Forum Disciples, Disciples 3 on
 
Forum Disciples, Disciples 3  Najlepsze forum poświęcone rewelacyjnej serii gry Disciples
 FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Regulamin  Zaloguj  Rejestracja   Chat [0]   Discipedia  Download 

Poprzedni temat «» Następny temat
Eta Carinae
Autor Wiadomość
R'edoa Yevonea 
Naczelna Terrorystka
Róża Kurhanów



Wiek: 35
Dołączyła: 28 Maj 2007
Posty: 1560
Skąd: Ner'eeye Maha
Wysłany: 2012-01-05, 21:58   Eta Carinae

Prolog


Coś strasznie jebnęło, naprawdę mocno, aż impakt uderzenia podrzucił złomki betonu na parę centymetrów w górę. Mniejsza grawitacja pozwoliła im utrzymać się trochę w powietrzu, po czym znów opadły, wzbijając w już mocno zadymione powietrze chmurę rudego pyłu. Vogel odpędził od siebie obrzydliwie niepokojące deja-vu. Zupełnie jak na Tarsusie-Io, pomyślał. Pieprzony Tarsus!
-R'ed -powiedział do hełmofonu Nagash, głosem pełnym spokoju i cierpliwości -jak nie zdejmiesz obsługi tej wyrzutni, to nas tu zaraz rozsmarują po ścianach.
-Próbuję, sir -rozległo się w słuchawkach drużyny -ale jak ja mam w tej pieprzonej zadymce cokolwiek zobaczyć? Gówno widać z mojej pozycji!
-Wal na ślepo.
-Na ślepo to zaraz tobie walnę. Z całym szacunkiem, sir.
Nagash wywrócił oczyma. Z boku usłyszał chichot swojego oficera taktycznego. Trochę histeryczny, ale to się zdarza.
-Patrz Vogel, co za baba paskudna. -mruknął, zasłaniając dłonią mikrofon -Jak nic Ancalagon dał nam ją za karę.
-Trochę bezczelna, to przyznaję. Ale przynajmniej jest wesoło.
-Zobaczymy komu będzie wesoło, kiedy... -reszta słów pułkownika Shogu zaginęła, zagłuszona deszczem sypiących się po hełmach odłamków. Po chwili ucichło, tylko Vogel darł się w swój mikrofon -Raportować, co to do kurwy było?
-To tylko ja -R'edoa przeładowała swojego Yazlota. Łuska wielkości kubka z brzękiem upadła na wyłożony papą dach -trafiłam skurwiela. Czekam na rozkazy.
-Shogu, puść przodem szturmowców Illidura -Vogel rozłączył się z snajperką i ostrożnie wyjrzał zza ułomków muru. Spod jego kevlarowej rękawicy sypały się kawałki przeżartego napalmem cementu -straciliśmy mnóstwo czasu na tą wyrzutnię, a to nasz najszybszy oddział.
Nagash pokiwał głową. Inkwizytor miał rację, im szybciej uwiną się z robotą, tym szybciej się stąd wyniosą. A ten zapadły księżyc Naakaru zbyt przypominał mu jedno z wielu miejsc o których istnieniu wolał nie pamiętać. Taki sam, urbanizowany teren kolonialny, taki sam metaliczny posmak w ustach od unoszących się w powietrzu drobinek rudej ziemi i bardzo podobnie zjebana operacja -Yevonea, za minutę przejdź w osłonę. Tylko tak żeby cię czasem nikt nie zwąchał na tym dachu.
-Tajes, przełączam na pulsacyjne za 40 sekund.
-Athelle, za minutę opuszczasz pozycje wyjściowe.
-Tak jest!
-A jak się pośpieszycie -dodał jeszcze pułkownik Nagash ep Shogu, dowódca "nEVE", Pierwszej Brygady Desantowej Floty Zjednoczonej Federacji Planet, ładując kolejny magazynek do wysłużonego Serge'a -to zdążymy jeszcze wrócić na pokład i załapać się na kolację.


Eta Carinae Prolog - koniec.
_________________

 
 
 
R'edoa Yevonea 
Naczelna Terrorystka
Róża Kurhanów



Wiek: 35
Dołączyła: 28 Maj 2007
Posty: 1560
Skąd: Ner'eeye Maha
Wysłany: 2012-01-19, 19:37   

10 lat później, Mistra.

