Forum Disciples, Disciples 3 on
 
Forum Disciples, Disciples 3  Najlepsze forum poświęcone rewelacyjnej serii gry Disciples
 FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Regulamin  Zaloguj  Rejestracja   Chat [0]   Discipedia  Download 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Vogel
2014-02-19, 18:33
Rozdział II: Szpony Północy
Autor Wiadomość
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-13, 17:15   

Aurelia

Na powitanie skinęła głową
- Aurelia Aureanu. – Po tych słowach wysłuchała spokojnie słów Luciusa, nie usiadła jednak na razie, wolała moment przeczekać.
- Urok państwa bez kraju – powiedziała z lekkim uśmiechem, gra czy szczerość? Mimo wszystko słowa miały swoją kontynuację – zacznijmy od tego, że również noszę ten tytuł, a skończmy na tym, że obecnie nie jest on nic warty dla nas obydwu. Nawet, jeżeli Aureanu początkowo wywodzili się z północy, obecnie nasza rodzina tutaj nie sięga, zapewne nikt nawet o naszym rodzie nie słyszał, to tak, jakbyśmy byli samozwańcami. Szlachcic ludzki to przecież nie szlachcic papieski, prawda? – Raczyła usiąść. – Nie bierz tego do siebie, ale gardzę tobą i każdym innym człowiekiem, nie jestem tu od słuchania twoich rozkazów, może stanowię oddział najemny, lecz wciąż, podlegam swojemu bratu, nie tobie. Nawet, jeżeli na jedno wychodzi, wątpię aby był w stanie złamać twój rozkaz…
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Fergard 
Rycerz piekieł
Już nie emo półdemon



Wiek: 29
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 188
Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-06-13, 20:17   

Albrecht

Kaiser zapatrzył się na odchodzącego Arberta, po czym niezwłocznie udał się za nim. W zasadzie nie bardzo wiedział, gdzie znajduje się karczma w tym mieście, przesiadywał bowiem głównie w ratuszu, gdzie z niemałym trudem przetrawiał preparowane przez Skeltera potrawy. Inną rzeczą był fakt, że tylko brat Heltera potrafił na tyle dobrze spreparować ludzkie bądź demoniczne mięso, by osoba trzecia nie poznała się na tym i nie wszczęła rabanu. Z założonymi za plecami rękoma podążył za młodym rycerzem.

William i Bracia

Rudowłosy olbrzym z ponurą, poważną twarzą przekroczył drzwi tawerny, za nim zaś wtoczyli się Helter i Skelter. Ten ostatni zdążył po drodze doprowadzić się do porządku i teraz nie wyglądał już, jakby dosłownie przed chwilą wytoczył się spod stosu garnków.
Skelter był mniej więcej podobnego wzrostu, co jego brat. Na sobie miał szary bezrękawnik w pasy, czarne skórzane spodnie nabijane metalowymi ćwiekami po bokach i wysokie buty, również czarne, na dłoniach zaś krótkie skórzane rękawiczki. Na barkach miał długi czarny tatuaż przedstawiający jakąś jaszczurowatą kreaturę, która posiadała dwie głowy. Za pas od spodni miał wetknięte coś, co przypominało nieco podłużną rurę z wydrążoną weń dziurą. Dziwaczny walec okalał pierścień złożony z podobnych, aczkolwiek mniejszych rur. Jedną z dziwniejszych rzeczy była fryzura Skeltera, przypominająca nieco jakąś wypaczoną i białą wersję jeża, przykrywającą jedno oko zupełnie jak u jego brata. Jednym słowem, przeciętny wieśniak wziąłby go za czarnoksiężnika lub świra.
Teraz ten tercet wkroczył do karczmy akurat w momencie, gdy Aurelia kończyła przedstawiać Luciousowi swoje stanowisko.

