "wrogów może być tylko zbyt mało, lub odpowiednio dużo by zapewnić rozrywkę do samego końca ...", tego co Greesil się orientował to spotkał on jakiś czas temu taką ilość przeciwników.
Wojownik szybko odzyskał powagę po czym wskazał zabójcy miejsce pod stopami tajemniczego przybysza. Wiatr niosący kurz omijał go łukiem wyraźnie wskazując na istnienie magicznej tarczy. Postać w bieli była magiem co raczej nie zwiększało ich szans w tym konflikcie. W tym samym czasie za ich plecami pojawili się trzej włócznicy, oby ostatni z oddziału.
*** *** ***

Twarz przywódcy wyrażał tylko gniew, co chwilę wymieniał opinie z towarzyszącym mu magiem i wyglądało na to, iż daleko im do porozumienia. W końcu gestem wskazał na wojowników a Ci ustawili się w linii dobywając oręża. Najbliżej, w obrębie tarczy ustawiło się dwóch kuszników reszta dobyła mieczy lub włóczni.
- Jestem Osama ibn Ardif ibn Edgriif Hermendaal, z łaski sułtana namiestnik tej prowincji i nie podoba mi się Twój ton kupcze. Podnosząc dłoń na mnie, podniesiesz ją na naszego władce. - Na jego twarzy zagościł złośliwy uśmiech – Odejdziesz w pokoju gdy moi ludzie przeszukają wozy, nie wcześniej.
*** *** ***

Demonstracja siły nie zrobiła na wojowniku większego wrażenia, bardziej interesował go konflikt maga i jego dowódcy. Zdecydowanym krokiem podszedł do pracodawcy i ustawił się między nim a Osamą, chyba tym razem na żołd przyjdzie mu zapracować. Spojrzał w kierunku karawany Wron obyś był gotów.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Waskos 
Patriarcha
Kapłan Spamu



Wiek: 30
Dołączył: 09 Lut 2011
Posty: 595
Skąd: Masłowy Bród
Wysłany: 2013-05-21, 21:23   

- Ty już na mnie rękę podniosłeś, a wraz z nią podniosłeś ją nie tylko na sułtana ale i na samego siebie, głupcze.- Ibrahim mówił głośno i surowym tonem. Nie było już miejsca na uśmieszki i delikatne słownictwo.- Jestem Ibrahim Omar ibn Djadir, jeżeli jeszcze mnie nie poznałeś. Naprawdę myślisz, że swe stanowisko zawdzięczasz łasce sułtana? Zatem zdradzę ci sekret, który najwidoczniej cały świat przed tobą zakrył, namiestnictwo tej osady zawdzięczasz mnie i kilku innym kupcom. Myślisz, że otrzymałeś je za wybitne zasługi czy wierną służbę krajowi? Nie, otrzymałeś je tylko dlatego, że wysiłek potrzebny do sprowadzenia tu kogoś kompetentnego nie równał się zyskom, jakie ofiaruje ta osada.- Ibrahim zrobił przerwę, Osama i jego świta z pewnością nie oczekiwali takiego obrotu spraw, ich zmieszanie mogło stanowić bardzo zabawny widok, ale kupiec ciągnął swą wypowiedź nie urozmaicając jej w żarty.- Z twojej osady można udać się już tylko w jedno miejsce, do kraju Berwendczyków. Choć od podpisania traktatu pokojowego minęło już 10 lat, to szlaki handlowe wydają się mniej uczęszczane niż pustynne niebo przez deszczowe chmury. Jakiekolwiek korzyści, jakie może odnosić Ayin Asuadi z sąsiedztwa z Berwendczykami, wynikają tylko i wyłącznie z karawan, których większości właścicielami jesteśmy ja i moi przyjaciele. Dobrze znam strony, które znajdują się w dzienniku twojego żywota i nie są one przyjemną lekturą. Gildia przymyka oko na twoje partactwa, zbójeckie wypady, zaginięcia wielu podróżnych i braku ochrony, którąś winien oferować karawanom. Ale obiecuje ci, jeżeli tylko uznam twoje czyny za szkodliwe moim interesom, to już nigdy nie zawita tu żadna karawana, której kosztem będziesz mógł nasycić swą próżność. Gwarantuje ci też, że jeżeli nigdy nie będę mógł dać świadectwa mojej wyprawy, to już nikt nigdy nie zainwestuje w handel z Berwendczykami. A bez tego…- Ibrahim zrobił stosowną pauzę.- namiestnik Ayin Asuadi nie będzie potrzebny, bo nie będzie już Ayin Asuadi.
_________________
I lubię patrzeć, jak w panice
Pospólstwo z mieniem pierzcha drogą,
A po ich piętach wojownicy
Depcą i ławą suną mnogą.
Lubię to sercem całym!
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2013-05-22, 15:32   

