Forum Disciples, Disciples 3 on
 
Forum Disciples, Disciples 3  Najlepsze forum poświęcone rewelacyjnej serii gry Disciples
 FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Regulamin  Zaloguj  Rejestracja   Chat [0]   Discipedia  Download 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Vogel
2014-02-19, 18:33
Rozdział II: Szpony Północy
Autor Wiadomość
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-17, 17:01   

Posłanniczka, otrzymawszy odpowiedź, wyszła z karczmy. Z ulicy można było usłyszeć już tylko jej wołanie na ghula oraz obrzydliwe dźwięki wydawane przez tegoż stwora w odpowiedzi. I głośny łomot jaki wywoływał niezdarnym biegiem.
_________________
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-17, 17:15   

Arblith Arux

Westchnął, po czym wszedł za Luciusem do izby
- Cóż się dzieje że tasuje rozmówcami niczym talią kart? Założę się, że każdy zastanawia się już, co się dzieje – wzruszył ramionami – tak więc?

Aurelia

Siedziała przy stole dosyć długo, aby posiłek zdążył ją znudzić. Nie było zupełnie nic do zrobienia, lecz wyczekiwanie zawsze było najgorszym, co ją spotykało, niezależnie czego się podejmowała. Zrezygnowana wstała i rzekła tylko do zebranych
- będę przed karczmą. – po tych słowach wyszła, usiadła gdzieś niedaleko karczmy. Z kieszeni wyjęła jakąś szmatę, i zaczęła polerować nią broń.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Fergard 
Rycerz piekieł
Już nie emo półdemon



Wiek: 29
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 188
Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-06-17, 18:53   

Albrecht

- Kiedy ostatni raz walczyliśmy z truposzami, dominowały kościotrupy... Ale widzę, że moje informacje nie będą już potrzebne... - Mruknął Kaiser, z niezadowoleniem oglądając Luciousa. "Nie dał mi nawet dojść do głosu. Bez chwili zwłoki zgodził się na żądania tych kościolubów... Ester ma rację: To wariat", stwierdził po chwili. "Z drugiej strony, tylko wariaci są coś warci...", dodał, uśmiechając się lekko. Wyszedł z pomieszczenia akurat wtedy, gdy Lucious zapraszał Aruxa do środka na rozmowę. Kaiser zwrócił się do Estera:
- Panie zarządco, jesteście w stanie zorganizować jakieś pospolite ruszenie na wypadek ataku? Nie chcę nikogo krytykować, ale to, co się wydarzyło, nie może skończyć się dobrze... Bo rozumiem, że nie podzielacie stanowiska Pana De Layle?

William i Skelter

Rudowłosy olbrzym położył rękę na ramieniu tęsknie wypatrującego przez okno Arberta.
- Synu, daj spokój. Niezależnie od tego, jak piękna ona jest, to wciąż nasz wróg - Stwierdził, zaś Skelter Helter tylko przytaknął mu skwapliwie, po czym nałożył sobie kawałek pieczeni, z pewnym zadowoleniem obserwując swego markotnego brata.
_________________
Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-17, 18:58   

-Nie mnie się wypowiadać, panie Kaiser-stwierdził Ester-nigdy żeśmy z nimi nie rozmawiali, bo też były tylko polowania Inkwizycji i ich najazdy. Ale o obronę martwić się można. Miasto nie wystawi w razie największej nawet potrzeby ani dobrych oddziałów, ani oficerów. Ot, tyle, żeby kupić dzień, może dwa dni życia...
_________________
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-17, 19:27   

Lucious zawrócił także miecznika po czym zamknął drzwi i stanął tak by nikt nie mógł wyjść nim on sam na to nie pozwoli.
- Po pierwsze chyba się nie zrozumieliśmy, poprosiłem was o opinię bo siedzimy w tym razem i liczę się z waszymi opiniami. Traktuje was poważnie - Spojrzał na Aruxa - i oczekuje tego samego względem siebie, jestem dowódca a przed wyższego stopniem się nie wychodzi, nie opuszcza się narady nim ta nie zostanie zakończona. Po drugie każda informacja jest dla mnie istotna zwłaszcza gdy udziela jej ktoś Twojej profesji Albrechcie. - Jego głos był już zupełnie spokojny - Czy jednak z Twojej wypowiedzi mam wnioskować iż nie zgadzasz się na to spotkanie, nie ukrywam bowiem, że Twoja obecność na nim byłaby jak najbardziej wskazana.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
Ostatnio zmieniony przez Vogel 2010-06-17, 20:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-17, 19:45   