-Och, nie mogę na ciebie patrzeć -westchnął admirał. W zamierzeniu pewnie żartobliwie, co nie przeszkodziło kobiecie wydać z siebie pełnego oburzenia prychnięcia i rzucić w niego - celnie - pestką z namamnii.
-Peszę cię? -spytała niewinnie -to pewnie przez tę suknię. Jest boska, wiem.
-Jak ja mam cię w ogóle teraz tytułować? Bo chyba nie "wasza Wysokość"? Cynullianie to owszem, zgraja palantów, ale królową by cię nie zrobili!
R'edoa ponownie rzuciła w swojego rozmówcę pestką owocu, których półmisek przygarnęła od razu po wejściu do gabinetu. Siedziała z nim teraz w wygodnym fotelu i częstowała się bez krępacji.
-Wedle protokołu -powiedziała -jestem dla ciebie "panią ambasador", sierżancie.
-Admirale -poprawił ją odruchowo
-O -zachichotała -sorry. Admirale.
-Skąd tyle kpiny w twoim głosie, pani ambasador?
-Oh Nassir, Nassir -nie pamiętał, żeby kiedykolwiek użyła jego prawdziwego imienia. W jej bezczelnym wykonaniu to zawsze było "Nagash, z całym szacunkiem, sir" -znamy się od circa dekady, a ty mi tu wciskasz taki kit?
-Jaki kit?
-To wszystko tutaj -machnęła ręką, tę niezajętą przeszukiwaniem półmiska. Nassir rozejrzał się krytycznie po swoim nowym gabinecie -te dyplomy, te medale -ciągnęła, krzywiąc się paskudnie -te oprawione zdjęcia z newsletterów...
Chwycił stojącą na biurku ramkę na zdjęcia - tą, na której prezydent Federacji ściska mu dłoń i gratuluje - i położył ją na płask, mając nadzieję że tej jeszcze nie zdążyła zobaczyć.

Po jej minie zrozumiał, że zdążyła.

-Nag -powiedziała po chwili -kogo ty chcesz oszukać? Dostałeś tytuł kontradmirała. Wiesz co to znaczy. Już się stąd nie ruszysz. Będziesz siedział za tym biurkiem do końca życia, nawet bez roboty papierkowej. Dla nich zawsze będziesz najemnikiem który wpieprzył im się w interesy, a te medale służą ci tylko do zamknięcia ust.
-A ty?
Już nie udawała, że się uśmiecha.
-Ja? Cóż, za pół roku pewnie wyślą mnie na któryś ze skolonizowanych księżyców, żebym gniła tam do końca życia jako "gość" któregoś z namiestników. Ja się nie oszukuję, Nassir. Jak tylko nadarzy się okazja to spieprzam z Cynulliadów, Athelle z resztą też.
-Przecież wybrali go na Senatora do Rady.
-Na cztery lata. Potem zniknie. Nassir, bohaterów opisywanych jak kwadrant długi i szeroki nagradza się tak długo, jak o nich się pamięta. Idziesz o zakład, że za rok będzie po wszystkim?
Uśmiechnęła się smutno ze swojego miejsca na fotelu. Jej długie palce bawiły się zielonym owocem namamnii.
-Tak jak powiedziałam, Nag. Wybiorę się na wakacje i tyle mnie będą widzieć. Najwyżej tę sukienkę sobie zatrzymam, bo naprawdę jest świetna.
Długo nic nie mówił, pozornie zajęty poprawianiem mankietów munduru. Pani ambasador - porucznik Yevonea - odczytała tę ciszę po swojemu, bo wstała bez słowa, odstawiła półmisek na miejsce i skierowała się do drzwi. No tak, pomyślał, pamiętam. Cisza to koniec odprawy, niemy nakaz żeby wynosili mu się sprzed oczu.
-Gdyby... -zaczęła jeszcze, ale jakby zrezygnowała.
-R'ed -odwrócił się do niej, zanim zdążyła dotknąć panelu -jak będziesz jechać na te wakacje... daj mi znać.
-Tajest, sir -odpowiedziała szybko i chyba automatycznie. Nawet jej ręka jakby drgnęła na salut. Prychnęła cicho, jakby samej sobie nie dowierzając.
-Dam ci znać -obiecała -Vogelowi też.

Kiedy wyszła, a pneumatyczne drzwi zasunęły się za nią z cichym sykiem, Nassir Udin "Nagash" ibn Siraf uśmiechnął się do siebie i powiedział
-W takim razie czekam, R'ed. Czekam.
_________________

 
 
 
R'edoa Yevonea 
Naczelna Terrorystka
Róża Kurhanów



Wiek: 35
Dołączyła: 28 Maj 2007
Posty: 1560
Skąd: Ner'eeye Maha
Wysłany: 2012-02-13, 14:35   

Wiedzieliście, że tylko Terranie, w całym obecnie znanym Komosie mogą mieć rude włosy?

Prócz paru nieistotnych mutacji w genomach gatunków spokrewnionych z mieszkańcami Terry, nigdzie indziej nie spotkasz przedstawiciela jakiegokolwiek innego gatunku, mającego naturalnie rudą pokrywę włosową. Mistryjczycy, podobnie jak mieszkańcy Układu Cynulliadów mają włosy albo bardzo ciemne, albo bardzo jasne. Ka'geri miewają włosy od jaskrawej żółci, przez głęboki karmin, aż do zupełnie czarnych, nie mają natomiast tego charakterystycznie "ryżego" koloru cechującego ludzi. Mmor nie mają włosów w ogóle, to co pokrywa ich czaszki to zdegenerowane pseudopłetwy, niegdyś pozwalające tej podwodnej rasie na szybsze pływanie.
To, że akurat Gaderick był rudy - więcej, dumny z tego - dobitnie świadczyło na korzyść najnowszego odkrycia biologów z Federacyjnego Centrum Badań Fenotypowych, którzy stwierdzili, że mieszkańcy Odonowanu są dalekimi potomkami pierwszych terrańskich kolonistów, wysłanych w kosmos jeszcze przed Pierwszą Wojną Orbitalną. Tym samym Gadziu, pokładowy shooter extraordinare, jakkolwiek by się od badań nie odżegnywał, naukowców i ich wniosków nie opluwał, jak reszta jego gatunku dostał podwójne obywatelstwo.

Ruda był też Yezza - i, jak Nassir wyznał im kiedyś po kielichu - to właśnie ta ruda burza loków przykuła jego uwagę, kiedy pierwszy raz wszedł do Portu Houston.
-Te włosy -powiedział, przywołując z pamięci ten widok -jedną ręką przesuwała wykresy pogodowe, drugą stukała w zepsuty interkom, a jej włosy tak uroczo podskakiwały, jak małe miedziane sprężynki.
-Oooch -zachichotała R'ed -jakie to słodkie.
-A oczy, jakie ona ma piękne oczy ta moja Yezz...
-Ładniejsze niż moje?
-Ze sto razy.
-Pfi!

Tak, Cynullianki chwalą się, jak kwadrant długi i szeroki, najpiękniejszymi oczami. Coś w tym musi być, skoro większość modelek w Vogue to obecnie Cynullianki właśnie. Ich wielkie, jaskrawe, pozbawione białek oczy robią niesamowite wrażenie - nigdy z pewnością nie można mówić o jednym kolorze oczu. Tęczówka, najczęściej zielono-błękitna, nakrapiana jest złotymi skupiskami komórek światłoczułych, dzięki którym wielkoocy Cynullianie świetnie widzą w ciemnościach. Długie i grube rzęsy chronią cienką powierzchnię oka, bo w odróżnieniu od spokrewnionych gatunków, Cynullianie nie posiadają dodatkowej, przezroczystej powieki, która chroniła by tak wyeksponowaną rogówkę.
Dlatego właśnie wybranie pochodzącej z Cynullianów R'edoy jako snajpera miało sens.

-Miłość jest ślepa -sentencjonalnie podsumował pułkownika Vogel -chyba że ktoś nie lubi ślepi jak latarnie.
-Pfi! -odparła mu znowu R'ed, ostentacyjnie przysuwając się do odbijającej jej twarz szyby i udając że poprawia fryzurę
-"Pfi i pfi". Argumenty jej się skończyły -zarechotał Gederick. Nassir dalej perorował o cnotach i przymiotach swojej kobiety.
-Dłonie ma takie drobne i szczupłe, a jak sobie na paluszek loczki zawija, tak kokieteryjne...
-Nie nalewaj mu więcej, Vogel -Athelle skrzywił się, patrząc na nawijającego włosy na palec Nagasha, nieudolnie prezentującego powab z jakim robiła to Yezza -starczy mu.
-Wszystkim już starczy -Vogel podniósł się z fotela -mamy jutro zmianę alfa. Spadać do kajut, jutro rano bez spóźnień chcę was widzieć na stanowiskach. Szefie, do ciebie też to było. Wstawaj. Tak, wiem, kochasz ją szalenie, wszyscy to wiemy. Jeszcze trochę...
-Jeszcze 15 miesięcy -wtrącił Athelle
-... i ją znowu zobaczysz. No, pionizujemy się szefie, pionizujemy. Ty, extraordynaryjny, pomóż mi, ciężki się od tej wódy zrobił...
_________________

 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Podobne Tematy
 
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
theme by michaczos.net & UnholyTeam
Tajemnice Antagarichu :: Heroes of Might & Magic 1,2,3,4,5,6 Forum