Darlath przekrzywił lekko głowę - pracodawca jak zwykle nie zawiódł, potoki słów płynęły z jego ust jak woda ze źródła. Nie to, żeby jaszczur słuchał. Nie miało to sensu, ze wszystkich ludzi jakich dotąd spotkał, Ibrahim rozrzedzał treść lepiej, niż karczmarze wino.

- Zssaczekaj tutaj - syknął w końcu do elfki, ruszając do krawędzi budynku - Tam będzie niebezpiecznie - dodał, ześlizgując się już wzdłuż ściany budynku i kierując do zaułków. Tamtędy było bezpieczniej się poruszać, dopóki przeciwnicy gromadzili się na otwartej przestrzeni.

Czuł stamtąd jeszcze silniejszy zapach magii, przybysze, jak się zdaje, przytaszczyli ze sobą jakiegoś biegłego w sztuce. I to właśnie on zdawał się być zwierzyną w sam raz dla djinnita.
_________________
 
 
Fedra ep Shogu 
Leśny Duszek
Zgniłuszek Tatusiny



Wiek: 29
Dołączyła: 03 Lip 2011
Posty: 177
Skąd: dalece mobilnie
Wysłany: 2013-05-26, 20:43   

Lobelia odmruknęła coś niewyraźnego, gdy jaszczur już znikł z zasięgu jej wzroku. Nie miała najmniejszego zamiaru opuszczać bezpiecznego posterunku, dopóki sytuacja się nie wyklaruje, dopiero w razie sromotnej klęski kompanów zamierzała przedostać się do karawany i zrobić użytek z nasączonych trucizną strzałek. Widziała wszystko z przerażającą, wręcz brutalną wyrazistością ze swojej pozycji. Przybysze mieli zdecydowaną przewagę, w ich gronie byli także kusznicy. Elfce szczególnie nie podobał się osobnik odziany w biel, wyglądał na niebezpiecznego, a Thet właściwie nie miał powodu, by im pomagać swoją magią, szczególnie po tym jak odebrano mu cenne berło i potraktowano dosyć szorstko. Kapłan mógł ubić interes z przybyszami, by uratować własną skórę. Cóż obchodził go los członków karawany? W imię czego miałby ryzykować swoje życie?
Widziała wysiłki Ibrahima i wiedziała, że kupiec jest równie bezsilny, co ona w tej chwili. Zastanawiała się, kogo pierwszego dosięgną bełty, gdy dojdzie do walki. Z napięciem we wzroku czekała na rozwój wydarzeń.
_________________
20% bardziej musztardowa
 
 
 
Arosal 
Bandyta



Wiek: 33
Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 873
Skąd: Wolsztyn
Ostrzeżeń:
 3/3/6
Wysłany: 2013-05-26, 21:46   

Zrobiło się naprawdę nieciekawie. Kapłan czuł, że za chwilę dojdzie do starcia. Ibrahim trzymał w dłoniach jego kostur, wystarczyło go przywołać… Thet nie chciał jednak rozpoczynać walki, zawsze pozostawała ostania nadzieja na pokojowe rozwiązanie.
Niespodziewanie coś zmąciło umysł boskiego sługi. Ashnu ostrzegał, wśród przybyłych znajdował się człowiek władający magią, należało zachować szczególną ostrożność.
Młodzieniec postanowił na razie obserwować, każdy nagły ruch, jakakolwiek oznaka agresji miały być dla niego sygnałem. Słowa Ibrahima przesycała jakaś moc. Thet był pod wrażeniem, kupiec może i nie rysował się tutaj jako wielki wojownik, był jednak doskonałym mówcą. Kapłan dobrze wiedział, że słowa bywają silniejsze do oręża. Chłopak był gotowy, wiedział że kostur rozpozna swego pana. Ibrahim mógł liczyć na to, że stanie w jego obronie.
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2013-06-05, 11:37   

Wkrótce po tym jak Darlath się oddalił tuż obol Lobelii pojawił się czyjś cień. Mężczyzna jakby nigdy nic stanął tuż obok niej.
- Władcy świata, – słowa w języku starszego ludu zdradzały jego nastawienie do ludzi
Obcy był wysokim elfem czystej krwi i jak zdradzał strój nie pochodził on z kraju pustyni. Jego długie zaplecione w warkocz włosy sięgały pasa, za który włożony był niewielki sztylet, jedyną widoczna broń. Na prawej ręce nosił niechlujny opatrunek, spod którego sączyła się krew znacząc kroplami poszycie dachu.
mogliby to rozwiązać bez walki, są jednak zbyt dumni w końcu to wybrańcy bogów nieznający pokory głupcy – jego zakryte bielmem oczy skierowane były ku toczącym spór grup

*** **** ***

Namiestnik wyglądał na zaniepokojonego słowami kupca, spojrzenie na stojącego obok maga napełniło go jednak nowa energią. Po chwili na jego twarzy pojawił się niepokojący uśmiech.
- Lub w końcu dadzą mu dość ludzi i złota by mógł w końcu działać przy wykorzystaniu pełni swych umiejętności. W końcu skoro nawet tak wielki autorytet jak twój kupcze nie odstraszył bandytów- dał Ibrachimowi chwilę by dotarło do niego znaczenie tych słów - Zabić ich, ważniaka zostawcie dla mnie
Na szczęście dla członków karawany pierwsze pociski wyleciały od strony wozów, odbiły się jednak od magicznej tarczy okalającej namiestnika. Odpowiedzą były bełty kuszników i kula ognia podpalajaca najbliższy z wozów.
- Ibrachimie ukryj się - Krzyknął i pobiegł w kierunku najbliższego włócznika. Gressil odbił klingą drzewiec po czym skracając dystans uderzył szablą. Ostrze przejechało po kolczudze by w końcu rozpłatać brodę noszącego ja wojownika, kolejny cios rozpłatał mu gardło.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Arosal 
Bandyta



Wiek: 33
Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 873
Skąd: Wolsztyn
Ostrzeżeń:
 3/3/6
Wysłany: 2013-06-05, 12:22   

Thet miał ułamek sekundy na reakcję. Kostur wyrwał się z dłoni Ibrahima i powędrował w jego stronę. Chwilę później dało się usłyszeć głuchy ton. Przestrzeń oddzielająca kupca od przybyłych zadrżała, bełty i strzały odbijały się od niej pozostawiając po sobie perłowe ślady przypominające pęknięcia. Kapłan pomimo wcześniejszych przygód zachował trzeźwość umysłu, w ostatniej chwili rzucił zaklęcie obronne.
Boski sługa jęknął cicho napinając wszystkie mięśnie, zrobił przy tym krok do przodu by powiększyć odległość pomiędzy kupcem a polem walki. Stopy maga zaryły się w piasku, kosztowało go to dużo wysiłku.
- Ibrahimie, oto ja kapłan pana początku i końca staję w twojej obronie. Wydaj rozkaz a ja go wykonam!
Górna część magicznej broni zakończona złotym grotem połyskiwała w wyciągniętej do przodu dłoni Theta, drugą połowę trzymał za plecami, w pogotowiu. Miał zamiar skupić się na wrogim czarodzieju, starał się przewidzieć jego następny ruch.
Ostatnio zmieniony przez Arosal 2013-06-06, 00:34, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Waskos 
Patriarcha
Kapłan Spamu



Wiek: 30
Dołączył: 09 Lut 2011
Posty: 595
Skąd: Masłowy Bród
Wysłany: 2013-06-05, 13:57   

Daj głupiemu tysiąc rozumów, a on i tak będzie wolał swój własny. Taka myśl przyszła Ibrahimowi do głowy gdy chował ją za wozem. Kupiec wiedział, że z namiestnika był desperat na miarę ojca próbującego wydać za mąż półtuzina córek, ale i tak go zaskoczył.

Wóz nie wydawał się wymarzoną barykadą, ale i tak Ibrahim poczuł się znacznie mniej bezpieczny gdy drewno zostało strawione przez płomienie. Kupiec szybko przeklął w myślach dni, w których marzył o zobaczeniu maga w akcji.