- Proszono nas, byśmy stawili się w tawernie jako oficerowie Pana Albrechta Kaisera - Oznajmił oficjalnie, kłaniając się lekko. Cichym warknięciem nakazał rodzeństwu albinosów uczynić to samo, co zarówno Helter, jak i Skelter przyjęli z pewną niechęcią. - Sir William De La Pole, zastępca Pana Kaisera, dowódca oddziału ciężkiej kawalerii - Brodacz zasalutował, po czym wskazał na albinosów. - Helter Skelter i Skelter Helter, zwani przez naszych żołnierzy "Prawą i lewą ręką" Pana Kaisera - Albinos w rozchełstanej koszuli zwrócił uwagę na Aurelię, błyskając swoimi czerwonymi oczyma figlarnie, po czym wypiął się jak struna i zasalutował mocno przerysowanym gestem. Z kolei "szpiczastowłosy" albinos z dużym trudem - zupełnie jakby musiał udźwignąć nieludzki ciężar - uniósł dwa palce do czoła, po czym podejrzanie szybko je stamtąd zabrał. - Pan Kaiser powinien pojawić się dosłownie za chwilę... - Oznajmił William tym samym oficjalnym tonem, oczekując na jakąś reakcję mężczyzny, który zapewne był głównodowodzącym wojsk papieskich. Postawny rudzielec zauważył Aurelię. "Hmm... A gdzie jej przyjaciel?", zastanowił się.
_________________
Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
 
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-15, 18:32   Lucious the Lalye

Już miał zadać kolejne pytanie gdy do izby weszła trójka oficerów z nowych oddziałów najemnych. Kampania to była dość dziwna i poza La Polem przypominała raczej wynik zapędów jakiegoś demona i rozwiązłej wieśniaczki, czyżby to były wskazówki co do zasłyszanej niezwykłości ich dowódcy.
- Dziękuje za odpowiedź lecz to niestety nie ostatnie z moich pytań.
Słowa te wypowiedział niemal szeptem, tak by nie dotarły do uszu nowo przybyłych.
- Witam panów jestem Vogel the Lalye i od chwili przyjazdu pełnię funkcję głównodowodzącego wojsk tu stacjonujących tym samym i waszym. - Mówiąc ostatnie słowa rzucił także spojrzenie w stronę Aurelii. - Oto pani Aurelia Aureanu oficer wojsk sidhe z resztą oraz mój zaufany Gorazd - Wskazał na starszego mężczyznę, który obecnie podszedł do stołu i zajął miejsce po jego przeciwnej stronie względem Luciousa.
Zapraszam panów do stołu - wskazał miejsca po swojej lewej sadzając ich naprzeciw Aurelii - Zechce pani usiąść, nie wypada pierwszym nam tego uczynić gdy dama stoi. - Głos całkowicie się zmienił, był ciepły gościnny i szczery co sugerowało jasno, iż nie mógł być prawdziwy.
Gospodarz zaczął się nerwowo kręcić co sugerowało iż strawa jest już niemal gotowa, a on nie wiedział czy już są wszyscy zaproszeni czy tez powinien jeszcze zaczekać. W końcu osobiście przyniósł spory dzban grzanego piwa oraz kubki dla nowo przybyłych.
- Strawa gotowa panie mam podawać czy trzymać w cieple? - Po usłyszeniu iż czekają na jeszcze na resztę gości zamierzał odejść lecz wpierw zbliżył się do Aurelii i ukłonił się - Czy waćpanna życzy sobie może wina :?:
Niemal wszyscy byli już obecni, Lucious miał także nadzieje na to iż nie zawiedzie go także zarządca miasta, od którego spodziewał się dowiedzieć najwięcej o tej nowej misji.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-15, 18:49   

