Aurelia cały czas była bardziej zamyślona po chwili jednak stwierdziła
- Wymieniłeś swoje atuty…obaliłeś co nam powiedziałeś, wystawiając inne. – Przetarła lekko podbródek dobierając słowa do kontynuacji – przy takim zagrożeniu, wielkość wojsk czy funduszy nie gra żadnej roli. Co innego gdy pytamy o rodzaj sprzymierzeńców…Volirae mogą prowadzić badania nad usunięciem portalu, będą robić co potrafią a jak im się nie uda zginą…zaś Daemo mogą próbować, uciec do innego świata gdy skończy im się czas w tym, ale prędzej czy później zamkną za sobą furtkę, ile światów by nie ucierpiało, któryś będzie ostatnim. Paradoks królika i żółwia obalono już dawno. Dałeś nam powód, a zarazem dwa zestawy atutów, niezależnie od tego czy przed chwilą kłamałeś, i tak znajdziemy coś dla siebie… - przeniosła wzrok na Luciusa – W moim guście możesz już wybierać, obie decyzje mnie usatysfakcjonują…tak samo honorowe jest trzymanie słabnącej przysięgi jak podążanie za wyższą racją ku wyższym celom…przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Straż Sidhe. Gdy na terenie bramy zimnych pojawił się nieznany człowiek wszystkie spojrzenia były kierowane w jego stronę, a bronie jakby w połowie powylatywały z pochew. Jednakże po pewnym czasie to drobne zamieszanie ucichło, jakby człowiek ten nie był traktowany na tyle negatywnie, zaczęto pilnować tylko aby nie zbliżał się do namiotu bez wyraźnej groźby w postawie oddziałów.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall
Skinął głową.
- Czy pozostali też zdają całość sprawy na mnie, czy też ktoś ma własną i jednostronną opinią na propozycję nekromantów
*** *** *** *** *** *** *** ***
???
Nerwowa reakcja na przybysza nie została niezauważona. Zakapturzona twarz rozjaśnił szeroki uśmiech okazujący rzędy ostrych kłów. Nie ma zgody, nie ma zaufania to wygląda jeszcze lepiej niż przewidywaliśmy. Następnie zwrócił konia w kierunku namiotu Luciousa oby ten śmieć już na niego czekał.
*** *** *** *** *** *** *** ***
Arbert
Po nieudanym poszukiwaniu zwołał żołnierzy i ustawił ich przed wejściem, w którym zniknęli dowódcy. Nadal nie powrócił albinos co trochę go niepokoiło, być może będzie trzeba go poszukać.
Wzruszeniem ramionami i postawą wyraźnie dała do zrozumienia, że dostosuje się do każdej decyzji. Nie miało dla niej wielkiego znaczenia dla kogo walczy. Póki co liczył się honor rodziny, no i zarobione dla nich pieniądze. Nawet jeśli rodzina to stetryczałe dziadki siedzące na czele rodu tylko dzięki tradycji. Ale nie jej było o tym decydować, i może dobrze. Nie chciała podejmować ważnych decyzji, nie teraz, bez kąpieli i snu po tak długiej podróży, żeby dogonić swoich.
Wiek: 29 Dołączył: 31 Maj 2009 Posty: 188 Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-09-20, 21:38
Albrecht
- Ja mam jedno ostatnie pytanie... - Rzucił albinos, mierząc wzrokiem Luciousa od którego na dobrą sprawę zależał teraz ich dalszy byt. - Gdybyśmy przystali na Twoją propozycję, rozumiem, że ludność Torgu i Ruuk pozostałaby w nienaruszonym stanie?
"Mam tylko nadzieję, że nie muszę zdobywać dla niego dodatkowych argumentów na dołączenie do nekromantów...", pomyślał, niespokojnie poruszając się na krześle.