Arblith Arux

- Spokojnie, miałem tylko jedno personalne pytanie, jak miałem ją spytać, jeżeli zaraz wyprosiłeś posła z izby? Ale jeżeli chcesz wiedzieć, to pytałem się tylko o dostęp wojsk i czy wie coś konkretnie o informacjach, jakie oferuje nam jej mistrz. Co za różnica czy spytam ją na osobności i za minutkę wrócę wam przekazać, czy może poczekam do końca narady? – Również mówił spokojnie, bez większego pośpiechu - Wiesz pewnie, że dla Sidhe najważniejsza jest rasa, szczególnie rodzina, następnie honor, a potem własne interesy. Zgodnie z tą drugą wartością, nie rozumiem, dlaczego mi nie ufasz.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-17, 20:03   

Spojrzał zdziwiony na sidhe i roześmiał się, trwało to jednak tylko chwile po której na twarzy jak i w głosie wróciła powaga.
- Znam Twój lekceważący stosunek do ludzi. Czego Ty oczekiwałeś po wypytywaniu jej ? W najlepszym wypadku nie powiedziała nic w najgorszym skłamała by wprowadzić w błąd. Nie doceniasz ludzi Aruxie a to może Cie kiedyś zgubić. - Zamilkł na chwilę - Co do zaufania to darze Cie dużym licząc na tym iż go nie zawiedziesz, by tego dowieść jutro obejmiesz dowództwo nad garnizonem miasta. Przekaż swej siostrze by była gotowa o świcie wyruszy ze mną na poselstwo. - Zwrócił się do miecznika. - A jak jest Twoja decyzja? Jeśli sam nie pojedziesz daj mi dowódce nekromantów on najlepiej oceni sytuację. Te rozmowy dadzą nam czas, który być może pozwoli tu dotrzeć reszcie sił zawierającej magów, a oni bardzo by się nam przydali.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-17, 20:38   

Arblith, Arux

Nie mogę poprzeć tej decyzji – odparł – muszę tam być, z nią lub sam. Nawet, jeżeli przy takiej stawce będzie grała jak trzeba, wolałbym mieć ją na oku….Właściwie nie mam zbytniego zamiaru tu zostawać w trakcie dyskusji – zamyślił się na chwilę, Aurelia zrobiłaby podczas spotkania, co trzeba...Ale nie wiadomo, jaki byłby jego koniec, jeżeli dowiedziałaby się dość dużo o Volirae, przesiadywanie z tą grupą będzie dla nas zbędne, lecz ją, nie łączą z tą grupą żadne honorowe przysięgi…a ja nie mogę zatrzymać rodaka…idealne, ale nie powinienem być wtenczas w garnizonie – żądam swojej obecności na spotkaniu, zostaw w mieście, kogo chcesz, byle nie mnie. – Tu się na chwilę uśmiechnął – i wręcz przeciwnie, to ty powinieneś pomyśleć poza pudełkiem. Zapytałem ją „czy twój mistrz wie coś powodzie wojny”, gdyby skłamała, chciałaby dać mi powód przyjścia, powiedziałaby coś w stylu „oczywiście, lecz wszystkiego dowiecie się na miejscu” zamiast tego jednak, rzekła: „Nie wiem, o czym on wie.” W takim wypadku, dała nam nieświadomie informacje, że zajście nie ma za główne zadanie zasadzki, toteż nie powinniśmy się tego zbytnio obawiać… - tu zrobił efektowną pauzę – i tu właśnie zaczynam niedoceniać ludzi. Wątpię aby dobrała odpowiedź w ten sposób celowo.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Fergard 
Rycerz piekieł
Już nie emo półdemon



Wiek: 29
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 188
Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-06-17, 22:04   

Albrecht

Albinos nie zdążył wyrazić swojej opinii odnośnie stanu pospolitego ruszenia, bowiem Lucious zdecydowanym gestem wskazał mu komnatkę, w której podejmowali posła. Przez chwilę wysłuchał dyskusji toczącej się między Aruxem i De Laylem, po czym zapytany o zdanie odparł:
- Skoro już zdecydowaliśmy, że udajemy się z poselstwem, zapewne udam się z Wami i - jeżeli nie będzie to dla Was kłopotem - wezmę ze sobą Skeltera. Tymczasem Helter na czele piechoty, Sir William ze swoją kawalerią oraz nekromanci mogą zostać tu w charakterze garnizonu. Zarządca poinformował mnie, że w razie ataku mogą bronić się przez jeden, dwa dni, więc gdyby zaatakowano Torg powinniśmy móc zdążyć z odsieczą. W ten sposób Arbilith oraz Aurelia mogą udać się w jednym poselstwie... - Albrecht zamyślił się, zastanawiając się nad tym, co powiedział przed chwilą sidhe. "Rodzina, honor, własne interesy... Cóż, stara niepisana zasada mówi, że kompania złożona z jednakowych żołnierzy walczy gorzej od zbiorowiska różnych osobowości...", pomyślał.
_________________
Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
 
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-17, 22:20   Lucious the Lalye

Lucious odszedł od drzwi i oparł się o stół, taka prosta zdawałoby się sprawa a tak się skomplikowała.
- Nie ma możliwości aby oboje oficerów Sidhe pojechało z poselstwem wątpię bowiem by ich żołnierze podporządkowali się komuś innemu. Moi ludzie są zdyscyplinowani jednak stosunek Aurelii do ludzi będzie miał negatywny wpływ na morale tym samym ich posłuszeństwo wobec wydawanych przez nią rozkazów. - Spojrzał na oficera zimnych - Dla tego właśnie Ciebie wybrałem na dowódcę garnizonu, Gorazd Cie szanuje za Twoją postawę a za nim pójdą miecznicy i konni.
- Układ układem jednak gdy ten - Na chwile zawiesił głos próbując sobie przypomnieć imię - Lan-Duul będzie miał wszystkich nas w garści może uznać za korzystniejsze ich zignorowanie i pojmanie nas, co było drugim z powodów pozostawienia Cie w mieście. - Wstał i zrobił dwa kroki w stronę drzwi ustawiając się plecami do obu rozmówców - Jeden z was musi pozostać i objąć komendę nad wojskiem.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-18, 07:15   

Arblith Arux

- Wyśmiać cię czy sobie darować? – Zamyślił się – daruje sobie, niedawno jadłem to nie zdrowe, czkawki można dostać – poprawił nieco płaszcz i podszedł do Luciusa – Aurelia jest jak dziecko, dumna i zadziorna dba tylko o siebie, lecz gdy dojdzie do potrzeby, jestem pewien, że uniży się nawet przed tobą, poczekaj tylko, aż dojdzie do bitwy. Oczywiście nie zdziw się, jeżeli po samej bitwie jej przejdzie, ale na to nic nie poradzimy. No i sam Grozard, on przecież mógłby zostać na miejscu, ludzie za nim pójdą bez obaw, a Eiria niedługo przybędzie, wtedy również zasili garnizon. Do następnego miasta na pewno nie będziemy szli więcej jak dzień, a Albrecht chce zostawić jednego z swoich na obronie miasta. – Mówił to jak najbardziej spokojnie, nie wyrażając emocji.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-18, 10:26   

- Duma, pycha jestem niema pewien iż ona ma o Tobie takie samo zdanie. Nie chodzi o posłuch dla mnie lecz oficera równego jej ranga i będącego człowiekiem, wątpię by była bardziej pokorna niż Ty wobec mnie. Co będzie gdy i ona pokieruje się własną ambicją i zaatakuje sama zbyt wcześnie lub zbyt późno okazując swą niezależność. Tylko nie zaczynaj - Gestem nakazał milczenie - mi tu wywodów o tym jak to nie rozumiem waszej rasy, jesteście istnym wrzodem na tyłku który mnie kiedyś wykończy i tez nigdy się nie dowiem dla czego mnie on boli. - Mówiąc to nie mógł powstrzymać uśmiechu - Gdyby tu była Eiria miałbym przynajmniej jednego kompetentnego oficera w postaci jej opiekunki.
Podszedł do drzwi i otworzył je po czym stojąc w progu odwrócił się do stojących w izbie dowódców.
- Bądźcie gotowi do wymarszu jutro o świcie, wtedy tez wyznaczę oficera, od którego w razie potrzeby zależeć będą nasze tyłki. Aruxie masz całą noc na przygotowanie Aurelii do zwierzchnictwa ludzi bo jej go nie powierzę dopóki nie będę miał pewności, że potrafi przemóc swoje poglądy. Albrechcie jutro o świcie wraz ze Skelterem i końmi czekajcie pod bramą. Gdy się zbierzemy ruszymy niezależnie od tego czy nasza znajoma już będzie czekała, ale do samej osady wjedziemy tylko z nią lub innymi wysłannikami nieumarłych. A teraz jesteście wolni.
Odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia z tawerny przywołując swoich podkomendnych dziwnie zgaszonego Arberta i lekko zataczającego się Gorazda nadal ściskającego kufel.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-18, 10:57   

Arblith i Aurelia

Milcząc patrzył jak Lucius odchodzi, był nieco zdziwiony.
„Jestem wrzodem na tyłku, który cię wykończy, jednak jednocześnie darzysz mnie szerokim zaufaniem? Chyba nieco się nie zrozumieliśmy, zdecydowanie Aurelia byłaby bardziej posłuszna staremu i doświadczonemu w boju człowiekowi, niż Ja, marnemu generałowi, który twierdzi, że jak ktoś się przed nim kłania to jest jego kukłą, jak wnioskuję po tej wypowiedzi.” – Myślał, – „Kiedy zauważysz wreszcie, że jest pewna granica między rasą a osobowością, bo z tego co wiem, o rasie powiedziałem ci dosyć, abyś wiedział, że z tą rozmową nie miała ona powiązań. Żal mi mnie samego, że zhańbiłem się w ten sposób, aby usłyszeć, że kobieta, która doprowadziła do porażki większości twoich wojsk jest lepsza w walce od Aurelii, jeżeli jej nie widziałeś nawet w boju.” – Z tymi przemyśleniami wyszedł przed karczmę, aby zamienić parę słów z Aurelią, jednak najpierw oddalili się nieco od budynku, aby nikt ich nie usłyszał
- Luciusowi przeszło – zaczął Arblith – błagałem go o wybaczenie i chciałem zacząć go szanować i się z nim liczyć, ale jeżeli traktuje mnie jak wrzód na dupie, to widać, że jest jak cała reszta typowych ludzi podległych Volirae. Nie mam zamiaru skończyć jak dziadek.
- Mówił to na poważnie?
- Nie znam się może na ludziach, ale uśmiechał się, więc najprędzej powiem, że jeszcze mnie wyśmiał – odparł wzruszając ramionami.
- Jakie jest zadanie?
- Tutejszy nekromanta Du-Lann, czy jakoś tak, chce się z nami spotkać w sprawie ujawnienia kilku sekretów Volirae
- To może być interesujące, w czym problem? – Spytała
- Lucius nas rozdziela, jedna osoba ma zostać, i to najlepiej Ja. Bo jak sądzi, gdybyś została w mieście jako obrońca to morale by pod.upadły*
- Jakich on oczekuje morali jeżeli nie ufa własnej armii? Z drugiej strony pytanie:, jeżeli twierdzi, że podupadną morale, bo nie będę posłuszna w mieście, to nie boi się, że w przypadku zasadzki będzie dla mnie mało warty i uratuje się sama?
- To zdradza że celowo chce nas rozdzielić, w końcu inaczej pod tym argumentem obydwoje zostalibyśmy w mieście. Pojedziesz na to spotkanie, a w razie zmiany planów, prześlesz do mnie posła.
- Zrozumiałam, ale co, jeżeli Lucius ślepo stwierdzi, że każde słowo przeciw inkwizycji jest kłamstwem?
- Zrobisz, co uważasz, w końcu ciebie nie wiążą żadne przysięgi wobec niego, ja żałuje, że tak wcześnie dokonałem obietnic wobec niego, myślałem, że mnie uszanuje, albo ewentualnie skończy jak marionetka, jednak ten stwierdził, że jest znacznie wyżej nad nami. Władza mami go jak poprzedniego aniołka, który nami dowodził.
Po tych słowach wrócili do karczmy, na wejściu Arblith od razu poinformował Luciusa
- Jest jak chcesz, Aurelia idzie z tobą, ja zostaję broniąc miasta. Zanudzę się, ale trudno – dodał, po czym usiadł do stołu. Arblith wreszcie miał okazję coś zjeść, nawet, jeżeli nieco już z niego zniknęło…

----------------
*- cenzura forum....
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
Ostatnio zmieniony przez Reyned 2010-06-18, 19:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-18, 19:11   

- Dziękuje za zrozumienie.
Ukłonił się i wyszedł, nie miał złudzeń rozejm miedzy nimi chwiał się. Żaden nie był w stanie w pełni zrozumieć drugiego przez co wybuchały miedzy nimi spięcia duszone w zarodku ale mogące w końcu wybuchnąć wielkim płomieniem.
- Arbert jutro przed świtem czekaj u bramy z moim koniem i jednym dla lady Aurelii, weź tez dziesięciu ludzi dla obstawy. Wszyscy mają być trzeźwi, nie chce nikogo kto by nie mógł w razie potrzeby w pełni skupić się na walce. Gorazd - Widząc pijanego wojownika darował sobie wydawanie mu rozkazu - Arbert zostaw tego pijaka w stajni nie zasłużył sobie na lepszą gościnę.
Lucious skierował się do dobudowanej części tawerny, znacznie młodszej od reszty, gdzie mieściły się pokoje. Mimo zaskakująco wygodnego łóżka nie zmrużył oka, nie mógł odeprzeć wrażenia, iż przeprosiny Aruxa i dzisiejsze zachowanie to tylko część jakiegoś planu. Planu, w którym jego sojusznicy jeszcze nie zdecydowali, będzie narzędziem czy przeszkodą.
- Znów muszę pilnować pleców
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Fergard 
Rycerz piekieł
Już nie emo półdemon



Wiek: 29
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 188
Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-06-19, 11:34   

Albrecht

- Zrozumiałem. - Odparł lakonicznie albinos, kłaniając się i wychodząc z sali. "Nie układa się między nimi. To nie wróży najlepiej. Ostatnią rzeczą, jakiej nam teraz trzeba jest sprzeczka między głównodowodzącym a jego zaufanym...", pomyślał, wzdychając. Skinął na Skeltera:
- Szykuj tą swoją Śnieżynkę. Jutro wyjeżdżamy z poselstwem. A, i jeszcze jedno: Przypilnuj Heltera, by nie schlał się na noc. Będzie mi tu potrzebny trzeźwy. - Młodszy z rodzeństwa albinosów zasalutował, po czym odciągnął swojego brata od dzbana z piwem.
"Szykuje się ciężki dzień...", pomyślał Albrecht, zmierzając ku swojej izbie w ratuszu.
_________________
Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
 
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-19, 11:49   

Arblith i Aurelia

Spoglądając, na Aurelię, Arblith postanowił zadać jeszcze jedno pytanie
- Tak więc postanowione, tylko prośba moja taka, abyś nie była dla ludzi zbyt ofensywna, tak długo, jak nie będą cię chcieli odciąć od informacji.
- Ludzie to urodzeni zdrajcy, lecz nekromanta również do nich należy, więc nie zdziw się, jeżeli wrócę z informacjami bez poparcia wśród dowodów. – Odparła wstając od krzesła – Karczmarzu, znajdź nam jakieś dwa wolne pokoje.

Jedynym pytaniem tej nocy było, co ten nekromanta wie, na temat inkwizycji?
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
  Wysłany: 2010-06-19, 14:08   Lucious the Lalye, Arbert

Do świtu pozostało już tylko około godziny a Lucious nadal nie zdołał zasnąć opuścił wiec sypialnie i tułał się po okrytych mrokiem ulicach miasta. Mimo obiecanego zawieszenia broni do i na czas spotkania wystawiono wzmocnione posterunki strażnicze. Miecznicy rozbili namioty na nieużywanym teraz rynku i spali z bronią pod ręką, nikt jeszcze nie walczył z umarłymi wielu nie pojmowało jak to w ogóle możliwe.
- Umarli powinni leżeć w grobach.
Głos zza jego pleców wyrwał go z zamyślenia. Lucious musiał go minąć nie zauważając choć młodzieniec stał tuż obok paleniska.
- Ten kto jest za to odpowiedzialny nie zasługuje na to by stąpać po ziemi.
- Masz racje Arbrcie - Zbliżył się do młodzika szczotkującego swego konia - Liczę, że dziś dowiemy się jaki to ma cel wątpię jednak by rozmowy pozwoliły uniknąć walki.
- Po co więc tam jedziemy, w samo serce tego zepsucia - Młodzieniec cały czas nerwowo szczotkował konia, był przerażony choć starał się to ukryć a Lucious udawał, że to mu się udaje.
- Czy można zaufać komuś kto oszukuje nawet śmierć?
- Nie można - Złapał i zatrzymał rękę Arberta - Ale musimy to zrobić, bo wbrew pozorom jest to obecnie najlepsze wyjście jakie możemy wybrać. Przyprowadź mojego konia, mamy trochę czasu do świtu a ja muszę odświeżyć umysł, wywiać z niego kilka gnębiących mnie myśli.
Rycerz przyprowadził czarnego rumaka którego sierść pięknie lśniła przy świetle paleniska, niczym demoniczne koszmary z gobelinów posiadłości, do której już nie wolno mu było wejść.
The Lalye dosiadł konia i galopem ruszył przez w pospiechu otwierane wrota, początkowo miał ruszyć w stronę okupowanej osady w końcu jednak wybrał, ta którą przybyli.

Może ona tam będzie.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-20, 18:53   

Punktualnie o świcie pod bramami Torg pojawiła się eskorta, której nadejście zaanonsował chrobot pancerzy i głośne uderzenia o ziemię.
Nie była to jednak liczna grupa. Składała się na nią znana już w mieście dziewczyna, która to przyniosła poprzedniego dnia informację oficerom, oraz grupa sześciu szkieletowych rycerzy na, również kościanych, wierzchowcach, przypominających wielkie ptaki. Sama nekromantka w charakterze wierzchowca używała swego wielkiego ghula, przewiązanego liną, za którą mogła się trzymać, nogi opierając na plecach stwora.
Cała grupa zatrzymała się bez słowa przed miastem i czekała wśród powiewów chłodnego, północnego wiatru na tych, których odstawić miała do opanowanego przez nieumarłych miasta.
_________________
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-21, 10:31   

Wrota miasta otworzyły się i pojawił się w nich młodzieniec, jeden z tych którzy ucztowali wczoraj w karczmie, ubrany w pełna zbroję prowadzący konia za uzdę.
- Witaj pani - Ukłonił się nisko, znacznie niżej niż nakazywała etykieta, zrobił to jednak po to by ukryć wyraz twarzy wykrzywiony odorem umarłych. - jestem Arbert z Kyen polecono mi Cie powitać gdyż poselstwo Jeszcze się nie zebrało. Jeśli pani sobie życzy może ogrzać się przy palenisku, eskorta jednak jak i - przez chwile szukał właściwego słowa - wierzchowiec musiałyby zostać na zewnątrz.
Za brama pojawili se kolejni zbrojni w pełnym rynsztunku, razem z młodzieńcem było teraz dziesięciu.
- Pan the Lalye nakazał i nam dołączyć w poczet eskorty, ludzie tu nie są wam przychylni a nie chciałby abyś pani ucierpiała.
Dalsza rozmowę przerwał dźwięk kopyt uderzających o bruk, od strony lasu galopem zbliżał się dowódca garnizonu. Lucious zwolnił a po grzecznościowym ukłonie wobec posłanki podjechał do Arberta podając mu sakiewkę i szeptając coś do ucha. Młodzieniec natychmiast pobiegł do reszty eskorty i podzielił się zawartością, która okazała się maść rozsmarowywana pod nosem. Po krótkiej inspekcji Lucious wrócił do wrażego poselstwa.
- Pozostali stawią się tu lada moment i będziemy mogli wyruszyć. Czy mogę Cie zapytać o imię i funkcję, przyjdzie nam razem podróżować a wtedy zawsze lepiej wiedzieć z kim ma się do czynienia.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-21, 13:47   

-Przykro mi, ale nie odpowiem na to pytanie-odparła zapytana-mam pana i pańskich towarzyszy jedynie odprowadzić na spotkanie z mistrzem, na tym moja rola się kończy.
Ghul coś mlasnął, ale dziewczyna uciszyła go mocniejszym zaparciem się w jego plecy.
-Nie jest to daleko, dotrzemy na długo przed południem.
_________________
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Podobne Tematy
 
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
theme by michaczos.net & UnholyTeam
Tajemnice Antagarichu :: Heroes of Might & Magic 1,2,3,4,5,6 Forum