- Ibrahimie, oto ja kapłan pana początku i końca staję w twojej obronie. Wydaj rozkaz a ja go wykonam!- Słowa Theta z imponującą dokładnością zgrały się w czasie z repertuarem błyszczących migawek powstałych w powietrzu po się odbiciu bełtów od magicznej tarczy

A może jednak kupiec powinien poddać swe niedawne przekleństwo dłuższej refleksji? Ibrahim wstał i spojrzał na Theta, dziwny to był człowiek, skoro w obliczu niebezpieczeństwa nie dość, że nie ucieka, to jeszcze chroni i ofiaruje usługi obcej osobie. Było to podejrzane, ale z magami, jak wiadomo, nigdy nic nie wiadomo. A ten był na dodatek kapłanem, to zwiększało liczbę możliwych wariancji jego zachowań do wielkości niemożliwych do policzenia w trakcie bitwy.
- Zapewne nie zdołam się nigdy odwdzięczyć pomocą wymierną do twej, synu bezinteresowności. Nie poskąpię ci jednak niczego, jeżeli oszczędzisz reszcie moich wozów tego piekielnego ognia.- Ibrahim zrobił krótką przerwę imitując zastanowienie.- Przeżycie tych dwóch mężów- rzekł wskazując na Asima i Gressila.- również będzie dla mnie korzystne.- Chcąc być wiernym reputacji bezwzględnego i chciwego kupca, Ibrahim wypowiedział te słowa jakby chodziło rzecz wartości worka grochu.

Uznając kapłana za człowieka kompetentnego i rozumnego, Ibrahim ruszył w kierunku najbliższych zabudowań. Pozostając człowiekiem racjonalnym, wciąż pokładał większe zaufanie w kamiennej ścianie niż niewidocznej, niematerialnej tarczy. Nie było to spowodowane oczywiście tchórzostwem, a jedyne trzeźwym spojrzeniem na sytuację. Śmierć kupca przyniosłaby szkody wszystkim, nie mógł obarczać swych barków tak wielkim ryzykiem.
_________________
I lubię patrzeć, jak w panice
Pospólstwo z mieniem pierzcha drogą,
A po ich piętach wojownicy
Depcą i ławą suną mnogą.
Lubię to sercem całym!
 
 
 
Fedra ep Shogu 
Leśny Duszek
Zgniłuszek Tatusiny



Wiek: 29
Dołączyła: 03 Lip 2011
Posty: 177
Skąd: dalece mobilnie
Wysłany: 2013-06-05, 23:41   

Lobelia nie wykryła zawczasu intruza, jednak jej zdumienie rozwiało się w jednej chwili, gdy odkryła przynależność rasową przybysza. Zerknęła na niego przelotnie, rejestrując szlachetne pochodzenie, jak wnioskowała po głosie, stroju i urodzie, a także oczy toczone chorobą, później zawiesiła wzrok na krwi, która zaczęła gromadzić się na powierzchni dachu, aby znów całą uwagę skupić na przestrzeni poniżej.
- Bez walki ciężko pokazać pełnię swojej siły. Głupcy nie mają alternatyw, bo nawet nie próbują ich szukać - stwierdziła po chwili elfka i urwała na moment, gdyż wydarzenia w dole stały się nadzwyczaj absorbujące. Talent kapłana okazał się nad wyraz pomocny. Elfka rzadko miewała okazję, by podziwiać użycie magii w walce innej niż pojedynki czy wprawki młodych adeptów. Skrzywiła się, widząc pierwsze straty w wyposażeniu karawany. Beznamiętnie przyglądała się jak Gressil rozdziera pierwszemu z agresorów gardziel, w duchu odczuwała ulgę, że to nie krew jej towarzyszy wsiąka w piach. Po zgrabnej i, jakżeby inaczej, okraszonej górnolotnymi słowami ucieczce Ibrahima, którą skwitowała parsknięciem, Lobelia mogła zainteresować się własnym położeniem.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytała nieznajomego elfa, uznając, że może zaoferować mu małą przysługę, skoro do tej pory nie poderżnął jej gardła. - Ten opatrunek aż prosi się o zmianę.
_________________
20% bardziej musztardowa
 
 
 
Raven 
Nosferat
Wieczny Bluźnierca



Wiek: 30
Dołączył: 22 Gru 2009
Posty: 784
Skąd: Tar Al'naihme
Wysłany: 2013-06-06, 19:44   

Wreszcie rozpoczęła się akcja, która miała być rozstrzygnięciem tej nieciekawej sytuacji. Chociaż Asim spodziewał się, że nie uda im się uniknąć rozlewu krwi miał cichą nadzieję, że jednak nie będą musieli walczyć. Przeciwnik miał sporą przewagę a oni byli okrążeni. Musieli obronić swego pracodawcę, jednocześnie chroniąc skórę własną i towarzyszy. W takich starciach nie było miejsca na popisy i myślenie tylko o sobie. W końcu od życia Gressila zależało też i jego. I odwrotnie. Jeśli, któryś z nich padnie w boju i tak mizerne szanse, jeszcze stopnieją.
Widząc jak mięśnie kapitana napinają się by za chwilę ruszyć bard również się przygotował. Miłym zaskoczeniem była salwa jaką wypuścili najemnicy od strony wozów jednak niestety okazała się daremna. Strzały odbiły się od magicznej tarczy tak więc należałoby pozbyć się tego cholernego maga. Asim miał kilka niespodzianek przygotowanych specjalnie do walki z obeznanymi z sztukami tajemnymi jednak w tej chwili nie miał szans by je wykorzystać.
Gressil ruszył. Bard błyskawicznie kucnął unikając śmiercionośnych bełtów wycelowanych w jego klatkę piersiową. Podczas uniku cisnął dwoma ze swych świetnie wyważonych sztyletów w gardła napastników próbujących oflankować najemnika. Ludzie z obrzydliwym bulgotem padli i dziko, jakby próbując chwycić ulatujące z nich życie młócili piasek rękoma.
Szybki wymach nogą spowodował przewrócenie się faceta chcącego zajść go od tyłu. Niestety nie było czasu na dobijanie.
Zyskali dla reszty wystarczająco dużo czasu by Ibrahim zdołał się wycofać w bezpieczne miejsce a łysy kapłan zaoferował swą pomoc. Gdyby tylko miał wolną chwilę z chęcią parsknął by i przewrócił oczami. W ferworze walki, kiedy dwójka wojowników narażała swe życie łysy przywołał swoje berło i zamiast natychmiast wziąć się do roboty wygłaszał jakieś przemówienia i czekał na rozkazy...
Nie mając czasu na zastanawianie się czy ponaglenie kapłana ruszył by zrównać się z Gressilem. Zanim jednak to zrobił z sakiewki przy pasie wyjął czarną, błyszczącą kulę idealnie mieszczącą się w dłoni i cisnął nią pod nogi grupce napastników po prawej.
Był to Smoczy Sen, specyfik, który uwolniony specjalnym mechanizmem i rzucony w stronę wroga wydziela srebrzystą chmurę i usypia każdego kto znalazł się odpowiednio blisko ładunku. A tamci ludzie byli idealnym celem.
_________________


Jam jest Hermes
Który własne skrzydła pożerając
Oswojon zostałem
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2013-06-14, 11:32   

Dwóch kuszników dla obstawy, trzyma się z tyłu i miota ogniem - jaszczur mógł, jak się zdaje, uznać poszukiwania za zakończone. Gorzej z atakiem - liczył, że utarczka rozegra się bliżej budynków, nie na otwartym polu.
Djinnit syknął zirytowany. Nie miał ochoty ginąć, dlatego lepiej, żeby jego plan wypalił. Niedawno widział na niebie Skree, więc najpewniejsze wsparcie czuwa.

* * *

Sokole oczy skupiły wzrok na pędzącej przez piasek smudze brązu, kierującej się do białej plamy na tyłach wrzawy. Darl.
Ptak zaczął zniżać lot.

* * *

Powietrze zagięło się i zatrzeszczało, ugodzone rozpędzoną masą napastnika, a nawet ustąpiło ostrzom sztyletów, ale sama bariera wytrzymała. Darlath mógł teraz spojrzeć w gorejące mocą oczy maga, który zaraz go usmaży - o ile bełty nie zrobią tego szybciej.

Tarcza była solidna - dostatecznie, by djinnit mógł przylegać do niej jak do ściany. Po kilku nagłych, dezorientujących ruchach zdecydował się na odskok i mierzenie przeciwników wzrokiem z z poziomu ziemi.
Strzelcy nadal byli pod tarczą, a zatem nieuchwytni. Jeśli zostanie zbyt blisko, przeszyją go pociskami. Odchodząc dalej, by wywabić poza chroniony obszar, zachęci maga do ciskania ogniem.
Znał tylko jedno słowo, które podsumowywało takie sytuacje.
- D'rgleth - zaklął.
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Podobne Tematy
 
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
theme by michaczos.net & UnholyTeam
Tajemnice Antagarichu :: Heroes of Might & Magic 1,2,3,4,5,6 Forum