_________________ Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
- Myślałem, że to jasne - odparł nekromanta - Jeżeli będę dążył do pokonania was, to ludność mnie nie obchodzi.... chyba, że wejdzie w drogę. Wystarczy, że ich dobrze schowacie, a nie będzie im groziło żadne niebezpieczeństwo.
Wiek: 29 Dołączył: 31 Maj 2009 Posty: 188 Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-09-21, 21:22
- Nie mam więcej pytań... - Oznajmił jakby z żalem albinos Albrecht konkretniej, sadowiąc się wygodnie na krześle. Skinął głową Luciousowi na znak, że również dostosuje się do jego decyzji.
_________________ Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
Gdy wszedł do namiotu przybysz popijał wino zachowując się przy tym tak jakby namiot należał do niego. Obcy ignorował jego obecność najwyraźniej rozbawiony jego reakcją, stary miecznik nie spodziewał się reprezentanta rodu the Lalye będącego sithe.
*** *** *** *** *** *** *** ***
Lucious the Lalye
Milczał przez dłuższą chwilę wodząc wzrokiem po swoich podkomendnych. Ilu z nich rzeczywiście w całości polega na moim osadzie, a ilu po prostu założyło, że wybiorę jak oni. Na koniec utkwił wzrok w nekromancie i przez chwile trwał w bezruchu.
- Obaj zgadzamy się, że uniknięcie walki byłoby najlepszym wyjściem. Sądząc po dotychczasowym zachowaniu wobec mnie uznaję, że wszystko mówiłeś zgodnie z prawda, a przynajmniej takk jak to przedstawiono Tobie. - Kolejna pauza, cho9ć decyzje podjął już w momencie gdy złożono propozycje to jakoś trudno było mu ją wypowiedzieć. - Niestety jak sam wspomniałeś to demony doprowadziły tu widmo zagłady za co powinno się im odpłacić podobną monetą. Nie mamy pewności co do ich i waszych intencji, jakoś nie wierzę by w razie nieutworzenia portalu do kolejnego świata dopuszczono do niego papistów czy mniej istotnych popleczników. - Spojrzał po twarzach oficerów, starając się odczytać kto rzeczywiście go popiera, a kto liczył na inny wynik negocjacji. - Jak sam wspomniałeś obie strony prowadzą badania nad rozwiązaniem problemu a to zwiększa szanse sukcesu. Jeśli Twoje informacje o waszej przewadze sił są prawdziwe to tym bardziej nie możemy przystać na zaproponowane warunki ryzykując przeważenie szali i zniszczenie jednego z potencjalnych, źródeł ratunku
Spojrzała na dowódcę, skłaniając delikatnie głowę, przyjmując jego decyzję. Podniosła się z siedzenia i skinęła lekko głową nekromancie. - Wygląda na to, że w obecnej sytuacji można było się spodziewać tej decyzji. Mimo to przykro mi na myśl, że musisz zostać naszym przeciwnikiem. Proszę, pamiętaj że nie tylko my możemy tu podejmować decyzje. Jeśli zdecydujesz się walczyć, podejmiemy wyzwanie, jeśli jednak w ciągu tego dnia zdecydujesz na pakt, sądzę że nasz dowódca nie będzie miał nic przeciwko wznowieniu rozmów. - Widać było, że postawa nekromanty jednak wywołała jej szacunek. Mimo to, uważała decyzję Luciousa za właściwą, choć i inną by zaakceptowała. Nie chciała z nim walczyć, lecz zmuszona nie zawaha się wznieść ostrza. Uśmiechnęła się lekko na myśl o powrocie do wygód obozu.
Nekromanta spojrzał wymownie na Eirię, rozkładając przy tym bezradnie ręce.
-Niestety, mam związane ręce. Nie mogę wam pozwolić odejść do papistów żywym, nie póki ja i funkcjonuję. I nie mogę odejść stąd tylko dlatego, że wolałbym uniknąć walk.