Atblirh, Arux

Aurelia siadając spojrzała na karczmarza
- Oczywiście, lecz pamiętaj, nie znoszę sztucznych i przesadnie delikatnych win, nie waż się wnieść tutaj innego niż Czer-
- BIAŁE! – Doszedł nagły krzyk a drzwi otworzyły się ponownie, wyszedł z nich oczywiście Arblith, z wrednym uśmiechem spoglądając na Aurelię. – Przecież wiesz, że czerwone ledwo mi przez gardło przechodzi. Poprosimy więc, po butelce zarówno czerwonego jak i białego, żołnierze nie powinni za wiele pić, więc dla obecnych wystarczy do podziału, gdy piwo już wyjdzie. – Mówiąc to podszedł do krzesła Aureli i spojrzał na nią z góry – nie można cię nawet samej zostawić, ma delikatna damo?
Spojrzenie, jakiego dostąpił od siostry, mogło sprawdzić wrażenie, że Lucius był jej największym przyjacielem względem Arblitha. On sam zaś wyprostował się i skinął głową w stronę Luciusa, usuwając jakikolwiek wyraz z swojej twarzy, było to raczej w geście powitania.
- Wybacz spóźnienie, ale zbłądziłem w mieście, mam nadzieję, że nic mnie nie ominęło? - spojrzał również na ludzi z tutejszego miasta – Z panami już się dzisiaj poznałem, witam ponownie - Mówiąc to usiadł po lewej stronie Aureli.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Fergard 
Rycerz piekieł
Już nie emo półdemon



Wiek: 29
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 188
Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-06-15, 20:38   

W zasadzie wszyscy

Helter z uśmieszkiem usiadł dokładnie naprzeciwko Aurelii, co jakiś czas błyskając oczyma, zaś William z pewnym namaszczeniem pozwolił sobie wlać kubek piwa. Jedyny Skelter chyba rozumiał, że sytuacja zmieniła się znacząco i będzie ona mogła wpłynąć na ich(Zwłaszcza jego i Heltera) sytuację, pokręcił więc głową z niedowierzaniem. Szpiczastowłosy albinos odmruknął do Aruxa coś w rodzaju "Miło poznać". "Widziałem gdzieś tego gościa?", zdziwił się, wpatrując się w wejście.
Drzwi finalnie rozstąpiły się, ukazując Albrechta. Dowodzący tym burdelem albinos odsunął drzwiczki szponiastą rękawicą, zapewne przez nieuwagę. Kaiser przekroczył próg, całą swą postawą wyrażając chłodną uprzejmość do pozostałych. Dostrzegł Arbilitha, Aurelię oraz Luciousa i towarzyszącego mu mężczyznę.

- Moje najwyższe uszanowanie - Oznajmił Kaiser, składając wyszukany ukłon i jednocześnie kątem oka lustrując reakcje zebranych. - Proszono mnie, bym pojawił się tutaj, w tym jakże... interesującym miejscu, więc jestem, niczym anioł na wezwanie Stworzyciela. Albrecht Kaiser, główny dowodzący oddziałami najemnymi przysłanymi z Oficjum. Zapewne już Państwo o mnie słyszeliście... - Kaiser rzucił nieprzychylne spojrzenie karczmarzowi. - Hm... Z tego, co wiem, brakuje wśród Państwa jednego dowódcy, niejakiej Eirii Hidegencroi... Chyba że ta młoda dama jest tą właśnie utalentowaną sidhe, która wyróżniła się w pierwszym starciu waszych oddziałów z daemo - Albrecht szybko ocenił Aurelię. "Arystokratyczna figurka, zadarty nosek... Hmph. A Helter jeszcze robi do niej maślane oczy, zupełnie jakby wpatrzył się w obrazek...", pomyślał zafrasowany. Zwrócił się do Luciousa:
- Pan jest tym De Layle, o którym miałem okazję usłyszeć? Z tego, czego dowiedziałem się od mości Aureanu ma Pan odegrać ważną rolę w najbliższych działaniach zwrotnych przeciw nieumarłym...
_________________
Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-16, 10:13   

Drzwi do karczmy otworzyły się z hukiem i wpadł przez nie zarządca miasta; był to stosunkowo młody niebianin, wyglądał na nieco po trzydziestce, jednakże miał siwe włosy i pióra na skrzydłach, co wskazywało na to, że jest to jego naturalne "ubarwienie". Ciepłe ubranie które na sobie nosił nie zdawało się mieć nic wspólnego z elegancją, najwyraźniej tutejsi stawiali głównie na praktyczność. Wyglądał na rozgorączkowanego.
-Przepraszam za spóźnienie, ale kiedy tu szedłem...-nerwowo przełknął ślinę-oni przysłali poselstwo!
_________________
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
  Wysłany: 2010-06-16, 11:19   Lucious the Lalye

- Witaj i zajmij miejsce wśród swych oficerów. Widzę, iż zostałeś dobrze poinformowany odnośnie naszego stanu, faktycznie Eiria, nasza jak powiedziałeś wyróżniała się - Na jego twarzy przez moment zagościł grymas, świadczący o tym jak widzi ten jej sukces - jeszcze nie dotarła lecz jest to tylko kwestia czasu - Ton jego głosu był spokojny i chyba nikt nie mógł wątpić iż jest pewien tego co mówi. W momencie gdy do izby wszedł ostatni z gości Lucious dał znać karczmarzowi i stół niemal natychmiast zapełniły potrawy. - Może zanim zaczniemy załatwimy podstawowe formalności - Zza kurtki wyjął pismo z papieska pieczęcią - Zapewne posiadasz już własny egzemplarz, ro rozkaz przejęcia przeze mnie dowództwa nad miastem i wojskami w nim stacjonującymi. Dziś wraz z oficerami spędzimy noc w tej karczmie proszę jednak by do jutra przygotowano nam godniejsze kwatery.
Zapachy potraw goszczących na stole odpędzały jednak myśli o dalszej rozmowie służbowej. Tym samym Lucious podniósł kufel i wznosząc toast za zdrowie Papieża zaprosił wszystkich do posiłku. Niestety gdy tylko odkroił sobie smakowity fragment pieczeni do sali wpadł zdyszany zarządca, a tuż za nim Arbert.
- Zapraszam panowie - Mina młodego oficera i zarządcy wyrażały wielkie zdziwienie, gdy dowódca miast odnieść się do wiadomości zaprosił ich do stołu. - Zajmijcie proszę swe miejsca i częstujcie strawą bo to może być ostatnia okazja do posilenia się w spokoju.
Sam także skupił się jedynie na na lezącym przed nim mięsiwie i glinianym kuflu z piwem. Gdy dopił jego zawartość wezwał do siebie karczmarza i zapytał go coś po cichu tak by nikt go nie słyszał po czym wstał od stołu.
- Aruxie panie Kaiser, zarządco - Dopiero teraz uświadomił sobie, iż nie zna godności niebianina. - chodźcie za mną, reszta oficerów niech nie przerywa posiłku i nie opuszcza sali.
Jego głos był spokojny i łagodny jednocześnie jasno określał, iż ta pozorna prośba była rozkazem, którego nie dało się zignorować nie ponosząc konsekwencji. Lucious wskazał dowódcom sąsiednią znacznie mniejsza izbę pozbawiona okien z jednym tylko pustym stołem i kilkoma krzesłami. Zarządcy natomiast kazał przyprowadzić do nich wraże poselstwo.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-16, 11:38   

Niebianin wybiegł z pomieszczenia, po jakimś czasie wracając w towarzystwie młodej dziewczyny, zapewne nekromantki lub adeptki czarnej magii, jak można się było domyślać po ciemnej szacie, do której kręgi te mają swoistą słabość. Trzeba jej było przyznać, że była urodziwa, mimo pogardliwego spojrzenia którym obrzuciła zarówno osoby które pozostały w głównej izbie, jak i przyjmujących ją jako posła. Zimna pewność siebie zdawała się wyzierać z jej bladych lic.

Ci, których Lucious nie zawezwał do drugiego pokoju miast móc cieszyć się urodą przysłanej dziewczyny, mogli obserwować przez okno wielkiego ghula, którego to zostawiła przed karczmą. Potwór był obrzydliwą, wielką jak dwa drwale poczwarą z kaprawą, zupełnie nieludzką mordą, siecią szwów na skórze i wieloma plamami zgnilizny na powierzchni ciała. Dodatkowo mógł się pochwalić słusznej wielkości szponami. Smród zdeformowanej istoty dało się czuć mimo zamkniętych drzwi i okien.
_________________
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-16, 14:37   

Arblith i Aurelia

Arblith po prostu chciał i miał zamiar pójść za wezwaniem, Luciusa, niestety, musiał również dać odpowiedź na jedno pytanie
- Dokąd?
- Za potrzebą… - nie było to wyszukane wytłumaczenie, ale po co w ogóle miał się tłumaczyć? Najzwyczajniej poszedł na wezwanie.
Początkowo młoda sidhe była poirytowana zalotnym człowiekiem, miała wyraźne rozkazy iż ma być delikatna, więc nie mogła powiedzieć mu nic wprost. Na szczęście ghul uroczo pomógł jej w tej sprawie. Gdy jedząc spokojnie mięso poczuła zapach, który to rozbiegł się po Sali, spojrzała na człowieka zna przeciwka, na zalotne spojrzenie odpowiadając przez oskarżenie, iż to od niego wydobywa się owy przykry zapach. Miała nadzieję, że Helter da jej spokój przynajmniej na razie.
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Fergard 
Rycerz piekieł
Już nie emo półdemon



Wiek: 29
Dołączył: 31 Maj 2009
Posty: 188
Skąd: Czy to ważne?
Wysłany: 2010-06-16, 22:35   

Albrecht

Albinos pozwolił sobie na poczęstowanie się kawałkiem mięsa z pieczeni, po czym z pewnym zadowoleniem stwierdził, że smakuje całkiem nieźle, niezgorzej od jeszcze ciepłego truchła rębacza daemo. Z pewnością uciąłby sobie jeszcze kawałek, niestety nagłe wtargnięcie Volirae przerwało możliwość delektowania się sutym posiłkiem. Kaiser puścił dokument okazany przez Luciousa mimo uszu. Dopóki mu płacą i dopóki ma kontrolę nad swoimi oddziałami, nie będzie narzekać. Zarządzanie całym miastem i tak było dla niego mocno wyczerpujące: Nie miał nawet czasu, by się ogolić.
Z niewielką irytacją podniósł się od stołu na prośbę(Bądź może polecenie) De Layle'a, po czym udał się do pomieszczenia za Aruxem. "Jeżeli tak wygląda nasz przeciwnik, to będą to łatwo zarobione pieniądze...", pomyślał, wymownym wzrokiem mierząc usiłującą wyglądać groźnie nekromantkę i uśmiechając się lekko.


Pozostali

Helter również poczuł "zapach" roznoszący się po pomieszczeniu, co Skelter(Również go czujący) postanowił wykorzystać jako kartę przetargową. Widząc gigantycznego bydlaka za oknem tylko się uśmiechnął, po czym zaczął mówić z wyrzutem:
- Oj, bracie... Jeżeli już usiłujesz rozbudzić niewieście serce swoją osobą, zadbaj przynajmniej o podstawy higieny... - Flirtujący albinos zauważył oskarżające spojrzenie Aurelii i zmieszał się niepomiernie.
- Kiedy to nie ja! - Odparł wzburzony Helter, ale wzrok sidhe oraz Skeltera wprowadziły go w jeszcze większą konsternację. Szczęśliwie nie podjął się misji rozejrzenia się celem zlokalizowania źródła smrodu, tylko gwałtownie zmarkotniał i pokładł uszy po sobie. Skelter i William wymienili porozumiewawcze uśmiechy, po czym szpiczastowłosy albinos zwrócił uwagę na Aurelię. "Sprytna bestyjka. Nadarzyła się okazja, to pozbyła się adoratora jednym posunięciem...", pomyślał z pewną dozą podziwu, kręcąc głową z niedowierzaniem.
_________________
Your hope ends here... And your meaningless existence with it!
 
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-17, 08:43   

Lucious przyglądał się posłance, była piękna, idealnie w jego typie i gdyby nie te okoliczności... Opamiętał i odegnał napływ kuszących wizji. Jej spojrzenie nie zrobiło na nim najmniejszego wrażenia, ba w porównaniu z tym jakim częstuje go Aurelia można by je nawet wziąć za ciepłe i przyjazne.
- Jestem Lucious the Lalye obecny zarządca miasta i głównodowodzący stacjonujących w nim wojsk, z czym przybywasz i kogo reprezentujesz pośle :?:
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-17, 10:08   

Najwyraźniej dziewczyna czekała, aż zostanie zapytana. Spojrzała nawet nieco przychylniej na Luciousa.
-Mój mistrz, Lan-Duul, przysyła mnie do was, panowie, z wiadomością. "Wiem ja rzeczy, których słudzy Inkwizycji nie podejrzewają" powiada pan. "Nakłoń ich do spotkania, gdyż może tak być, że zmienią swe poglądy, gdy odsłonię przed nimi pewne sekrety"-słowa swego mistrza adeptka cytowała z pełnym, nieomal religijnym namaszczeniem-To wszystko, co mi przekazano. Jeżeli się panowie godzicie, porozmawiamy o warunkach. A jeśli nie jest waszą wolą spotkać się z mistrzem - odejdę bez zwłoki.
_________________
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-17, 11:50   

- Rozmowa jest zawsze lepszym rozwiązaniem niż walka. Podjąć decyzji nie mogę od razu, po wysłuchaniu warunków bowiem mogą okazać się nie do spełnienia a ja cenie wartość mego słowa i nie chce by ona ucierpiała. - Mówił spokojnie, patrząc cały czas w oczy nekromantki (Jaki mają kolor) - Kontynuuj zatem a gdy poznamy wymagania Twego mistrza otrzymasz odpowiedź.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-17, 12:12   

Lucious
Oczy nekromantki są lodowato błękitne, co w połączeniu z bladą cerą i blond włosami daje kombinację typową dla typu urody właściwego ludziom z Północy.


-Mistrz pragnie jedynie porozmawiać. Przy obustronnym poręczeniu, że w czasie spotkania nie dojdzie zdradzieckich ataków ani napadów. Oraz zawieszenia broni na dobę od końca rozmów, jeżeli nie doprowadzą one do niczego.-powiedziała chłodno-Ze swojej strony wysuwał propozycję spotkania się w jego nowej posiadłości.-tutaj nie można było nie zrozumieć, że mowa jest po prostu o osiedlu które niedawno padło pod naporem nieumarłych wojsk-Nie wiem, o czym będzie tam mowa, dlatego nie mogę panu tego powiedzieć.
_________________
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-17, 12:27   

- Z zawieszeniem broni nie będzie problemu wszak odkąd tu jestem nie skrzyżowaliśmy jeszcze oręża także co do zamachów i o to możesz być spokojna nie jest to uznawana przeze mnie metoda walki. - Zbliżył się do posłanki - Co do miejsca jednak muszę się naradzić z mymi oficerami dlatego jeśli pozwolisz - Minął ja i otworzył drzwi do sali - chcemy chwilę pozostać sami. - Jego głos był uprzejmy i szczery, prosząc o opuszczenie pomieszczenia skłonił głowę czego o ile dobrze pamiętał wymagała etykieta. - Poczęstuj się winem karczmarz da Ci wszystkiego czego sobie zażyczysz.
Po opuszczeniu sali przez posłankę zwrócił się do stojącego w rogu niebianina.
- Zarządco, jak właściwie się zwiecie :?: - Tytułowanie niebianina funkcja którą teraz on sam sprawował, nie była właściwa - Opowiedz mi co to za osada, którą zajmują. Jak jest duża i czy posiada jakieś punkty obronne, poza tym chce wiedzieć wszystko o tym Lan-Duul. Wy natomiast - Teraz jego wzrok przeniósł się do swych oficerów. - powiedzcie mi co sądzicie o tym spotkaniu :?:
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-17, 12:47   

Wysłanniczka doskonale zrozumiała potrzebę narady - bez słowa wyszła, a gdy znalazła się już w poprzedniej sali, zajmowanej przez resztę oficerów, po prostu oparła się o jedną ze ścian i czekała niewzruszenie na odpowiedź.

W tym samym czasie, swą relację zdawał niebianin, któremu teraz, tytularnie już jedynie, przysługiwało miano zarządcy miasta:

-Na imię mi Ester, panie. Osiedle, które wpadło w ręce nieumarłych to Ruuk, nieduże, ale dośc bogate miasteczko. Dużo tam handlowano, wielu możnych się tam osiedlało, więc niebawem sfinansowali kamienne mury. Wstyd powiedzieć, ale Torg, mimo bycia ważnym punktem obronnym, nie może się poszczycić w pełni kamiennymi fortyfikacjami, które tamci mają. Czy raczej mieli-ostatnie słowa rzucił rozdrażniony-bo nie podejrzewam, żeby jeszcze żyli. Mają tylko kamienne fortyfikacje i kilka wież, żadnych znaczących punktów obronnych. Pewnie dla tego właśnie tak padli.
Ester zastanawiał się chwilę, po czym podjął:
-Nie znam imienia Lan-Duul, nie wiem, kim on jest. Nekromanci są dla nas tajemnicą, wstyd powiedzieć, ale ostatniego widziałem jednego z nich dwadzieścia lat temu - jeden z wysłanników Inkwizycji wytropił i zaprowadził na stos czarnoksiężnika, który mamił młodzież obietnicami poznania ciemnej sztuki. Nawet to, że poszczególnymi grupami władają najbardziej doświadczeni z nich, tworzący coś, co nazywają konsylium, wiemy tylko z przesłuchań na tych nielicznych, których złapano. Zawsze, kiedy na nas wyruszali, wysyłali potwory wyglądające jak koszmarne ghule; to one dowodziły i w jakiś sposób utrzymywały resztę potworów w jednym kawałku.
_________________
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-17, 13:08   Lucious the Lalye

- Musieli się bronić, uciekać czy nikt nie zdołał przedrzeć się tutaj podać informacji o ilości atakujących wojsk :?: - W jego głosie pojawiły się nuty gniewu - Albrechcie byłeś tu możesz mi cos powiedzieć o ich siłach :?:
****
Siedzący przy stole mieli teraz możliwość dokładniejszego przyjrzenia się nekromantce. Gorazd potraktował ją jedynie przelotnym chłodnym spojrzeniem po czym wrócił do kolejnego kawałka pieczeni i świeżo napełnionego piwem kubka. Zapach stęchlizny wpadający przez okno zdawał się mu w niczym nie przeszkadzać co w sumie nie dziwiło u szeregowego żołnierza piechoty, niewątpliwie w przeszłości często jadającego w gorszych warunkach. Inaczej sprawa miała się u Arberta, który pozostał jedynie przy winie tracąc zupełnie apetyt. Także jego reakcja na urodę posłanki była inna, młodzieniec nie mógł oderwać od niej wzroku.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
 
 
 
Reyned 
Wojownik Szkieletów



Dołączył: 20 Wrz 2008
Posty: 666
Wysłany: 2010-06-17, 16:23   

Arblith Arux

- Co nam da informacja o armii gdy mówimy o Nieumarłych? Jeżeli miasto zaatakowała setka, a druga była w mieście, to i tak będziemy walczyli z około dwustoma przeciwnikami, nie znając obu liczb nie powinniśmy szacować szans, tylko od razu się szykować najlepiej jak potrafimy – stwierdził. Lecz jego wzrok był ciągle nieobecny. Sekrety Volirae? Przecież tego właśnie potrzebuje… - jeżeli będzie trzeba, udam się tam nawet sam. – odparł w końcu – przepraszam na chwilę. – Po tych słowach udał się z powrotem do nekromantki.
W pomieszczeniu jadalnym rozejrzał się uważnie a po tym spytał półszeptem nekromantkę
- Czy twój ‘mistrz’ może coś wiedzieć o potrzebie zakładników u niebian? Oraz ile wojsk możemy wprowadzić, aby poczuć się bezpiecznie w trakcie rozmów? Pomoże to w podjęciu decyzji…
_________________
Cytat:
Every theory of love, from Plato down, teaches that each individual loves in the other sex what he lacks in himself.
G. Stanley Hall

That's why love theories are bad.
 
 
 
Vozu 
Mara
The Deergineer



Wiek: 32
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 2265
Skąd: Witchwood
Wysłany: 2010-06-17, 16:33   

Ester spojrzał na Luciousa jak na wariata;
-Pan chyba nie walczył nigdy z nieumarłymi. Jeżeli już otoczą miasto, to albo się ich wybije, albo się zginie. Nikt nie uciekł, nie ma szans się przedrzeć przez taką nawałę... gdy atakuje z zaskoczenia. A tego natarcia nikt się nie spodziewał.

Dziewczyna wbiła w Auruxa wzrok wyrażający czyste oburzenie:
-Kiedy mój mistrz mówi, że wykluczone są podstępy i walki, to znaczy, że mówi prawdę; możecie przyjść sami albo z całym wojskiem, a i tak wam włos z głowy nie spadnie-po chwili, znacznie już spokojniej, dorzuciła-Nie wiem, o czym on wie. Ale z niczym błahym błahym by mnie do was nie posłał.
_________________
 
 
Vogel 
Ochrzczony Ogniem
Disciples of evil



Wiek: 38
Dołączył: 03 Paź 2007
Posty: 2981
Skąd: Temperance
Wysłany: 2010-06-17, 16:40   Lucious the Lalye

Lucious zignorował wypowiedź zarządcy i ruszył tuz za nim i jak podejrzewał zastał go u boku posła nie tracąc czasu stanął między nimi.
- Przekaz swemu panu, że przyjmujemy jego warunki - Jego głos był spokojny i tylko Ci stojący tuż obok mogli wyczuć gniew jaki maskował - Niech przyśle ludzi jutro o świcie teraz bowiem mamy inne nie mniej istotne sprawunki. - Ukłonił się nisko w geście pożegnalnym. - Ty Aruxie wracaj do izby mam Ci coś do powiedzenia. - Stanął w drzwiach i gestem wyprosił niebianina z pomieszczenia, kolejnym zaprosił sidhe do środka.
_________________
Hańba tym, którzy nazywają nas okrutnikami, odwracają oczy od stosu i zasłaniają uszy broniąc się przed krzykiem heretyka.
Albowiem smród jaki czują jest zapachem grzechu opuszczającym jego ciało, czując go poznajemy chorobę jaka toczy naszą duszę i pomaga się z niej wyzwolić.
Słuchając poznajemy ogrom łaski jaką kieruje ku nam Wszechojciec, albowiem nie jest to krzyk bólu a ekstazy przekraczającego wrota niebios.
Ostatnio zmieniony przez Vogel 2010-06-17, 17:02, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

Podobne Tematy
 
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
theme by michaczos.net & UnholyTeam
Tajemnice Antagarichu :: Heroes of Might & Magic 1,2,3,4,5,6 Forum