Po raz drugi już w czasie tego spotkania zapatrzył się w ogień, przerywając błądzenie po własnych myślach tylko po to, by rzec:
-Życzycie sobie by was odprowadzono, czy sami znajdziecie drogę powrotną? Jak obiecałem, do jutrzejszego południa jesteście całkowicie bezpieczni. A teraz wybaczcie, ale chciałbym zostać sam...
- Nie trzeba, ufamy Ci iż nic nam nie grozi ze strony Twych wojsk tym samym nasza eskorta w zupełności wystarczy. - Ukłonił się wedle etykiety, po czym zwrócił się do towarzyszy. - Czas wracać jeszcze dziś musimy przeprowadzić naradę.
Skrzywiła się lekko słysząc o naradzie, ale mogła się tego spodziewać. Ukłoniła się lekko na pożegnanie i skierowała do drzwi, oglądając się na pozostałych dowódców. Nie wypadało, żeby wychodziła pierwsza, ale też chciała jak najszybciej wrócić do obozu.
Wstała bez słowa, obrót wydarzeń miał dla Aurelii zarówno negatywne jak i pozytywne skutki. Co prawda plan na odebranie Arblithowi panowania spełzł na niczym, a przygotowania mu ucieczki gdyby okazało się że Volirae są od teraz wrogami było zbędne, o tyle wiedzą więcej o tym kim jest wróg, oraz jak zakończyć tą walkę - obie strony muszą istnieć, tak długo, aż jedna zamknie portale, po której stronie by nie walczyli, jeśli nie chcą własnej zguby, powinni pomóc utrzymać równowagę.
Skierowała dumne i powolne kroki do wyjścia, nie miała nic do powiedzenia nekromancie, który zginie najprędzej dnia jutrzejszego, ani dowódcy, którego wybór i tak nie miał w tym momencie znaczenia, co ma nadejść to nadejdzie.
Zaraz za nią wstał jej kronikarz, który wyrwał z księgi ostatnią stronę, aby przetrzeć policzki, najwyraźniej brudne od błękitnego atramentu.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall
Podszedł do drzwi lecz nie wyszedł a poczekał aż wpierw zrobią to pozostali. Gdy oficerowie opuścili pomieszczenie i zniknęli w korytarzu zwrócił się ponownie do nekromanty.
- Jeśli przegramy nie wcielaj mych ludzi w szeregi nieumarłych - odwrócił się w stronę drzwi - najemników jest dość byś nawet wzrósł w silę.
Po czym opuścił komnatę zamykając za sobą drzwi, nie czekał na odpowiedź.
Gorazd, ???
- Podobno to Ty masz posłuch wojska choć nie widzę insygni oficera - Gorazd nie odpowiadał wiedział, że sithe tego nie chce - Nie jesteś też szlachcicem, śmierdzisz gównem w którym od pokoleń żyje twój ród. Ale już niedługo, wkrótce to się skończy.
Wiek: 29 Dołączył: 31 Maj 2009 Posty: 188 Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-09-29, 21:56
Albrecht
A więc jednak Lucious nie był aż tak mądry, za jakiego go uważał. Albinos westchnął, po czym ukłonił się i opuścił pomieszczenie.
"Być może stoję przed największym wyzwaniem, jakie mnie do tej pory spotkało...", pomyślał. "To kara. Kara za profanację zwłok... Za mój dziwny nawyk ścierwojada..."
Oczy Albrechta rozbłysły, na jego twarzy pojawił się niezdrowy uśmiech. "Ale uwielbiam to!", dodał w myślach, śmiejąc się bezgłośnie. Skelter już na nich czekał, tuż przed bramą wjazdową.
_________________ Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
Eiria wyszła z pomieszczenia zamyślona, nie odzywała się też idąc w stronę miejsca, gdzie czekały ich konie. Wychodząc na światło rozejrzała się po twarzach, szukając emocji związanych z wyborem, komu opowiedzenie się po stronie papistów było w smak, a komu nie pasowała. Szczególnie zwróciła uwagę na obcego człowieka, nie potrafiła jednak rozszyfrować jego dziwnej mimiki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum